Wojciech Tochman: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Alessia (dyskusja | edycje)
m →‎o Tochmanie: poprawa linków, formatowanie automatyczne
wprowadzenie cytatow
Linia 11:
==Z wywiadów==
* Biorę za swoje pisanie odpowiedzialność.
** Źródło: ''Wściekły pies to także ja'', Echo Miasta
 
* Motorem mojej pracy jest dziwienie się, moja ciekawość świata i ludzi. Kiedy nie jestem ciekaw, to nie idę pod kolejne drzwi.
** Źródło: ''Wściekły pies to także ja'', Echo Miasta
 
* Chciałbym, by czytelnicy mówili o tym, o czym piszę. O moim „Wściekłym psie”. Co w nich porusza, jakie emocje budzi, jakie lęki? Może chce im się rzygać po tym, co przeczytali, może płakać? A to, czy na śniadanie pijam soczek pomarańczowy, czy czarną kawę naprawdę nikogo nie powinno obchodzić.
** Źródło: ''Wściekły'', Exklusiv
 
* Nie chcę kogokolwiek swoim pisaniem wzruszać. Staram się pisać tak, by poruszać, wstrząsać. Z takiego poruszenia coś może dobrego wyniknąć, ze wzruszenia najwyżej mokra chusteczka.
** Źródło: ''Wściekły'', Exklusiv
 
* Reportaże warto pisać tak, by czytelnik poczuł na własnej skórze strach, ból i upokorzenie.
** Źródło: ''Wściekły'', Exklusiv
 
Linia 19 ⟶ 28:
** Źródło: ''Zdziwienie i podziw'', Tygodnik Powszechny, 11/2005
 
* Reportaż musi wypalić autora, wyciągnąć z niego całą energię. Wtedy jest szansa na to, że tekst będzie coś wart.
* Motorem mojej pracy jest dziwienie się, moja ciekawość świata i ludzi. Kiedy nie jestem ciekaw, to nie idę pod kolejne drzwi.
** Źródło: ''WściekłyZdziwienie piesi to także japodziw'', EchoTygodnik Powszechny, Miasta11/2005
 
* W trakcie spotkania z francuskimi czytelnikami, pewna starsza uśmiechnięta pani zapytała mnie, dlaczego moje pisanie jest takie ''pessimiste''. Coś jej odpowiedziałem na okrągło, grzecznie. A najchętniej powiedziałbym jej wprost: „Piszę także po to, by choć na chwilę z pani twarzy zniknął ten uśmiech”.
* Nie chcę kogokolwiek swoim pisaniem wzruszać. Staram się pisać tak, by poruszać, wstrząsać. Z takiego poruszenia coś może dobrego wyniknąć, ze wzruszenia najwyżej mokra chusteczka.
** Źródło: ''WściekłyZdziwienie i podziw'', ExklusivTygodnik Powszechny, 11/2005
 
* Reporter powinien się dziwić, nie wiedzieć, szukać odpowiedzi. Człowiek, który wszystko wie, może będzie wielkim mędrcem, ale dobrym reporterem na pewno nie.
** Źródło: ''Zdziwienie i podziw'', Tygodnik Powszechny, 11/2005
 
* Po jeden szczegół, po połówkę zdania reporter jedzie czasem czterysta kilometrów. Bo czuje, że warto.
Linia 31 ⟶ 43:
** Źródło: ''Fascynuje mnie tajemnica'', Odra, 12/2005
 
* Używam mocnych barw, grubszych odważniejszych kresek, głośniejszych dźwięków. Bo natłok informacji o ludzkim cierpieniu jest tak wielki, że to cierpienie się dewaluuje. Widzimy krew w telewizji i nic nas to nie obchodzi. Pijemy herbatę, jemy kolację. Więc chcę pisać tak, by czytelnik stracił apetyt. By go zabolało, by poczuł strach, mróz albo smród. Żeby się ubrudził, porzygał albo popłakał z bezradności. Chciałbym, by czytelnik chociaż na chwilę wszedł w skórę bohatera. Żeby zadrżał i pomyślał: i mnie się to może przydarzyć.
* Reporter powinien się dziwić, nie wiedzieć, szukać odpowiedzi. Człowiek, który wszystko wie, może będzie wielkim mędrcem, ale dobrym reporterem na pewno nie.
** Źródło: ''ZdziwienieMoje i podziwzawstydzenie'', Tygodnik Powszechny, 11/2005PDF
 
* Kiedy piszę, kieruję się własnym poczuciem smaku. Staram się dbać nie tylko o treść, ale i o formę. Co nie oznacza, że to, o czym piszę, uważam za przyjemne, gustowne i smaczne. Świat składa się z piękna, ale częściej z brzydoty, z cierpienia i smrodu rozkładu. Jak o tym pisać, by nie zbliżać się do granicy dobrego smaku? Myślę, że kiedy ekshumowany masowy grób cuchnie, to trzeba ten odór śmierci opisać. Bo czują go bohaterki mojej opowieści, które stoją nad tą dziurą w ziemi i czekają na rozpoznanie swych pomordowanych mężów i synów. Można oczywiście tego potem nie czytać. Bo jest niesmaczne. Nikogo nie zmuszam.
* Reportaż musi wypalić autora, wyciągnąć z niego całą energię. Wtedy jest szansa na to, że tekst będzie coś wart.
** Źródło: ''Zdziwienie i podziwWORKSHOP'', Tygodnik Powszechny, 11/2005
 
