Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd
Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd – książka Kazimierza Nowaka
- A zatem równik mam poza sobą! Okazuje się, że można tu dotrzeć rowerem... jeśli się tylko naprawdę tego pragnie.
- A jednak, choć liczę się z trudem dni najbliższych, jakaś przepotężna siła gna mnie naprzód, oprzeć się jej nie mam mocy.
- A już kompletnie nie mieściło się nikomu w głowie, jak można samotnie nocować na pustyni. „Któż wtedy czuwa, gdy się śpi? Jak można czuć się bezpiecznie bez broni? Przecież to szaleństwo!”
- Afryka nie jest kolonią danych państw, lecz kolonią kapitału międzynarodowego.
- Zobacz też: Afryka
- (...) dzikie bezludzia. Przez nie, pozbawione jednej ścieżyny, prowadzi trasa mej włóczęgi! Dużo przede mną dni jeszcze nad wyraz trudnych i nocy strasznych... a jednak pójdę!
- Europejczycy przynieśli dziwa XX wieku, realizowali je jednak rękoma ludności miejscowej dla siebie tylko i dla swoich, a tubylec w ciemnej norze jak mieszkał, tak mieszka, je nędznie, jak dawniej jadał, i ciemny jest, jak był, z tą różnicą, że cieleśnie i moralnie nie jest już tak, jak dawniej, zdrów...
- Jedna z dziewcząt siadła na środku drogi i nalegała, abym kupił od niej dwie czarne wybiedzone kozy. Na co mi kozy! A jednak kupiłem, bo dziewczę nogi całować mi poczęło: „Kup, panie! Kup! Szylinga tylko, a soli nie ma...!” Kupiłem i zostawiłem dziewczęciu obie kozy.
- Jeżeli porównamy amerykański drapacz chmur z takim na przykład mrówczym grzybkiem, to czymże jest technika budownictwa XX wieku? Ta technika, od której w głowach nam się przewraca i która taka dumą nas napawa, że zdaje się nam: Bóg to my.
- (...) mimo woli widziałem cały brud moralny ludzi, których ideałem jest złoto i niezbyt miłe było mi to towarzystwo, do tak innego należące świata.
- Mimo wszystko jednak, gdy w taką noc myślę o Europie dalekiej, tęskno najwyżej za rodziną. Dziwne to może, ale dla miłośnika przyrody nie straszna wcale groza Afryki – przeciwnie! Wrażenie wolności upaja. Jestem przecież królem tego pustkowia!
- Może i szaleństwo, ale zdążyłem już przywyknąć do niebezpieczeństwa, zżyć się z grozą śmierci, a wiara i ufność w przeznaczenie pozwala mi już czuć się bezpiecznym nawet bez broni pod ręką. Nie tylko ludzie Wschodu powierzają swój los fatum, również Włosi mawiają przecież „Forza maggiore!”
- Nagle jakby zapaloną lampę wniesiono do lasu – to wschód słońca, szósta rano. Tak jest tu zawsze, rok cały jednakowo, zegarka nie potrzeba.
- Na samej drodze rozbijam namiot, drżąc z zimna, przemoczony do nitki. Proszę tylko Boga, aby nikt autem nie wybrał się w tę pogodę na trasę. Droga wąska, zamknięta moją budą spływa deszczem. Leje! To „Pan Równik” tak wita włóczęgę...
- Nie przyjechałem do Afryki, by się wzbogacić ani by pobić jakiś rekord. Nie prowadzę żadnego motoru, a tym samym żadna z wielkich fabryk nie finansuje mego przedsięwzięcia. Ani państwo, gdy wyruszałem, nie podało mi swej dłoni: ostatnie dwadzieścia złotych, jakie jeszcze w Rzymie posiadałem, musiałem zapłacić w polskim konsulacie za przedłużenie paszportu.
- (...) ognisko dogasa, późno... czas spocząć, bo sił trzeba, by jutro znów zaszyć się w sawannę.
- Oko przywykłe do ciemności wyłowiło w mroku ciemny owalny punkt, coraz większy, bliższy... Jeden oszczep oparłem o rower pod kątem czterdziestu pięciu stopni, drugi, gotowy do ciosu trzymałem w dłoniach przed sobą. Wtem ryk przeraźliwy i trzask łamiącego się drzewca wspartego o ziemię oszczepu... gorąca krew bluznęła mi w twarz... i cisza. Rzężenie. Czy chwilę taką można odtworzyć piórem?
- Podróżnik bowiem prócz znajomości geografii danego kraju znać musi choć pobieżnie język ludu. Znajomość języka jest kluczem do dusz ludzkich, a tym samym zabezpiecza przed zatargami, które dla wielu podróżników stały się powodem śmierci.
- Przed oczyma włóczęgi defiluje w całej swej okazałości dziw Stworzenia! Dziw niepojęty, który zachwytem napawa duszę. Nie czuje się pustki, samotności ani tego trudu, który potem obficie zrasza skronie.
- W Europie, gdy czytałem o Afryce, zdawało mi się, że znam ten kraj daleki, lecz naprawdę poznałem go dopiero tu, z bliska.
- W noc taką ma się wrażenie, że z niebios zstąpił Bóg, że jest gdzieś bardzo blisko, a światłość Jego niepojętej Istoty tajemnym blaskiem napaja pustkowie. Stworzenia jego, począwszy od martwych zda się głazów, poprzez całą florę i faunę, nucą wyczuwalnie jedynie przez koczownika tych zapomnianych przez ludzkość ziem hymn przepotężny, którym uwielbić chcą jego wielkość...
- Zaczęło się istne piekło z cierniami, które seriami wbijały się w mocno już zużyte micheliny. Na szczęście miałem sporo przyborów do łatania.
- Zadawano mi setki pytań, lecz pomimo mych wyczerpujących odpowiedzi zrozumieć nikt nie potrafił, że rowerem zabrać można odpowiednią ilość wody, że najlepszą busolą jest słońce, że wrodzony zmysł orientacyjny to niezastąpiony przewodnik i że najskuteczniejszą eskortą jest własna odwaga.
- Zobacz też: busola
- Zapasy żywności zakupione w sklepie wojskowym fortu Gadames były skromne, nie ze względu na cenę, ale ich ciężar. Zakupiłem wszystkiego po trochu: kaszy jęczmiennej, cukru, oliwy, różnych korzeni, cebuli, tytoniu, zapałek i choć ładunek ten łącznie z 32 litrami wody ważył ponad 70 kilogramów, nie przedstawiał się okazale.
- Zbliżał się dzień. Łyk gorącej herbaty, trochę chleba i dalej w drogę.
O książce
edytuj- Przejęty jestem lekturą książki Kazimierza Nowaka Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. To zupełnie niezwykła książka ze względu na treść i osobę autora, zasługująca na dużo większą uwagę i szerszy oddźwięk. Rewelacyjna to rzecz, którą włączam jako stałą pozycję do swoich wykładów, rozmów, refleksji na temat reportażu zagranicznego; oby zajęła ona stałe miejsce na listach klasyki polskiego reportażu – czego zresztą jestem od tego momentu sam gorącym zwolennikiem.
- Autor: Ryszard Kapuściński