Opis: anonimowe powiedzenie o pałacach jakie w Dowspudzie na Suwalszczyźnie i w Warszawie przy ulicy Miodowej w latach dwudziestych XIX wieku wybudował hrabia Ludwik Pac herbu Gozdawa, ostatni pan na Dowspudzie, świetny gospodarz i administrator, generał, bohater powstań narodowych.
Po pałacu w Dowspudzie koło Raczek, utrzymanym w modnym wówczas stylu angielskiego neogotyku, dziś pozostały resztki murów, wieża (zwana bocianią) i piwnica. Niegdyś była to jedna z najpiękniejszych budowli tego typu w Polsce, zaliczana do „pereł architektury”. Również swym wnętrzem pałac olśniewał: zgromadzono w nim wiele cennych rzeźb, posiadał galerię obrazów wielkich mistrzów, bogato wyposażoną bibliotekę, cenne zbiory militariów. Ale też słynął z przesadnych zbytków, mówiono o lustrach i żłobach z marmuru w gotyckiej stajni dla koni, złotych końskich łańcuchach, wiszących ogrodach i tunelach kilometrami ciągnących się od pałacu w różnych kierunkach świata. Prawdopodobnie z tego powodu porzekadło miało negatywny wydźwięk, bo sam jego właściciel i pomysłodawca był osobą zasłużoną dla kraju i regionu i zaliczany jest do najwybitniejszych Polaków pierwszej połowy XIX wieku. Powiedzenie mogło też ewentualnie dotyczyć pałacu w Wilnie.