Język Trolli: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
m formatowanie automatyczne
Alessia (dyskusja | edycje)
rozbudowa
Linia 1:
'''[[w:Język Trolli|Język Trolli]]''' – piętnasta część [[Jeżycjada|Jeżycjady]] autorstwa [[Małgorzata Musierowicz|Małgorzaty Musierowicz]], powstała w roku 2004.
{{spoiler}}
==Wypowiedzi postaci==
===Helmut Oracabessa===
* Jak ja zobaczyłem, ciarki mi przeszły koło nosa. Idiom.
 
* Nie pocić się trzeba (...).
** Opis: do dziecka rozpinając mu bluzeczkę.
 
* Pan dziadziusiu nic nie wie o rasta. My zapraszamy pana zdjąć płaszcz i gawędzić. Napijemy się dobrą herbatą.
 
* Proszę siostrę, czy szczeka pani Zajączek?
** Opis: do katechetki, pytając, czy czeka na niego pani Zajęczyk.
 
* (...) trzymaj język pod korcem!
 
* Więc Stachna i Laura będą jedzieć z nami.
 
* Woła o pomstę na puszczy!
 
* Yes taka sprawa, żes tanisława (...). Yes taka sprawa, żes tanisława.
 
===Laura Pyziak===
{{osobne|Laura Pyziak}}
* Mam osiemnaście lat, inne już za mąż wychodzą, a ja?! Żaden chłopak mnie nie chce. Zachowują się tak, jakby chcieli uciec. Czy ja jestem trędowata (...)?
 
* Uczciwy nie musi kłapać dziobem. Może siedzieć cicho!
 
===Inne postacie===
* Helmut? Czy to Szkop? (...) Pewnie przyjdzie w oficerkach i tyrolskich gaciach. Niech mi tu tylko nie jodłuje, bo mu zaraz odpłacę za historyczne krzywdy narodu.
** Postać: Manuel
 
* Jakoś go wychowamy (...). Nie płacz.
** Postać: [[Józef Pałys]]
** Opis: do Róży, która powiedziała, że jest w [[ciąża|ciąży]].
 
* Jeśli pan czyta prasę, to już się pan dowiedział, że jesteśmy zgrają brudnych narkomanów (...). Ale nie piszą tam o tym, że nasz ruch popierał nawet pastor Martin Luther King. Ludzie myślą stereotypami, i tyle.
** Postać: Teresa Oracabessa
** Opis: o rastafarianach.
** Zobacz też: [[Martin Luther King]]
 
* Tam, z tyłu, jest parę pokoi i łazienka z kuchnią, tak jakby w jednym pomieszczeniu.(...) po prostu prysznic się Helmutowi nie zmieścił w toalecie, to go dał do kuchni. Helmut jest wynalazczy i niekonwencjonalny, jeśli rozumiesz, co mam na myśli.
** Postać: Staszka Trolla
 
* Trzecia „f”, uprzedzam was! (...) Jak mi który gębę otworzy, to w nią dostanie!
** Postać: Zajęczyk, wicedyrektorka szkoły
 
==Dialogi==
* – Co wy tu, ranne ptaszki, robicie?<br />A wtedy Laura, z błyskawicznym refleksem i ku wielkiemu zgorszeniu Józinka, skłamała gładko:<br />– Spadł taki cudny śnieg, dziadziusiu, więc wyszliśmy sobie ulepić bałwanka przed śniadaniem.<br />Ale jeśli sądziła, że wolno jej łgać dziadkowi w żywe oczy, to myliła się głęboko.<br />– Bujda! Byliśmy całą noc na balu u Murzynów! – zawołał z oburzeniem Józef Pałys, na co dziadek wybuchnął śmiechem, mówiąc:<br />– A to paradne! – i dodał, cofając się w głąb kuchni: – Lepcie tego bałwanka, lepcie, a ja wam zrobię kakao.
 
* – Jak masz na imię?<br />– Józef – wyznał niechętnie.<br />– O. A jak na ciebie mówią w domu?<br />– Tak samo! – skłamał bez namysłu.<br />– Po włosku to Giuseppe.<br />– Też źle – zauważył.<br />– Zdrobniale: Pepe. Mogę na ciebie mówić Pepe?<br />– Możesz.
** Zobacz też: [[imię]]
 
* Laura, ubrana w szlafrok, leżała dramatycznie na wznak w rozrzuconej pościeli, a twarz jej była w całości zbryzgana jakąś białawą, grudkowatą substancją.<br />– Co ci jest? Zwymiotowałaś? – spytał, spiesząc jej z pomocą. Ale ona otworzyła pośród tej papki błyszczące złością oczy i warknęła:<br />– Odjazd, cymbale. To maseczka kosmetyczna.
 
* – Odrzućmy złych emocji (...). Prawdziwy Rasta nigdy ich nie ulega.<br />– Im nie ulega – poprawiła go żona.<br />– Im nie ulewa. Dziękuję.<br />– Podobnie jak prawdziwy stoik – zauważył dziadek.<br />– Stolik? – spytał pan Oracabessa.
 
