Vinci
Polska komedia sensacyjna
Vinci – polska komedia sensacyjna w reżyserii i na podstawie scenariusza Juliusza Machulskiego, wyprodukowana w 2004 roku.
Wypowiedzi postaci
edytujRobert „Cuma” Cumiński
edytuj- Akurat psem? Mendą musiałeś zostać?
- Opis: do Szerszenia.
- No, ja rozumiem, że cię walnęło, ale żeby od razu psem? Co ty, przeżyłeś jakiś szok osobowościowy?
- Opis: do Szerszenia.
- No zajekurwabiście!
- Opis: widząc nieprzytomnego pasera Grubego.
- Walniemy po kielichu, panowie!... No zdrowia mamusi nie wypijecie!?
- Opis: do Tałaja i Szymańskiego, sprawdzających, czy Cuma rzeczywiście pojechał do Kalwarii Zebrzydowskiej.
- Wiesz, dlaczego marynarze admirała Nelsona byli niezwyciężeni, Szerszeń? Bo płacili im od zwycięstwa. Nie myśleli o tym, że zginą, tylko co sobie później za to kupią.
Julian „Szerszeń” Wolniewicz
edytuj- Wolałbym do końca życia chleb szydłem z worka jeść, niż ukraść da Vinciego.
- Dostaliśmy kosza, piesku.
Komisarz Wilk
edytuj- Było włamanie (…) i pomyślałem sobie „Cuma pewnie by coś wiedział”.
- Co ty kombinujesz Cuma? Dlaczego nie siedzisz we więźniu?
Inne postacie
edytuj- Mówiłaś że to świetna okazja. A teraz ani da Vinci, ani w kosmos nie polecę.
- Postać: Krętałowicz
- Opis: do żony po znalezieniu oryginalnego obrazu da Vinci.
- Ja tam tych waszych amerykańskich szkół nie kończyłem. Ale w PRL-u przez czterdzieści lat jakoś nikt Damy nie ukradł. Ani nawet nie pomyślał, że można ukraść...
- Postać: Tałaj
- Jezus Maria. Jaki to wstyd dla Polski...
- Postać: Zylewski
- Opis: do Wilka po dokonanej kradzieży obrazu.
- Mamy umowę o dzieło, Cuma! I mnie interesuje tylko dostać to dzieło!
- Postać: Gruby
Dialogi
edytuj- Sąsiadka: Co u mamy?
- Szerszeń: W Toroncie jest.
- Szerszeń: Jesteś chory? Na co?
- Cuma: Nie ma zdrowych, Szerszeń. Są tylko nieprzebadani.
- Cuma: Chcesz wiedzieć, po co przyszedłem?
- Szerszeń: Nie.
- Cuma: To ci powiem. Ktoś chce kupić ode mnie obraz.
- Szerszeń: To mu sprzedaj.
- Cuma: Ale wiesz dobrze, że obraz wisi na cudzej ścianie.
- Werbus: Churcilawa.
- Cuma: Beckenbauer.
- Hagen: On to robił lewą ręką.
- Magda: Sforza, a to świnia.
- Opis: o malowaniu obrazu.
- Wilk: Pan mi przypomni wymiary.
- Zylewski: Obrazu?
- Wilk: A co, swoje?
- Szerszeń: Pan Tadeusz Hagen, tak? Ten słynny?
- Hagen: Słynny, z czego?
- Szerszeń: Z malowania tego, co już namalowane.
- Werbus: To ty, Helmut?
- Helmut: A niby kto, jak nie jo? Wie viel tego chcesz?
- Werbus: Ze zwanzig kilo.
- Helmut: Semtexu? Pieronie, a kto cię zatrudnił, Al-Kaida?
- Werbus: Żadyn semtex, zwykły dynamit. Mosz sam gelt, nie gadaj głupot, ino wciepuj do saka!
- Szerszeń: Ktoś chce ukraść bardzo znany obraz.
- Hagen: Jak bardzo? Bitwa pod Grunwaldem?
- Szerszeń: Trochę mniejszy.
- Magda: Po co ci to?
- Szerszeń: Leonardo na ścianie, wiesz… Czad!
- Magda: To powieś se DiCaprio!
- Magda: Szczerze mówiąc, pani profesor, ten myśliwy, gajowy, on się malarzowi, artyście, nie udał. Proszę spojrzeć: paradoksalnie, pejzaż bez gajowego jest pełniejszy – przestał być takim tanim, bawarskim landszaftem.
- Dziekan: Tanim? To był XVIII-wieczny obraz, własność Muzeum Narodowego!
- Magda: Skoro państwo są do tego myśliwego tak przywiązani, to ja mogę go namalować z powrotem.
- Szerszeń: Po co komu da Vinci, jak nie może się nim przed nikim pochwalić?
- Cuma: Te bogate pojeby lubią mieć coś zakazanego, tylko dla siebie. Mają w domu takie ukryte kapliczki.
- Szerszeń: Kapliczki? Po co?
