Zbigniew Izdebski

polski seksuolog

Zbigniew Izdebski (ur. 1956) – polski pedagog i seksuolog.

A B C Ć D E F G H I J K L Ł M N O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

Zbigniew Izdebski (2012)
  • Aktorom, którzy pewnie czują się w swoich preferencjach heteroseksualnych, łatwiej jest zagrać osobę homoseksualną. Wielu homoseksualistów ukrywa swoje skłonności. Uważa się, że wśród artystów jest więcej osób o takich preferencjach, a mnie wydaje się, że rozkładają się one podobnie we wszystkich grupach zawodowych. Tyle tylko, że nikogo – z całym szacunkiem do zawodu hydraulika – nie interesuje hydraulik homoseksualista. To nie jest medialny temat. Co innego osoba publiczna.
  • Dobrze by było, gdyby granice obyczajowe wyczuwali sami twórcy. Jeżeli decydują się na prowokację, powinni sobie wcześniej odpowiedzieć na pytanie, czemu ma ona służyć. Niewątpliwie granice powinny dotyczyć przemocy.
  • Gdy ludzie widzą brutalne sceny w filmie – czują dystans, który narzuca ekran. W teatrze oglądają żywe ludzkie ciało. Teatr oddziałuje silniej. A czy pozytywnie, czy negatywnie – zależy od naszego nastawienia. Są ludzie, którzy odczuwają przyjemność oglądając cudze cierpienie. To ich podnieca. Generalnie jednak sztuka czy filmy pornograficzne nie wyzwalają patologicznych zachowań. Takie są wyniki badań.
  • Gdybyśmy w szkole rozmawiali o seksie tak, jak my rozmawiamy, to pary umiały by potem rozmawiać w sypialni. (...) Po wielu latach przestałem się czepiać rodziców o to, że nie zapewniają dzieciom edukacji w sprawach seksualnych. Podstawowy powinni przekazać. Zwłaszcza to, co dotyczy ochrony przed przemocą seksualną. Ale szkoła jest miejscem, gdzie wiedza o seksualności powinna być przekazywana, jak wiedza geografii, matematyce, historii. Żeby seks wyciągnąć ze sfery sensacyjności. Żeby seks stał się sferą naturalną.
  • Mamy na świecie opinię dziwnego, egzotycznego kraju, który zakazuje aborcji, zwalczając jednocześnie antykoncepcję. Gdy na zagranicznych kongresach przedstawiam wyniki swoich badań dotyczących stosowanych u nas metod antykoncepcji i podaję, że 16 proc. wybiera stosunek przerywany, zawsze któryś z uczestników zwraca mi uwagę, że to nie jest metoda antykoncepcyjna. Wtedy prowadzący obrady wyjaśnia: ale Zbigniew jest z Polski.
    • Źródło: Joanna Podgórska, Pół wieku z pigułką, „Polityka”, 18 maja 2010.
  • Moim zdaniem, środki antykoncepcyjne powinny być dostępne za darmo do pewnego wieku, np. do 24 roku życia, dopóki człowiek nie usamodzielni się finansowo. Jeśli jednak wprowadzimy refundację środków antykoncepcyjnych, to zaraz w Polsce podniesie się alarm i zaczną pojawiać się pytania: Czy można młodocianej dziewczynie przepisać tabletki antykoncepcyjne bez wiedzy rodziców? Jeżeli bierzemy pod uwagę współżycie młodych ludzi i jego częstotliwość to musimy wyobrazić sobie, że dla młodego chłopaka/dziewczyny zakup środków antykoncepcyjnych stanowi znaczny wydatek w ich budżecie.
  • Przecież ludzie nie wybierają życia w pojedynkę dlatego, że jest im za dobrze. Singli przybywa, bo ludzie boją się wziąć na siebie jeszcze jeden ciężar, jeszcze jedno zobowiązanie więcej. Jeśli małżeństwo to dla coraz większej grupy ze względów cywilizacyjnych zbyt wiele, trzeba tym ludziom zaoferować taką formę zorganizowania życia osobistego, która ich nie przerazi. A już ponad 30 procent Polaków deklaruje, że żyją w pojedynkę. Połowa z nich mówi, że związali by się z kimś na stałe, ale nie znaleźli odpowiedniego partnera. To pokazuje, na jak małą tolerancję czy małe ryzyko nieudanego związku możemy sobie subiektywnie pozwolić.
  • Świadomość naszych rodaków na temat zabezpieczania przed ciążą jest bardzo niska. Jeśli mówimy o wskaźniku używania antykoncepcji hormonalnej - około 23-28 proc., w zależności od badań, to można powiedzieć, że na tle innych krajów to jest zdecydowanie mało. A jeżeli jeszcze do tego dodamy, że 21 proc. Polaków deklaruje w moich badaniach traktowanie stosunku przerywanego jako metody antykoncepcji, która nie jest żadnym zabezpieczeniem, to jest po prostu żenujące.
  • Żaden człowiek nie jest w stanie pogodzić się z faktem niepełnosprawności swojego dziecka. Nam udało się tak Magdę poprowadzić, że choć nie mówi i nie chodzi, to zdała maturę. Nikt w środowisku lekarskim nie dawał na to żadnej szansy. Ale to przede wszystkim zasługa mojej żony, która zrezygnowała z pracy jako farmaceutka, ograniczyła życie towarzyskie i zajęła się Magdą. Nie wstydzę się przyznać, że ja nie miałbym na to tyle sił. Natomiast sfera życia uczuciowego naszej córki jest już poza nami. Bo możesz zorganizować rehabilitację, zorganizować dzień, wiedzieć, kiedy jest czas na jedzenie, a kiedy na spacer... Ale uczuć nie jesteś w stanie zorganizować. I jak widzisz problemy, to jest ci na swój sposób trudno. No bo zawsze pojawić się może sytuacja związana z bezsilnością.