Zaćmienie: Różnice pomiędzy wersjami
Usunięta treść Dodana treść
m →Zobacz też: poprawa linków |
m poprawa linków, drobne redakcyjne, formatowanie |
||
Linia 2:
* – A jeśli jeszcze raz ją pocałujesz – ciągnął Edward – to, gdy tylko się o tym dowiem, złamię ci szczękę w jej imieniu.
*
* – Bello jak bardzo mnie kochasz?<br />– Bardzo, jak własną siostrę.<br />– To dlaczego widzę jak po kryjomu wymykasz się do Vegas żeby wziąć ślub nie informując mnie?
Linia 17:
* Jak on na nią patrzył! Jak ozdrowiały ślepiec, który zobaczył słońce! Jak kolekcjoner sztuki, który odkrył nieznany nikomu szkic da Vinci! Jak młoda matka przyglądająca się noworodkowi!
*
** Postać: Edward
Linia 27:
* Mimo to sięgnął jednoczenie do tylnej kieszeni dżinsów i wyciągnął z niej zawiązany rzemieniem, luźno pleciony woreczek z wielobarwnego materiału. Położył mi go na dłoni.<br />– Jest śliczny – powiedziałam – dziękuję.<br />Westchnął.<br />– Bella, prezent jest w środku...
*
** Postać: Edward
Linia 36:
* Nie miałam pojęcia, jak się uwodzi mężczyznę. Na pewno nie jąkając się i pocąc ze zdenerwowania.
*
** Opis: Edward do Belli
* – Pewnie to znaczy, że coś jest nie tak z moim mózgiem.<br />– To chyba oczywiste dla każdego, kto cię zna – zażartował.
*
** Opis: Edward wręcza Belli zawieszkę.
* – Powinnam cię przeprosić, ale wcale nie jest mi przykro.<br />– A mi powinno być przykro, że tobie nie jest przykro, ale też nie jest mi przykro.
*
** Opis:
* – Renée nie przekonała cię do studiów na University of Florida?<br />– Próbowała, ale wolę pić wodę, niż ją wdychać.
*
* Same widzicie – powiedziałam na głos (było ze mną naprawdę niedobrze, skoro mówiłam do przedmiotów).(...)<br />Nadal było stosunkowo wcześnie, postanowiłam jednak wyjść z domu jak najszybciej – zanim przedmioty miały zacząć odpowiadać na moje pytania.
Linia 63:
* – To jak mam zareagować, na to co się stało?<br />– Chcę, żebyś wykrzyczał mi w twarz wszystkie wyzwiska, jakie ci tylko przyjdą do głowy, w każdym języku, który znasz. Chcę, żebyś powiedział mi, że się mnie brzydzisz i chcesz mnie rzucić, a ja padnę ci do stóp i będę się czołgać, i błagać cię, żebyś został.<br />Westchnął.<br />– Wybacz, ale nie spełnię twojej prośby.<br />– To przynajmniej przestań mnie pocieszać. Pozwól mi cierpieć. Zasłużyłam sobie na to.<br />– Nie ma mowy.<br />Pokiwałam głową.<br />– Wiesz co, masz rację. Bądź dalej taki miły. Tak chyba jest jeszcze gorzej.<br />Czekałam na to, co powie. Jego głos przeszedł w szept:<br />– W odróżnieniu od Jacoba, ja potrafię być szlachetny, Bello. Nie zamierzam zmuszać cię do tego, żebyś wybierała pomiędzy nami dwoma. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Weź ze mnie, co tylko chcesz albo i nic, jeśli tylko taka jest twoja wola. Nie czuj się do niczego zobowiązana, kiedy będziesz podejmować decyzję.
*
** Postać: Edward
* – Uderzyłam Jacoba.<br />– Ach, tak. To dobrze. – Wydawał się być jeszcze bardziej zadowolony niż Charlie. – Szkoda tylko, że zrobiłaś sobie przy tym krzywdę.
*
*
** Postać: Edward
Linia 77:
* – Znasz tę historię z Biblii? – spytał znienacka, wciąż wczytując się w pusty sufit. – Tę z królem i dwiema kobietami, które kłóciły się o dziecko?<br />– Jasne. Król Salomon.<br />– Zgadza się, król Salomon. – powtórzył. – Rozkazał rozciąć dziecko na pół… ale to był tylko taki test. Że by zobaczyć, kto odstąpi swoją część, byle tylko ocalić malucha.<br />– Tak, pamiętam.<br />Spojrzał wreszcie na mnie.<br />– Bella, już cię nie będę próbował rozciąć na pół.
* ''[[Przed Świtem]]''
|