- Cuma: Bo to pojeby! Wchodzą tam po kryjomu i pewnie się onanizują.
- Cuma: Nagrywasz robotę, a Vinci wyjeżdża do Japonii.
- Gruby: Na dwa miesiące. Wiem, że to wymaga czasu, zdążysz się przygotować.
- Cuma: Dowiedz się, kiedy wraca - dzień i godzinę.
- Gruby: Nie da się. Robią z tego tajemnicę.
- Cuma: No chyba masz jakieś wtyki w muzeum, na lotnisku?...
- Gruby: Dlaczego ty mi takie pytania zadajesz? Mamy umowę o dzieło, Cuma! I mnie interesuje tylko dostać to dzieło!
- Magda: Jedyne, co mi się u ciebie podoba, to samochód.
- Szerszeń: Pożyczony, niestety...
- Magda: No nie osłabiaj mnie!
- Wilk: O kurwa... Widziałeś kiedyś coś takiego?
- Kudra: Taa. W jednym filmie.
- Opis: gdy eskortowana przez nich karetka pogotowia zapadła się pod ziemię.
- Hagen (podaje album): Przed wojną w Wilnie zdarzyła się podobna historia.
- Szerszeń: Zna się też pan na winach.
- Hagen: Słucham?
- Szerszeń: Ten album jest o winie.
- Hagen: Cholera... A kupując, byłem przekonany, że o Wilnie!
- Magda: Sęk w tym, że orzech włoski o tak szerokim pniu u nas nie rośnie...
- Szerszeń: Kurczę, jakie to jest fascynujące! Kupić ci loda?
- Magda: Ile ty masz lat? Skup się!
- Szerszeń: Gratuluję. Przegrał pan kiedyś?
- Hagen: Raz w sześćdziesiątym ósmym, a raz w tenisa.
- Opis: Hagen po pokonaniu Szerszenia w szachy.
- Wilk: Szymański, zmierz właz (Po chwili): No i?
- Szymański: Osiemdziesiąt. Przeszedłby bez problemu.
- Kudra: No to czemu go nie wynieśli?
- Szymański: Bo jakiś ciul zaparkował na włazie.
- Antyterrorysta: He, to chyba nawet nasza fura!
- Opis: o obrazie pozostawionym w kanałach.
- Gruby: No co się dzieje?
- Cuma: Wszystko pod kontrolą.
- Gruby: A w telewizji mówią, że nic się nie stało!
- Cuma: Telewizja kłamie.
- Cuma: I o to chodziło, Szerszeń!
- Szerszeń: Mógłbyś mi mówić po imieniu?
- Cuma: Że co, „Julian”? No mógłbym, ale to jakieś takie... pedalskie imię, nie?
- Cuma: Poznajcie się. Werbus, to Szerszeń.
- Szerszeń: Julian.
- Werbus: To Julian czy Szerszeń? Bo mi się to i tak kiełbasi.
- Cuma: Szerszeń.
- Szerszeń: Julian!
- Magda: Jeszcze tylko pokryć woskiem i opera finita.
- Hagen: I jeszcze ślad buta!
- Magda: Wiem, wiem, w trzydziestym dziewiątym Niemcy plądrowali muzeum, któryś nadepnął, deska pękła...
- Hagen: Mam but Wehrmachtu.
- Magda: No co ty, zwariowałeś?! A jak pęknie inaczej? Zrobię to ręcznie!
- Hagen: He, he, he, ale cię nabrałem!
- Szerszeń: Co ty żeś mu zrobił tutaj?
- Cuma: Chyba umarł...
- Szerszeń: Jak to umarł?
- Cuma: No umarł, nie żyje!
- Szerszeń: Co, wziął i umarł?! O Jezu...
- Cuma: Uspokój się!
- Szerszeń: Jak uspokój? Jeszcze nikt przy mnie nie umarł! W Kosowie byłem, wszędzie, nikt przy mnie nie umarł!
- Opis: gdy Gruby osunął się na ziemię po ataku astmy.
- Werbus: To jest ta Mona Lisa?
- Szerszeń: Tak, w pewnym sensie. Jej siostra.
- Werbus: Nie widza, co ludzie w niej widzą.
- Cuma: Nie musisz wszystkiego rozumieć.
- Szerszeń: Weźże zjedź, bo mi się sikać chce.
- Cuma: Najpierw schowamy fanty.
- Szerszeń: No zjedźże, bo się zeiszczam, no!
- Cuma: Ty to gówniarz jednak jesteś!
- Cuma: Przelicz.
- Werbus: Miało być sto (tysięcy), a jest więcej...
- Cuma: Zasłużyłeś na premię.
- Werbus: Dzięki, chłopie! Pokażę dzieciakom Barcę na Camp Nou!
- Szerszeń: A, już dawno miałem cię zapytać: czemu ty zawsze mówisz „Vinci”, a nigdy „da Vinci”?
- Cuma: A co, mam mówić „da”, jak Rusowie?