* Ja chcę pamiętać. I chcę, by pamiętali o tym moi czytelnicy. Staram się z całych sił. Moja opowieść o Bośni wyszła po angielsku w Londynie i w Nowym Jorku. Może ktoś w kawiarni na Manhattanie przeczyta o srebrenickich kobietach i przez chwilę pomyśli za kim one tak płaczą.
* Reportaże warto pisać tak, by czytelnik poczuł na własnej skórze strach, ból i upokorzenie.
** Źródło: ''WściekłyWORKSHOP'', Exklusiv
 
* Nie mam naturalnej dla większości cechy polegającej na chęci izolowania się od tego, co złe. Wolimy przymknąć oczy, kiedy w telewizji widzimy cierpienie ludzi w Iraku, Afganistanie, w Darfurze. Wolimy nie patrzeć na krew dzieci i lament matek. Udajemy, że tego nie ma, że to się nie dzieje. To jest powszechna cecha. Ja to rozumiem, bo ludzki ból nas przerasta. Więc wygodniej nam go nie widzieć. Nie chcemy czytać o cierpieniu ludzi w Bośni, bo będziemy źle spać. A ja mam poczucie, że przynajmniej jedna nieprzespana noc należy się ode mnie tym biedakom zamordowanym w tamtejszych lasach. Jestem świrem? Bo sądzę, że tak trzeba, że to naprawdę nie jest wysoka cena?
* Używam mocnych barw, grubszych odważniejszych kresek, głośniejszych dźwięków. Bo natłok informacji o ludzkim cierpieniu jest tak wielki, że to cierpienie się dewaluuje. Widzimy krew w telewizji i nic nas to nie obchodzi. Pijemy herbatę, jemy kolację. Więc chcę pisać tak, by czytelnik stracił apetyt. By go zabolało, by poczuł strach, mróz albo smród. Żeby się ubrudził, porzygał albo popłakał z bezradności. Chciałbym, by czytelnik chociaż na chwilę wszedł w skórę bohatera. Żeby zadrżał i pomyślał: i mnie się to może przydarzyć.
** Źródło: ''Moje zawstydzenieWORKSHOP'', PDF
 
* Może kiedy coś pojmiemy, to następnym razem coś zdarzy się inaczej albo nie zdarzy w ogóle. Choć, czy ja wiem? Raczej jestem pesymistą.
* W trakcie spotkania z francuskimi czytelnikami, pewna starsza uśmiechnięta pani zapytała mnie, dlaczego moje pisanie jest takie ''pessimiste''. Coś jej odpowiedziałem na okrągło, grzecznie. A najchętniej powiedziałbym jej wprost: „Piszę także po to, by choć na chwilę z pani twarzy zniknął ten uśmiech”.
** Źródło: ''Zdziwienie i podziwWORKSHOP'', Tygodnik Powszechny, 11/2005
 
==o Tochmanie==
Linia 56 ⟶ 68:
* Więcej się dowiedziałem o człowieku, czytając reportaże Wojciecha Tochmana niż dzisiejszą prozę. „Schodów się nie pali” to jedyna nominowana do NIKE książka, nad którą płakałem.
** Autor: Michał Cichy
 
* Lapidarność, z jaką Tochman opowiada o potwornościach wojny i jej toksycznych konsekwencjach, wywołuje potężny efekt właśnie dzięki oszczędności stylu: okrucieństwo mówi samo za siebie, nie potrzebuje opisu ani koloryzowania.
** The Times
 
* Tochman towarzyszy antropolożce Ewie Klonowski w jej wysiłku scalenia rozproszonych szczątków, w jej nadziei, że kolejny odkopany masowy grób pomoże połączyć kości zmarłych z pogrążoną w żałobie rodziną. Nie ferując wyroków, nie proponując komentarza autor pozwala, by głosy ocalonych same opowiedziały o tych wstrząsających poszukiwaniach. W rezultacie otrzymujemy żywy portret kraju nadal zmagającego się z konsekwencjami wojny. Jednak głęboki sens ‘Jakbyś kamień jadła’ nie odnosi się wyłącznie do Bośni – opowiada o uniwersalnym ludzkim pragnieniu, by móc pogrzebać i opłakać ciało.
** The Financial Times
 
* Tochman omija utarte ścieżki, którymi zwykle podążają na Bałkanach dziennikarze. Daje to jego niewielkiej książce potężną moc. Warto przeczytać tę niezwykły reportaż, by zrozumieć, jak cieniutka jest politura cywilizacji i jak łatwo przyjaciele obracają się przeciwko przyjaciołom. ‘Jakbyś kamień jadła’ trzeba by wysłać Boutrosowi-Boutrosowi Ghaliemu i Kofiemu Annanowi, Johnowi Majorowi i Douglasowi Hurdowi, George‘owi Bushowi i Billowi Clintonowi. Pewnie by jej nie przeczytali, ale nawet przekartkowanie książki Tochmana zmąciłoby spokój ich emerytury.
** Literary Review