Noelka: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
m spacje, sortowanie, formatowanie automatyczne
Alessia (dyskusja | edycje)
m int.
Linia 3:
===Gabriela Pyziak===
{{osobne|Gabriela Pyziak}}
* Ja często mam to uczucie, że...że… że jestem okropnie, niewybaczalnie nie w porządku (...). Kiedy widzę ludzi chorych albo bardzo nieszczęśliwych...nieszczęśliwych… wiem, że powinnam, na dobrą sprawę, rzucić wszystko i iść tam, pomagać. Ale przecież mam swoje własne ciężary. I tak się po prostu nie da.
 
* Nigdy nie należy ryczeć z powodu jakiegoś faceta, posłuchaj mojej rady. Mówi ci to osoba, która właśnie ryczała godzinę temu. (...) To mija (...). Trochę powoli, ale mija.
 
===Ida Borejko===
{{osobne|Ida Borejko}}
 
* (...) miłość bliźniego to zadanie bardzo trudne. Kto wie czy nie najtrudniejsze.
 
* Mnie męczy przykre przeświadczenie (...) że połowiczna dobroczynność nie ma sensu.
 
===Profesor Dmuchawiec===
{{osobne|Profesor Dmuchawiec}}
 
* Pamiętasz, co odkrył Kubuś Puchatek? (...) Jedzenie miodu jest bardzo miłe. Ale jest taka chwila, tuż przed rozpoczęciem jedzenia, kiedy jest jeszcze milej, niż w chwili, gdy się już je.
** Zobacz też: [[Kubuś Puchatek]]
 
* Tak...Tak… prezenty przed odpakowaniem są najpiękniejsze (...). A cel jest najwspanialszy tuż przed tym, nim się go osiągnie. A ktoś, na kogo bardzo się czeka, jest najmilszy tuż przed tym, nim przyjdzie. To są właśnie te najlepsze chwile życia.
 
===Tomasz Kowalik===
Linia 31:
 
===Teresa (Terpentula)===
* (...) czytałam, że wady młodości w wieku starczym tylko się zaostrzają. Ulegają, jak by to powiedzieć, zwapnieniu.
 
* Jak mówię, że nie mogę, to to właśnie oznacza. Że nie mogę.
Linia 45:
** Postać: dr Mamert Kowalik
 
* Nie ten ptak gniazdko kala, co je kala (...). Lecz ten, co o kalaniu mówić nie pozwala.
** Postać: [[Natalia Borejko]]
** Zobacz też: [[ptak]]
Linia 53:
** Zobacz też: [[dziewczynka]]
 
* Przecież, jeśli człowiek sam uznał, że postąpił źle, to już nie trzeba go atakować (...).
** Postać: Elka Stryba
 
Linia 64:
* Tygrysek wie, że jak się człowiek ujawni z jakąś umiejętnością, to mu zaraz inni każą się przepracowywać.
 
* W telewizji krzyczą na siebie, w szkole krzyczą, wszędzie ludzie się kłócą (...).
** Postać: [[Laura Pyziak]] (Tygrysek)
 
Linia 70:
* – A gdybyś był dziewczyną, którą zawiodła nawet pogoda? Co byś uznał za plus sytuacji?<br />– To, że jestem dziewczyną – z prostotą odparł Cyryjek i docisnął owłosionym palcem krawędź ciasta.
 
* – Ale nie wiem, czy pamiętasz, że dziś jest Wigilia.<br />– Pamiętam, pamiętam. Ale wiesz, ona jest tak samo tu, jak u was w domu (...).
 
* – Kryzys. Wiesz, co to jest?<br />– Wiem. Kryzys to jest to...to… co jest.
 
* – Masz taką ładną twarz – powiedział. – Niby nadąsaną, ale...ale… tyle w niej...niej… bo ja wiem...wiem… czego?<br />– Zębów – podpowiedziała mu burkliwie Elka (...).
 
* – O siódmej będzie tu Marek z rodziną – powiedziała histerycznie Ida. – Zróbcie coś (...), żebyście choć przez dwie godziny wyglądali na ludzi normalnych. Dlaczego u innych ludzi zawsze wszystko gra i ojciec rodziny nigdy nie leży w Wigilię na podłodze owinięty brudnymi szmatami?! (...)<br />– Skąd wiesz? – spytał nagle ojciec (...). – Może leży.<br />– Kto?... – zdziwiła się Ida.<br />– Ten ojciec – odparł ojciec.<br />– Jaki?!<br />– Ten owinięty brudnymi szmatami. U tych innych ludzi.<br />– Tato! – krzyknęła Ida. – Są chwile, kiedy ja cię nie pojmuję.<br />– Zdarza się – rzekł ojciec. – Bywa. To właśnie w takich chwilach dzieci postanawiają opuścić dom i rodziców i zakładają własne rodziny. Niby normalne. Jednakże pewną melancholią napawa mnie fakt, że osoba, której osobiście zmieniałem pieluchy, odchodzi ode mnie właśnie wtedy, gdy złamałem kręgosłup.<br />– Nie złamałeś, tato, kręgosłupa (...). I nie wiem, co mają pieluchy do kręgosłupa. W ogóle, jeśli ja się znam na medycynie...medycynie…<br />– Ja nie wiem, czy ty się znasz (...). Nie jestem tego taki pewien. W tym sęk.<br />– Znam się! (...)<br />– Ida, proszę się nie drzeć – zwrócił jej uwagę ojciec. – O cóż ci chodzi doprawdy. To ty użyłaś słowa JEŚLI, nie ja.<br />– Dobrze więc, otóż jeśli ja się znam na medycynie...medycynie…<br />– A widzisz? – przyłapał ją triumfalnie ojciec. – „Jeśli”! „Jeśli”!<br />– ... to ty masz zwichnięcie kości ogonowej.
 