* – Pijmy zdrowie naszej ukochanej! – zakrzyknął dziadek (...).<br />– Każdy swojej? – upewnił się Józinek.
 
* – Z Luckiem – dorzucił Ignacy Grzegorz, wznosząc znad pokawałkowanej jajecznicy swe niewinne oczy.<br />(...) – Bracia Rojek natychmiast do stołu! – zawołała Babi, nalewając do kubków świeżego kakao.(...) Uspokój się i jedz po ludzku.<br />– Ja nie jestem Polucek, tylko Jędrek! – obruszył się młodszy z Braci Rojek. Wybuch śmiechu przy stole strącił z choinki złotą bombkę.<br />– A ten Lucek? – drążył wytrwale Ignacy Grzegorz.<br />– Polucek – poprawiła go Babi.<br />– Och, cha cha cha, doprawdy, przezabawne – wykrzywiła się Laura. – To już może powiem, skoro mój braciszek nie może opuścić tego tematu, że Lucek Lelujka, którego tu wszyscy zapewne pamiętacie...<br />– Ja nie – rzekł dziadek stanowczo.<br />– ... oczywiście, że pamiętasz, dziadziusiu, tylko tego nie pamiętasz. Ten Lucek trafił nam się wczoraj w tym koszmarnym korku i przywiózł mnie do Poznania. Skuter najlepszy jest na korki.<br />– Nie na korki, tylko na benzynę.<br />– Nie skuter, tylko Lucek.<br />– Polucek – bąknęła Babi.<br />– Jędrek! Jestem Jędrek!<br />– To jedz po ludzku!
 
* – Zaskakujesz mnie (...). Jesteś taki prostolinijny i prawdomówny.<br />– Łatwiej.<br />– Łatwiej niż kłamać?<br />– No. (...) Z kłamstwa trzeba się tłumaczyć (...).
** Opis: rozmowa Laury i Józefa.
 
==Cytaty z narracji==
* Aż wiało od niej [Trolli] duchem wolności.
** Zobacz też: [[wolność]]
 
* (...) chlusnęła na siebie perfumami z flakonu. Takie zabiegi dodają dziewczynom pewności siebie. Ale są trudne do zniesienia dla kogoś, kto się znajduje w bezpośrednim pobliżu.
** Zobacz też: [[perfumy]]
 
* Dom wariatów, pomyślał Józinek, owijając szyję klubowym szalikiem KS Lech – nosił go nie z upodobania do brzydoty, lecz tylko jako asekurację przed chłopakami z drugiego podwórka, a także przed tą bandą, która dla odmiany biła przed szkołą. Jak się im wmówiło, że jest się kibicem Lecha, to uznawali człowieka za swego, a to mogło chronić przed sytuacjami mocno przykrymi. Cóż, takie są realia na Jeżycach i nie ma co się na nie dąsać – trzeba po prostu przybrać przekonujące barwy ochronne. Nie wiedział tego Przemek, kumpel z klasy, toteż stracił dwa zęby stałe, jak mu przyłożyli za to, że nie chciał oddać swojej komórki. Jaki naiwny. I po co mu była ta komórka? Żeby do niego stale dzwonili rodzice?
 
* Dziadek złapał się za kieszenie, a spłoszona jego mina wskazywała, że tym, kto zapłaci [rachunek], nie będzie raczej on.
 
* Dźwięki sypały się jak szklane kulki i skakały jak kamyki po powierzchni wody. Nagle włączyła się spokojnie trąbka i miękki strumień melodii zagarnął wszystko. Muzyka chlusnęła szeroką, pogodną rzeką.
 
* I po to właśnie są monologi wewnętrzne. Można powiedzieć „dom wariatów” i nikt się nie obrazi. Można powtarzać z udręką: Trolla, tęsknię za tobą – i nikt nie ma o tym pojęcia, toteż nie wypytuje, nie doradza, nie odradza, a już zwłaszcza – niczego nie zabrania.
** Zobacz też: [[monolog]]
 
* (...) Ignacy Grzegorz – którego migdałowe oczy były dzisiaj nieco podkrążone, a odstające uszy nadal płonęły niezdrową czerwienią – grymasił, że w jego jajku pływa zarodek. Na pytanie kuzynki Ani („żabką czy crawlem?”) nie udzielił odpowiedzi (...).
 
* Józinek grzecznie skinął głową panu woźnemu, który tkwił w oszklonym boksie, na wypadek gdyby do szkoły chciał wkroczyć dealer narkotyków (obecność cichego staruszka była wielce skuteczna; dealerzy nie wchodzili nawet w progi szkoły, tylko spokojnie handlowali sobie na chodniku).
 
