Big Lebowski

amerykańska komedia kryminalna

Big Lebowski (ang. The Big Lebowski) – komedia kryminalna produkcji brytyjsko-amerykańskiej z 1998 roku w reżyserii Joela i Ethana Coenów oraz z ich scenariuszem.

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!

Wypowiedzi postaci edytuj

  • Czasem zjadasz batona, a czasem, cóż, on zjada ciebie.
    • Postać: nieznajomy
    • Zobacz też: baton

Koleś edytuj

  • Hej, fajny świstak!
    • Opis: widząc tresowaną fretkę nihilistów.
    • Zobacz też: fretka, świstak
  • Tak, Walter, masz rację. Jest tu ukryty przekaz. Brzmi „wypierdalaj, zostaw mnie, kurwa, w spokoju!”. Tak, będę na treningu.
  • Walter, kocham cię, ale prędzej czy później będziesz musiał sobie uświadomić fakt, że jesteś pieprzonym debilem.

Walter edytuj

  • Donny był dobrym kręglarzem i dobrym człowiekiem. Był jednym z nas. Był człowiekiem, który kochał wypady na miasto… i kręgle, i jako surfer przemierzał plaże Południowej Kalifornii, od La Jolla do Leo Carrillo i… aż do… Pismo. Zmarł, jak wielu młodych ludzi z jego pokolenia, zmarł zbyt wcześnie. W swojej mądrości, Panie, zabrałeś go tak, jak zabrałeś wielu kwitnących młodzieńców w Khe Sanh, w Langdok, na Wzgórzu 364. Ci młodzi ludzie oddali swoje życia. Tak samo, jak Donny. Donny, który kochał kręgle. Tak więc, Theodorze Donaldzie Karabotsos, jak zapewne zapisałbyś w swoim testamencie, powierzamy twoje szczątki doczesne głębinom Pacyfiku, który tak ukochałeś. Dobranoc, słodki książę.
  • To się dzieje, jak lecisz w chuja z nieznajomym!

Dialogi edytuj

Maude (po pokazaniu Kolesiowi filmu porno): Boże. Łatwo sobie wyobrazić, co się potem stanie.
Koleś: Naprawi kablówkę?
Maude: Nie bądź głupi, Jeffrey.

Wielki Lebowski: Co czyni człowieka mężczyzną, panie Lebowski?
Koleś: Koleś.
Wielki Lebowski: Co?
Koleś: Ee, nie wiem, proszę pana.
Wielki Lebowski: Czy jest to bycie gotowym na zrobienie tego, co słuszne, bez względu na koszty? Czy nie to czyni człowieka mężczyzną?
Koleś: Hmm, jasne, i para jąder.

Nihiliści spalili samochód Kolesia.
Koleś: Cóż, wreszcie im się udało. Rozpierdolili mój samochód.
Uli: Dawaj forsę, Lebowski.
Kieffer:Ja, w przeciwnym razie zabijemy dziewczynę.
Franz:Ja, chyba zapomniałeś o naszej małej umowie, Lebowski.
Koleś: Nie macie tej jebanej dziewczyny, wy zasrańcy! Wiemy, że nigdy nie mieliście!
Donny: Walter, czy to są naziści?
Walter: Nie, Donny, ci ludzie to nihiliści, nie ma się czego bać.
Uli: Mamy to gdzieś. Masz nam dać forsę, Lebowski, albo cię zajebiemy.
Walter: Pierdol się. Wszyscy trzej się pierdolcie.
Koleś: Hej, opanuj się, Walter.
Walter: Nie, bez zakładnika nie ma okupu. Na tym polega okup. Takie są, kurwa, zasady.
Kieffer: Jego dziewczyna dała palec!
Franz: Myślała, że dostaniemy milion dolarów!
Kieffer: To nie fair!
Walter: Fair! Kto tu, do kurwy nędzy, jest nihilistą?! Czym wy jesteście, bandą jebanych mazgajów?!
Koleś: Hej, opanuj się, Walter. Słuchaj, kolego, nie było żadnych pieniędzy. Wielki Lebowski dał nam pustą walizkę, więc idź do niego, gościu.
Walter: I oddajcie mi moje gacie.
Donny: Czy oni zrobią nam krzywdę, Walter?
Walter: Nie, Donny. To tchórze.
Uli: Okej. Więc weźmiemy forsę, którą macie przy sobie i damy wam spokój.
Walter: Pierdol się.

Koleś: Eee, pierdolić to.
Wielki Lebowski: Pierdolić to! Tak! To jest odpowiedź! To pańska odpowiedź na wszystko! Niech pan to sobie wytatuuje na czole! (Koleś zmierza do wyjścia). Twoja rewolucja się skończyła, panie Lebowski. Moje kondolencje. Darmozjady przegrały. Radzę panu zrobić to, co zrobili pańscy rodzice: znaleźć pracę! Darmozjady będą zawsze przegrywały! (Koleś wychodzi i zamyka drzwi). Darmozjady będą zawsze przegrywały! Słyszysz, Lebowski?!
Brandt (do Kolesia): Jak wypadło spotkanie, panie Lebowski?
Koleś: W porządku. Stary pozwolił mi zabrać z domu dowolny dywan.

Walter:Ejc hajjim hi, jak mawiała moja była.
Koleś: Co to ma, kurwa, znaczyć? Co my, kurwa, powiemy Lebowskiemu?
Walter: Hę? A, jemu. Hmm, a w czym właściwie jest problem?
Koleś: Problem w tym, że… Jak to, w czym… Przecież nie… My wcale… Oni zabiją tą biedną kobietę, stary!
Walter: Co ty pierdolisz? Ta biedna kobieta… Ta biedna zdzira sama się porwała. Daj spokój, Koleś, sam tak mówiłeś.
Koleś: Stary, mówiłem, że myślę, że sama się porwała. To ty byłeś tego zajebiście pewny.
Walter: Zgadza się, Koleś. Pewny w stu procentach.
Donny: Wywiesili następną kolejkę turnieju.
Walter: Donny, zamknij du… kiedy gramy?
Donny: W sobotę. Quintana i…
Walter: W sobotę? Więc muszą zmienić termin.
Koleś: Walter, co ja powiem Lebowskiemu?
Walter: Mówiłem tym chujom w sekretariacie… Kto ustala terminy?
Koleś: Walter…
Donny: Burkhalter.
Walter: Mówiłem temu pierdolonemu szkopowi tysiąc razy, że nie gram w szabat!
Koleś: Walter…
Donny: Już wywiesili.
Walter: To niech, kurwa, zdejmą!
Koleś: Kogo to, kurna, obchodzi? Oni zabiją tą biedną kobietę, stary! Co ja powiem Lebowskiemu?
Walter: Daj spokój, Koleś. W końcu jej się znudzi ta zabawa i, wiesz jak jest, wróci.
Donny: Dlaczego nie grasz w sobotę, Walter?
Walter: Przestrzegam szabatu.
Donny: Co to jest, Walter?
Koleś: I, tak przy okazji, co ja powiem Lebowskiemu?
Walter: Sobota, Donny, to szabat, żydowski dzień odpoczynku. Oznacza to, że nie pracuję, nie wsiadam do samochodu, kurwa, nie jeżdżę samochodem, nie dotykam pieniędzy, nie odbieram telefonu, nie włączam kuchenki i za żadne, pieprzone skarby. (Krzyczy): Kurwa, nie gram!
Donny: Jezu.
Walter: Przestrzegam szabatu!
Koleś: Walter…
Walter: Przestrzegam, kurwa, szabatu.
Koleś: Pierdolić to. Idę stąd.
Walter: Koleś, daj spokój…

Walter: Facet w czarnej piżamie, Koleś. Godny, kurwa, przeciwnik.
Donny: Kto nosi piżamę, Walter?
Walter: Zamknij dupę, Donny.

