Wąbrzeźno

miasto i gmina w województwie kujawsko-pomorskim

Wąbrzeźno – miasto w województwie kujawsko-pomorskim.

  • Nareszcie o pierwszej w nocy przybyliśmy do Wąbrzeźna, nędznej mieściny, gdzie zatrzymaliśmy się na czymś w rodzaju rynku przy domu, w którym ludzie jeszcze nie spali. Nasz włościanin wszedł do środka i wyszedł w gromadzie pijanych, którzy spędzali w tym domu miły wieczór. Otoczyli nasz wóz i posypały się dowcipy, których niestety nie rozumieliśmy, gdyż wokół nas rozbrzmiewały głośne salwy śmiechu. Najwyraźniej nie można tam było dostać noclegu, gdyż nasz włościanin zawrócił wóz i powiózł nas w dół, w sąsiednią dolinę, do domu otoczonego wielkimi drzewami. Przypominało to wjazd do zbójeckiej jaskini lub siedziby trolla, jakie opisują nasze romanse rycerskie. Wieśniak zaczął walić w drzwi, które otworzyły się. Wyjrzał zza nich człowiek zarośnięty na twarzy, ubrany w czarny płaszcz. Po ożywionej rozmowie zostaliśmy wprowadzeni do małej, nędznej izdebki, która nie posiadała żadnych innych wygód poza gołą podłogą. Po chwili usłyszeliśmy, jak ów czarny człowiek zaryglowuje drzwi i zapadła cisza.
Herb miasta
  • O wąbrzeskich imieninach nie warto pisać. Wdowiec przyprowadził sobie swatkę, i to nie byle jaką. Sam ksiądz proboszcz przemawiał do mnie miodem i słodyczą. (…) Ale swoją drogą to osobliwa droga werbowania czy też namawiania sobie żony przy pomocy proboszcza. To może zdarzyć się tylko w takich zakażonych miasteczkach jak moje rodzinne Wąbrzeźno.
  • Przypadło mi spędzić niedzielę w Wąbrzeźnie – mieście powiatowym (prawa miejskie otrzymało w XIV wieku), położonemu między trzema jeziorami, liczącym już chyba ponad piętnaście tysięcy mieszkańców. Początek marca a słonko w szybę wali snopkami światła od najwczesnego rana. Trzeba toteż wstać, umyć się, jajecznicę zjeść, popić herbatą i w miasto owe wejść. W taka pogodę na pewno będzie ruch. I na pewno nie tylko we mnie nagła ta chęć do przechadzki i do zwiedzania. Pracowałem tu trzynaście lat temu, nawet mieszkałem miesiąc w pokoju na Dzierżyńskiego. Ale tak normalnie, to co dzień dojeżdżałem – tam i z powrotem – z Grudziądza. Na motorowerku „Żak”, który sobie podówczas na raty fundnąłem, jako że pracę miałem w tak zwanym terenie. Służba rolna! Stare to już jednak dzieje. Czas z dnia na dzień jakby coraz szybciej leciał… ciekaw jestem ogromnie, jak też Wąbrzeźno wygląda teraz w Anno 1974. Na ile ku dobremu się zmieniło…
  • Uliczki miasta mego przedwojenne
    Stoją jak dawniej i jak dawniej wodzą
    Po znanych traktach zagubione cienie
    Tych, co odeszli i tych, co odchodzą
  • W dolinie między trzema jeziorami, bogata w ryby, rozciąga się stara osada. Ulice są wąskie i brudne, ograniczone nudnymi fasadami domów znajdujących się z tyłu ogródków lub przy chodnikach. Dwa kościoły marszczą dumnie czoła wież. Na wzgórzu, które pionowo wpada do największego z trzech jezior, odzywają się dzwony, które codziennie wołają na mszę świętą, sumę i nieszpory. Rynek zaś drży od dzwonów, w które protestancki zakrystian tępo dzwoni.
    • Autor: Paul Zech, Podróż dookoła Góry Zmartwień
  • Wiesz, mówi Feler, ładnie w Wąbrzeźnie. Jak na obrazku. Siedzisz przy oknie, widzisz rynek, duże kamienice, wieżę kościelną tych ewangelików. Mają też kaplicę, ale na drugim końcu, chociaż także niezbyt daleko, za to z basenem-chrzcielnicą, jak się patrzy, z obu stron schody prowadzą na dół.
    Już kiedyś opowiadałeś o tym, mów Krystyna. O Wąbrzeźnie można oczywiście mówić bez końca. Skoro drogi tam prowadzą.
    W każdym razie jutro dziadek jedzie do Wąbrzeźna.