Andrzej Szczytko

polski aktor

Andrzej Szczytko (1955-2021) – polski aktor teatralny i filmowy, reżyser teatralny, pedagog.

  • Sytuacja społeczno-polityczna zawsze pośrednio lub bezpośrednio wpływa na proces twórczy. Teatr ukraiński odzyskuje po eurorewolucji możliwość tworzenia dyskursu intelektualnego, dlatego chciałbym, żeby charkowska Antygona była kontynuacją ideową naszej poprzedniej wspólnej realizacji jaką było Żegnaj, Judaszu. W Judaszu problemem jest samotność idealisty, który żyje w kraju rządzonym przemocą. Obecnie Ukraińcy walczą z przemocą i uciskiem, walczą o swoją godność i tożsamość, borykają się z problemami gospodarczymi, ale pojawia się pytanie: czy są gotowi na przyjęcie tego, o co walczą? Czym jest dla nich wolność?
Andrzej Szczytko
  • (…) dramat Głowackiego nie jest już wyłącznie obrazkiem rodzajowym, dramatem z nurtu czernuchy, prostym przeniesieniem antycznej tragedii na bardziej współczesne realia, czy li tylko wyszydzeniem wyobrażeń o american dream. Być może potrzebny był czas, by ta „skundlona tragedia i uwznioślona farsa” wybrzmiała przy czytaniu, jako wiwisekcja pomylonego świata, który bez emocji, cynicznie przygląda się milionom przerażonych, tułających się po świecie ludzi. (…) Świat Anity, Pchełki i Saszy, utkany ze wspomnień, wyobrażeń, marzeń i mitów, staje się opowieścią o naszych lękach i tęsknotach, bez taniego moralizatorstwa i eksponowania tragizmu, za to z dużym poczuciem humoru.

O Andrzeju Szczytce

edytuj
  • (…) Uzupełniając obraz spektaklu Żegnaj, Judaszu należy nadmienić, że wymaga on nie lada cierpliwości, której, jak wiemy, nie brakowało bohaterom biblijnym. Przedstawienie jest tego warte, choć od samego początku wiadomo, że Andrzej Szczytko jest niedoścignionym mistrzem skąpej opowieści, w tym również i takiej, gdzie nagi człowiek, pozbawiony wszelkiej nadziei, w zmierzchu burzy biegnie po ogromnym, brudnym polu życia
  • (…) Reżyser „teatru traumy” to chirurg. Jego skalpelem jest ironia. Daleko mu do litości i sentymentów. Proponuje raczej sterylną estetykę szoku realności – bez żadnego znieczulenia. Zadanie „teatru traumy” polega nie na wyzwoleniu z bólu, ale odwrotnie – na wzmocnieniu go, przypomnieniu o jakiejś nieznanej lub zapomnianej, nieuleczalnej chorobie. Nie chodzi o to, by nałożyć szwy na rany pamięci, ale odwrotnie – usunąć narosty chłodnej obojętności.
  • (…) Szczytko to reżyser, który „nie gry żąda od aktora, a prawdziwej śmierci”. I jego „teatr traumy” – to teatr bez teatru. Dokładniej, bez jakiegokolwiek pozorowania „teatralności”, bez koturnów i rampy, bez gry. Jego aktorzy nie „wykonują roli”, lecz po prostu żyją na scenie. I widz staje się bezwolnie wciągniętym w to życie. Nie w roli wojerysty, który to życie z ciekawością podgląda. I nie w charakterze „gościa”, zaproszonego dla doznania cudzych radości i zmartwień. Ale w charakterze „pacjenta”, który odważył się położyć pod nóż. Teatralne reflektory przypominają światło sali operacyjnej. Teatr – to transplantacja doznań i pamięci. Przeżywa się tam traumę cudzego życia, które staje się naszym własnym. Powracając ze spektaklu w świat codzienny, odkrywa się nagle, że nie jest on prawdziwy. Prawdziwy jest ten, który pozostał na scenie.
  • Widocznie potrzebna, skoro przychodzą. Może chcą na dwie godziny uciec od wojny? Tam się teatr traktuje inaczej niż teraz w Polsce. Cały czas jest dialog między sceną a publicznością. Rodzaj psychodramy. Sceny przerywane są oklaskami, ludzie nie boją się śmiać z przerażających kwestii Policjanta. Sztukę wystawił charkowski Teatr Narodowy i grają aktorzy klasy Łomnickiego i Holoubka. Polski reżyser Andrzej Szczytko dyrygował jak trzeba. Ja się ogólnie słabo wzruszam, ale mam do tego przedstawienia i do tych aktorów stosunek liryczny. Jak oglądałem Antygonę… w ich wykonaniu, zapominałem, że to ja napisałem. Tak czy inaczej, wojna, a 900 miejsc sprzedanych. Mówiono mi, że bilety kupują w Charkowie ludzie, którzy niekoniecznie mają na chleb.