Zbir Treehorna: Gdzie jest forsa, Lebowski? (Zanurza głowę Kolesia w sedesie). Gdzie jest forsa, Lebowski? (Zanurza głowę Kolesia w sedesie). Gdzie jest jebana forsa, gównozjadzie?
Koleś: Jest… hmm… jest gdzieś tam. Daj mi się rozejrzeć.

Jezus Quintana: Gotowi dać dupy, panowie? Widzę, że udało wam się dostać do półfinału. Dios mio, panowie. Liam i ja was rozpierdolimy.
Koleś: Taa, wiesz, to tylko, tak jakby twoje zdanie.
Jezus Quintana:' Tobie też coś powiem, pendejo. Jak odwali ci przy nas, wyciągniesz tego gnata, jak będziemy grać, to ci go zabiorę, wetknę w dupę i będę ciągnął za spust póki nie zrobi „klik”.
Koleś: Jezus!
Jezus Quintana: To ty powiedziałeś! Nikt nie wyjebie Jezusa.
Walter (po chwili): Ośmiolatek, Koleś.

Jezus Quintana: Hej! Co to ma do cholery być za dzień odpoczynku? Co to za pierdoły? Pierdoli mnie to! To nie ma znaczenia dla Jezusa! Ale mnie nie wycyckasz, gościu. Możesz cyckać tych pojebów w sekretariacie, ale nie wycyckasz Jezusa. To są pieprznięte, wieśniackie zagrywki. Śmiechu warte, gościu, ha, ha! Miałem cię wyjebać w dupę w sobotę, ale wyjebię cię w dupę w następną środę. Uuu! Mamy randkę w środę, kochanie!
Walter: On pęka.

Walter: I nie zapominaj – nie zapominaj, Koleś – że trzymanie dzikich zwierząt, wodnych gryzoni, jako, hmm, domowe, wiesz, w mieście – to też nie jest legalne.
Koleś: Co z tobą, zostałeś, kurwa, leśniczym?
Walter: Nie, ja…
Koleś: Kogo, kurwa, obchodzi świstak?!

Koleś: I, wiesz, on ma problemy emocjonalne, gościu.
Walter: To znaczy… poza pacyfizmem?

Koleś: Jebać współczucie! Nie potrzebuję twojego jebanego współczucia, gościu, potrzebuję mojego jebanego wacka!
Donny: Do czego go potrzebujesz, Koleś?

Koleś: Jebany Quintana. Umie, menda, grać.
Walter: Tak, ale to zboczeniec, Koleś.
Koleś: No.
Walter: Nie, to przestępca seksualny. Z wyrokiem. Odsiedział 6 miesięcy w Chino za obnażanie się przed ośmiolatkiem.
Koleś: Och!
Walter: Kiedy przeprowadził się do Hollywood, musiał chodzić od domu do domu i mówić wszystkim, że jest pederastą.
Donny: Co to jest… pederasta, Walter?
Walter: Zamknij dupę, Donny.

Maude: Lubi pan seks, panie Lebowski?
Koleś: Słucham?
Maude: Seks. Miłość cielesną. Kopulację. Lubi pan to?
Koleś: Mówiłem, o moim dywanie.
Maude: Nie interesuje pana seks?
Koleś: Masz na myśli… kopulację?

Jackie Treehorn: Ludzie zapomnieli, że mózg jest największą strefą erogenną.
Koleś: Chyba u ciebie.

Walter: Nie jesteś pępkiem świata, ty żałosny zasrańcu.
Donny: Koleś, co jest z Walterem?

Bunny: Obciągnę ci druta za tysiąc dolarów.
Brandt: A ha, ha, ha, ha, ha! Cudowna kobieta. Wszyscy, wszyscy ją uwielbiamy. Jest bardzo spontaniczna.
Bunny: Brandt musi sobie iść, chyba, że zapłaci stówę.
Brandt: A ha, ha. Wspaniale.
Koleś: Eee, muszę znaleźć bankomat.

