Stanisław Ciosek
polski polityk komunistyczny w okresie PRL i dyplomata
Stanisław Ciosek (1939–2022) – polski polityk i dyplomata, działacz PZPR, ambasador w ZSRR i Rosji (1989–1996), poseł na Sejm PRL.
- Emocje między Polakami a Rosjanami są często demonizowane. Rzecz polega na tym, że nie ma problemu stosunku Rosjan do Polaków. Oni widzą nas jako jeden z wielu narodów, które mieszkają z nimi po sąsiedzku. Wyjątkowość? Jesteśmy dla nich przede wszystkim Słowianami, choć trochę innymi pod niejednym względem, takimi, którzy zakorzenili się w kulturze Zachodu. Ta sama relacja w przeciwną stronę wygląda już inaczej. W Polsce częste jest neurasteniczne postrzeganie Rosjan ze względu na nasze doświadczenie historyczne. To zrozumiałe, bo chodzi o rzeczywiste traumy, które sprawiają, że my wciąż trzymamy urazy. Kiedy więc słyszę, że dziesiątki tysięcy zwykłych Rosjan przyjeżdżają do Trójmiasta na zakupy, mam wyłącznie dobre przewidywania. Jest okazja, by oglądać Rosjan takimi, jacy oni są, bez tego historyczno-politycznego odium. Jeśli już górale zaczynają się uczyć rosyjskiego w Zakopanem… To się zaczyna oczywiście od prostej, nazwijmy to, że biznesowej, potrzeby. Ale co za tym idzie dalej? Spotkania, rozmowy, otwartość. Chodzi o przełom, miliony jednostkowych kontaktów, które doprowadzają do zmiany mentalnej w głowach poszczególnych ludzi. To powoli dzieje się i pokładam w tym dużą nadzieję.
- Znałem dobrze Czesława Kiszczaka, obserwowałem z bliska jego polityczne dokonania. Kilka godzin po śmierci generała nie sposób obiektywnie ocenić kilkudziesięciu lat jego życia, zwłaszcza że my, Polacy, o wszystko się spieramy, gryziemy i kłócimy. Nie mam wątpliwości, że za 50–100 lat z tego okresu naszej historii zostaną zapamiętane tylko trzy nazwiska: Wałęsa, Jaruzelski, Kiszczak. Przy czym obu generałów łączę w jeden pakiet. Byli jednością, zwartą pięścią. Nie było między nimi zawiści, rywalizacji. Bezkrwawa zmiana systemu politycznego jest zasługą wspomnianej trójki polityków, czego zazdroszczono nam w całym postradzieckim bloku. Tymczasem my nadal spieramy się o to, czy Kiszczak był oficerem prowadzącym Jaruzelskiego, czy Wałęsa był „Bolkiem”. Byli nie byli – jakie to miało znaczenie? Liczy się tylko to, że wszyscy sprostali wielkim wyzwaniom, jakie postawiła przed nimi historia.
- Źródło: Krzysztof Różycki, Generał, który się kadrom nie kłaniał, „Angora” nr 46 (1326), 15 listopada 2015, s. 7.