* – Tereso – rzekł Cyryl (...). – Nie umiem spokojnie przyjąć twojej obecnej sytuacji. To mnie boli.<br />Terpentula zaczerwieniła się, spojrzała na niego wilkiem.<br />– Co niby?! – syknęła. – Co cię niby tak boli? Że nie mam za co żyć, czy że jakoś sobie jednak radzę?<br />– To, że musisz sobie jakoś radzić – wymamrotał Cyryl.<br />– Niech cię to nie boli, Cyrylu – warknęła Terpentula, sypiąc z oczu zimne iskry. – Zawsze, jak cię tak zaboli, to sobie powiedz: mimo wszystko ona nie straciła godności. Tak sobie powiedz. Nigdy nie była zależna od nikogo, tak sobie powiedz. Nigdy nie żyła z niczyjej łaski i zawsze robiła tylko to, co chciała. I jak sobie tak powiesz, to zobaczysz, nic cię nie będzie bolało, Cyrylu. Wiem to po sobie.
 
* – Tomek uroczyście wyjął z worka paczuszkę, opakowaną w kolorowy papier, przyłożył do ucha, potrząsnął.<br />– Cśśś!... – szepnął – Słyszysz?<br />– Słyszę...Słyszę… – odszepnął Piotruś, unosząc się na łokciu.<br />– Co to może być?<br />– Mysza! – odgadło jedno dzieci z sąsiadów, opierając się ufnie o kolana Tomka. Tomcio omal nie parsknął śmiechem.
 
* – Usiądziesz przy telefonie – dysponowała mama. – Weźmiesz książkę telefoniczną i będziesz dzwonił po sklepach obuwniczych.<br />– Ja? – zdziwił się ojciec. – Ale dlaczego przypuszczasz, że mógłbym robić podobnie dziwne i głupie rzeczy?
Linia 102:
* Elka nie potrafiła być przygnębiona, kiedy miała napełniony żołądek.
 
* Gabrysia przeniosła wzrok na swoje córki. (...) Dzieciaki były cudowne. Pyza i Tygrysek, dwie zupełnie nadzwyczajne, najważniejsze na świecie, najbliższe istoty. Pyza udowodniła już przez dziesięć lat swego życia, że w pełni zasługuje na nadane jej w niemowlęctwie przezwisko. Grubiutka jest i rumiana, z policzkami jak jabłuszka, piwne oczy świecą jej spod lśniącej miedzianej grzywki. Tygrysek (smarkula sama tak się nazwała po tym, jak jej Gabrysia po raz pierwszy przeczytała „Kubusia Puchatka”), zamiast obierać migdały – cichcem je wyżera. Leniwe, wdzięczne, smukłe stworzonko siedmioletnie o przewrotnym uśmieszku, ciemnych lokach i stalowych oczach swego ojca.
 
* I znów pustka oraz deszcz. Ta natura potrafi być ohydnie monotonna.
** Zobacz też: [[deszcz]], [[natura]]
 
* (...) Ida właśnie sknociła piernik, wlewając do ciasta zamiast słoiczka płynnego miodu – słoiczek płynnego smalcu, i upiekła to wszystko z mnóstwem bakalii. Niestety, smalec był przyjemnie słony i zawierał sporo cebulki oraz majeranek, co wyszło na jaw dosłownie przed chwilą, kiedy to specjał Idusi został wydobyty z piekarnika i oszołomił wszystkich swą nieznaną wonią.
** Zobacz też: [[ciasto]]
 
* Jakim to sposobem mama znalazła się przy niej [Gabrieli] właśnie wtedy, kiedy była najbardziej potrzebna?
 
* (...) jako człowiek dumny i wolny nie przejmuje się tymi wszystkimi ckliwymi bzdurami typu makowiec i choinka.
 
* Kroczyła [Elka] zamaszyście chodnikiem, ukryta pod wielkim parasolem jak krasnal pod grzybkiem – metafora ta jest o tyle chybiona, że wyraz jej twarzy daleki był od cechującej na ogół krasnale poczciwej życzliwości.
Linia 133:
** Zobacz też: [[obłuda]], [[tradycja]]
 
* (...) ujrzała Elka psinę pana Maciołki, wleczoną przez niego na czymś w rodzaju postronka. Psina miała w oczach charakterystyczne dla całej rodziny Maciołków wścibstwo.
** Zobacz też: [[pies]], [[wścibstwo]]
 
Linia 143:
** Opis: charakterystyka Elki.
 
* Źródło ciepła tkwiło (...) koło pieca, próbując barszczu i wpatrując się z zastanowieniem w Idusię. Mama Borejko była mała i bardzo szczupła, siwa i nieco przygarbiona.
 
==Zobacz też==