Koleś: Pan Treehorn traktuje przedmioty jak kobiety, gościu.
Szef policji: Pan Treehorn dużo wnosi do miasta. Ty wnosisz gówno, Lebowski. Mamy tu porządną, spokojną nadmorską społeczność, a ja jestem tutaj, żeby utrzymać ją w porządku i spokoju. Powiedzmy sobie prawdę. Nie podoba mi się, że się tu szwendasz i nękasz naszych obywateli, Lebowski. Nie podoba mi się twoje debilne nazwisko. Nie podoba mi się twój debilny ryj. Nie podoba mi się twoje debilne zachowanie i ty mi się nie podobasz, debilu. Wyrażam się jasno?
Koleś (po chwili): Przepraszam, nie słuchałem. (Szef policji rzuca w niego kubkiem). Au! Ty jebany faszysto!
Szef policji (wywraca Kolesia razem z krzesłem i zaczyna kopać): Trzymaj się z dala od Malibu, Lebowski! Trzymaj się z dala od Malibu, śmieciu! (Pochyla się nad Kolesiem). Zabieraj swoją szpetną, jebaną, zasraną dupę z mojej nadmorskiej społeczności.

Walter: To twoje wypracowanie, Larry? To twoje wypracowanie, Larry?
Koleś: Słuchaj, gościu…
Walter: Tak, Koleś? To twoje wypracowanie, Larry?
Koleś: Spytaj go o samochód.
Walter: To twoje, Larry? To twoje wypracowanie, Larry?
Koleś: Czy przed domem stoi twój samochód?
Walter: To twoje wypracowanie, Larry?
Koleś: Wiemy, że to jego pierdolone wypracowanie! Gdzie, do kurwy nędzy, jest forsa, ty mały gówniarzu?
Walter: Słuchaj, Larry. Słyszałeś kiedyś o Wietnamie?
Koleś: Na litość boską, Walter…
Walter: Wkraczasz do świata bólu, synu. Wiemy, że to twoje wypracowanie. Wiemy, że ukradłeś samochód.
Koleś: I jebaną forsę.
Walter: I jebaną forsę. I wiemy, że to twoje wypracowanie.
Koleś: Obetniemy ci chuja, Larry.
Walter: Wykańczasz swojego ojca, Larry!

Uli: W nic nie wierzymy, Lebowski. W nic. A jutro wrócimy i obetniemy ci wacka.
Koleś: Słucham?
Uli: Powiedziałem, że utniemy ci wacka!!!
Kieffer: Wyobraź to sobie, Lebowski.
Franz:Ja, twojego dyndającego penisa, Lebowski.
Kieffer:Ja, a potem może go rozdepczemy i rozgnieciemy, Lebowski.

Koleś: Walter, do czego zmierzasz? Słuchaj, wszyscy wiemy, czyja to wina, co ty pierdolisz?
Walter: Co? Nie, co ty… Ja nie… Mówimy tu o niepohamowanej agresji, Koleś.
Donny: O czym on pierdoli?
Koleś: O moim dywanie.
Walter: Zapomnij, Donny, nie jesteś w temacie!
Koleś: Walter, Chińczyk, który naszczał mi na dywan nie zapłaci mi, więc co ty pierdolisz?
Walter: Co ty pierdolisz? Nie o Chińczyku tu mowa, Koleś. Mówię o rysowaniu linii na piasku, Koleś. Przez tę linię nie… Poza tym, Koleś, nie powinno używać się słowa „Chińczyk”, raczej „Amerykanin azjatyckiego pochodzenia”.
Koleś: Walter, ten gościu nie buduje tu jebanych linii kolejowych. Ten gościu…
Walter: Co ty pierdolisz?
Koleś: Walter, on mi obszczał dywan!
Donny: On obszczał dywan Kolesia.
Walter: Donny, nie jesteś w temacie! Koleś, nie o Chińczyku tu mowa!