Skała Kmity – krajobrazowy rezerwat przyrody znajdujący się w miejscu, gdzie rzeka Rudawa przełamuje Garb Tenczyński na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej.

  • Kthory z sercem przyjdzie thu,
    Mając męstwo w owym dniu,
    To i radość może mieć;
    Zasię kthory przyjdzie thu,
    Ma strapienie w onym dniu,
    Tho i spokój może mieć.
Skała Kmity
  • Stanisław Kmita, rycerz orężny
    W boju z Tatary, szablą potężny
    Ku Bonerównie serce obrócił
    I z tej skały w przepaść się rzucił
    • Autor: Wincenty Pol (1515)
    • Opis: wyryty na Skale Kmity, obecnie już nieczytelny
  • W przeszłym tygodniu robiliśmy wycieczkę do Zabierzowa, do Skały Kmity (…). Jest to jedna z tych czarujących miejscowości, w jakie obfitują okolice Krakowa. Skała Kmity leży w odległości 2 wiorst od stacji. Olbrzym ten ukazuje się niespodzewanie idącym drogą przez las, przez co zyskuje na wrażeniu, to wynurza się od razu w całej swej okazałości. Wysoka na jakie pięć prętów skała w górnej części stoi odosobniona, na kształt wieży. Jedną ścianę ma prawie prostopadłą. Poza nią wznosi się ściana również wysoka, złożona z brył najfantastyczniejszych kształtów. Ogromne głowy piętrzą się wysoko, jedne nad drugimi, utrzymując się własnym tylko ciężarem. Zdaje się, jak gdyby olbrzymi jacyś naznosiwszy z całej okolicy głazów, dla zabawy zbudowali ów dziwaczny pomnik, a po dokonaniu figli, resztę zbywającego materiału porzucili obok. Przerażające w swym nieładzie, przygniata ogromem. Ale był ktoś, co zużytkował ten wspaniały kaprys natury. Objaśnia nas o tym wykuty na przedniej ścianie skały kulawy wiersz (…). Szkoda, ze w pośpiechu zapomniałem zanotować ściślej ortografii. Ale nie mógł pan Kmita lepiej wybrać: połowa tej wysokości wystarczyłaby mu w zupełności na rozbicie łba. Wdrapywaliśmy się na wierzchołek. Ja nawet z zamiłowania zrobiłem to dwa razy. Skała miejscami jest popękana. Od strony północnej pokryta szmatami mchu, zczerniała, to znów biała na płaszczyznach leżących poziomo, lśniąca, śliska. Wejście na sam szczyt dla tych, co nie umieją łazić po górach przedstawia niejakie trudności (…). Do polowy wchodzi się po pochyłości wzgórza z łatwością. Potem już gorzej. Trzeba się wspinać, trzymając się za wystające części skał. Już też na ostatni głaz, leżący bezpośrednio nad przepaścią, nikt z nas nie odważył się wejść, trwoga jest zbyt wielka (…). Malowaliśmy, o ile wiatr chłodny na to pozwalał, skałę z pewnej odległości.