* Ludzie często popełniają ten błąd! Kucając przed wózeczkiem lub cmokając nad czyjąś nieletnią główką, upraszczają swe wypowiedzi do minimum, w przekonaniu, że istota mniejsza od nich posiada także i mózg drobniejszych rozmiarów, o niedoskonałej przy tym sprawności.
 
* Nie ma co się wdawać w rozwlekłe dyskusje, w dzielenie włosa na czworo czy ustalanie strategii. To dobre dla teoretyzujących mózgowców. Ktoś natomiast musi tu być praktykiem i zacząć po męsku podejmować decyzje.
** Zobacz też: [[decyzja]], [[działanie]]
 
* Nie wiadomo, dlaczego cała rodzina padała plackiem z zachwytu, ilekroć ten młody geniusz coś powiedział, choć przecież dziadzio mówił mniej więcej to samo, tyle że mądrzej i więcej. Ostatnio przeklęty lizusek zaczął masowo wkuwać łacińskie sentencje, dzięki czemu na dobre zmonopolizował uwagę dziadka.
** Opis: o Ignacym Grzegorzu Strybie.
 
* Oczywiście, wszystkie miasta – nie mówiąc już o wsiach – wyglądają korzystniej, gdy napada na nie kupa śniegu. Ale to, jak odmienił się Poznań, naprawdę zadziwiło Józefa Pałysa. Wymyślił sobie, dlaczego ta odmiana tak bije w oczy: bo stwarza obraz nierzeczywisty. Pokazuje, mianowicie, jak mogłoby być ładnie, gdyby się mieszkało w mieście prawdziwie europejskim, nie zaś w jednym z większych skupisk kraju, rządzonego, zdaniem taty, przez łobuzów.
** Zobacz też: [[miasto]], [[Poznań]], [[zima]]
 
* Oczywiście. Piżama jest, jak wiadomo, najbardziej stosownym strojem na noc sylwestrową. Boże, Boże. Cały świat się bawi, kąpie się w szampanie, przypina sobie pióra do tyłków i odpala petardy. Bawią się dzisiaj wszystkie ciotki i wujowie, bawi się mama z tatą, choć mają na głowie wielki kłopot w postaci zadłużenia szpitala, i nawet najgłupszy trzecioklasista ma dziś z pewnością plany imprezowe – tylko Józef Pałys, jak ostatnie niemowlę, musi iść do łóżka najpóźniej o dziesiątej!
 
* Odrobina ogłady oraz opanowania – i już życie rodzinne biegnie bez zakłóceń.
 
* Po chwili na jej [Laury] talerzu znalazły się jeszcze kiełbaski i oto urocza kuzynka zaczęła jeść z apetytem zapaśnika sumo. Józinek co chwila na nią spoglądał. Ciekaw był, w którym momencie ona zje całą tę fioletową szminkę.
 
* Prawdę mówiąc, mogła wszystko. Nawet gdyby chciała zwracać się do niego per: głupolu – też byłby rad, że w ogóle się zwraca.
 
* Przebiegając wzrokiem po gimnazjalistach mógł bez trudu wyróżnić osoby znacznie bardziej prowokujące niż Trolla. Oprócz Barbi i Manuela były tu przecież postacie o włosach turkusowych i malinowych, było trzech dorodnych dresiarzy-repetentów, a także paru hip-hopowców, była Guślarz Grażyna, cała jakby w żałobie, w czasie lekcji spokojnie zmieniająca tipsy z niebieskich na czarne, była też niejaka Kaczkowska z tatuażem na nerkach i brylancikiem w nosie. Ani te istoty, ani nawet Kopiec Kristal i jej znakomicie widoczne czarne stringi nie wzbudzały w wice-dyrektorce takiej agresji, jak Trolla i jej kapelusz.
 
* Tak właśnie powinien postępować lekarz. Żadnych komentarzy, żadnych kpin, czysta rzeczowość, kompetencja i profesjonalizm. Józinek postanowił, że przy najbliższej okazji, od niechcenia, przekaże rodzicom, z punktu widzenia pacjenta, kilka podstawowych prawd.
** Zobacz też: [[lekarz]]
 
* Trolla wyglądała jak przerośnięty krasnal. Nazwisko nadzwyczajnie do niej pasowało.
 
* W tej szkole sporo czasu traciło się na wyczekiwanie pod drzwiami; nauczyciele nie przykładali się do swojej roboty, w przekonaniu, że za takie marne grosze nie warto kiwnąć nawet palcem. Józinek szczerze popierał ich stanowisko. Niech się nie przykładają.
** Zobacz też: [[nauczyciel]], [[szkoła]]
 
* Zostali przekazani babci w taki sposób, jakby istniały tysiączne obawy co do ich bezpieczeństwa, zdrowia i równowagi umysłowej – choć przecież oboje, od zarania życia, bywali u dziadków kilka razy dziennie, a często i w nocy (jak się ma rodziców lekarzy, człowiek nie zna dnia ani godziny).
 
==Zobacz też==
* [[dziecko]]
* [[muzyka]]
* [[rastafarianizm]]