Reaganomika

ekonomia podażowa prowadzona w USA (lata 80. XX w.) za prezydentury Ronalda Reagana (obniżanie podatków, zmniejszanie wydatków budżetowych, ograniczanie: ingerencji państwa w gospodarkę, inflacji)

Reaganomika (ang. reaganomics) – ekonomia podażowa, która była prowadzona w latach osiemdziesiątych XX wieku w Stanach Zjednoczonych za prezydentury Ronalda Reagana.

  • Reagan pozostawił kolejnym pokoleniom, wprowadzone za jego kadencji, reformy, które długofalowo odbiły się zarówno na amerykańskim, jak i europejskim rynku gospodarczym. Chodzi o obcięcie świadczeń socjalnych, obniżenie podatków dla najbogatszych i deficyt budżetowy. Miało to przyczynić się do prawidłowego funkcjonowania gospodarki, tymczasem skutki tych działań widzimy w wielu krajach, także w Europie. Zamiast poprawić wydajność światowej giełdy, banków i Unii Europejskiej, zaowocowało to głęboką depresją.
  • „Reaganomics” zakończyła się głęboką recesją pod koniec lat 80., zaś polityka gospodarcza Busha oparta na tych samych założeniach – wielkie cięcia podatków dla bogatych, ogromne wydatki na przemysł zbrojeniowy i cele militarne, duży deficyt budżetowy – doprowadzi do jeszcze większej recesji, co zresztą już widać.
  • Religijny charakter szkoły neoliberalnej polega właśnie na tym, że nie dopuszcza do tego, by jej prawdy podważone zostały przez rzeczywistość. Jeśli coś nie funkcjonuje, to winna jest zawsze błędna polityka albo inne zewnętrzne czynniki.(...) To rozumowanie (...) ignoruje wielką rolę, jaką państwa odegrały w tworzeniu współczesnych rynków finansowych. Nietrudno pokazać, jak w latach 80. Reagan i Thatcher umożliwili ich powstanie z pomocą gigantycznych interwencji państwowych. Przekonanie o zasadniczej sprzeczności między państwem a rynkiem jest neoliberalną bajką. Rynki potrzebują do swojego funkcjonowania silnego państwa: w sensie prawnym, politycznym, ale także, jak ostatnio widzieliśmy, finansowym.
    • Autor: Joseph Vogl
    • Źródło: rozmowa Piotra Burasa, Rynek już nie jest bogiem, „Gazeta Wyborcza”, 3–4 września 2011.
    • Zobacz też: Margaret Thatcher
  • Sukcesy odnosił na każdym polu. Całkowicie negując keynesowską ideę państwa opiekuńczego pojmowanego jako rozdawnictwo centralne (kpił, że studiował zanim teoria Keynesa zrobiła karierę, więc nie zdążył się nią zatruć) – wybudził (z letargu) wolnorynkowego ducha Ameryki, ergo: wyrwał z apatii miliony rodaków, rewitalizując kreatywność i przedsiębiorczość, obniżając podatki i „socjal”, dyscyplinując związki zawodowe i budżet, deregulując co tylko się dało (zlikwidował niemal wszystkie instytucje rządowe wydające licencje i koncesje na działalność gospodarczą!), a to spowodowało lawinowy wzrost firm, vulgo: szalony przyrost miejsc pracy. Eksplodowała „prosperity”. Ów gigantyczny triumf nazwano później „reaganomiką”, gloryfikowaną jako doktryna quasi-cudotwórcza.
  • Uważam – podobnie jak wielu ekonomistów od Piketty’ego po Atkinsona – że cezurą czasową była reaganomika i thatcheryzm. Od kiedy te nurty wygrały ideologicznie, wiele rzeczy, wcześniej nie do pomyślenia, stało się akceptowalnych politycznie, społecznie i kulturowo. Stworzono narrację, że nie ma żadnego problemu, jeśli jakiś prezes zarabia tysiąc razy więcej niż średnie zarobki w jego firmie, bo „mu się należy”, bo „taki jest wolny rynek” i trzeba to zaakceptować. Tymczasem to czysta ideologia, żadne mechanizmy rynkowe nie muszą powodować takich nierówności, to jest nasz wybór. I tak jak kiedyś przechylono wajchę z polityki inkluzywnej na reaganomikę, tak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tę dźwignię przesunąć w drugą stronę.
  • W Stanach Zjednoczonych urzędy regulacyjne nie sprostały wyzwaniu, bo były niedofinansowane, trudno było im przyciągnąć zdolny personel i bez przerwy musiały walczyć z oporem polityków. Do tego stanu doprowadzono, gdy obowiązywała doktryna Reagana i Thatcher, która zakładała, że rynek jest skutecznym substytutem kosztownego rządu. Kryzys udowodnił co innego.
    • Autor: Francis Fukuyama, Nie stać nas na kapitalizm, „Foreign Affairs”, 26 kwietnia 2011.

Zobacz też: