Ptasiek (ang. Birdy) – powieść Williama Whartona z 1978 roku; tłum. Jolanta Kozak.

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • Być może czasami najlepiej jest być niewidomym, wtedy widzi się rzeczy takimi, jakimi są naprawdę, a nie pozwala się oślepić ich wyglądowi.
  • Chyba jedynym zwierzęciem zdolnym do płaczu, śmiechu i kłamstwa jest człowiek. I chyba tylko my mamy jakieś wyobrażenie o śmierci. Większość zwierząt stara się uniknąć śmierci, ale niezbyt się nią przejmuje.
  • Czas i tak każdemu dołoży, pamiętaj o tym.
  • Ilekroć nie mówimy sobie prawdy coś staje między nami.
  • Ja już tylko chcę przez to przejść z odrobiną godności, tak jak wszyscy inni. Oczywiście gdyby prawdziwa godność istniała, nie byłoby w ogóle seksu.
  • Jak to się stało, że znam cię, nieznajoma?
    W jakim to lataliśmy bezgranicznym niebie?
    Może byłem powietrzem, a ty
    byłaś ptakiem. Czy frunęłaś przeze mnie?
    Czemu nie jestem z tobą? Daj mi
    znak: będziesz moja?
    Czy ty mnie widzisz, czujesz, jak cię pragnę?
    Czy też znużyła cię już moja pieśń?
  • Jakże naturalną rzeczą jest fruwanie i jak nienaturalnym jest nie mieć dokąd pofrunąć.
  • Jedno jest na pewno. Życie wymyka się człowiekowi jak piskorz.
  • Kawał skurwysyna! Nabrał mnie na tę tłustą gębę, na te uśmieszki i na te okularki. On wie. I ja zaczynam się domyślać. Jakieś głupoty chodzą mi po głowie – na przykład Zyzio-marynarz:
    Jestem, jaki jestem
    I jestem, no i już
    A jestem Zyzio-marynarz,
    Cip-Cip!
    Codziennie jem szpinak,
    Każdego przetrzymam,
    Bo jestem Zyzio-marynarz,
    Cip-cip!
    Gówno, gówno i jeszcze raz gówno!
  • Każdy ma jakąś swoją prywatną szajbę. Jak się z nią włazi w paradę zbyt wielu ludziom, mówią na niego wariat.
  • Kiedy się od czegoś odsunąć na dużą odległość, kiedy tego czegoś zaczyna być zbyt wiele, widać tylko zewnętrzność, a przyjemność staje się pracą jak każda inna.
  • Kiedy się patrzy na ich dzielność i determinację, łatwo odgadnąć czemu ludzie nie fruwają – nie dość mocno chcą.
  • Który dobry psychiatra pójdzie pracować do zasranego wojska? Jakby był chociaż średni, daliby go do lotnictwa. Zakład, że pierwszy z brzegu niedorobiony psychiatra z lotnictwa poznałby się na Ptaśku lepiej niż ten bubek. I sam też miałby jakąś odmianę. Całymi dniami użerają się tam z facetami, co nie chcą latać, a tu nagle znalazł się jeden, co chce – i to w dodatku bez samolotu.
  • Lęk jest wbudowany w człowieka i nie ma sensu z nim walczyć. Bez lęku bylibyśmy zwierzętami sukcesu. Lęku nie należy się wstydzić. Jest równie naturalny i konieczny jak zabawa albo ból. Muszę nauczyć się z tym żyć.
  • Ludzie nie potrafią latać, bo nie wierzą, że potrafią. Gdyby nie pokazano im, że mogą pływać, do dziś wszyscy się topili po wrzuceniu do wody.
  • Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą tak, jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć.
  • Muszę nauczyć się żyć ze sobą takim jakim jestem. Szkopuł tylko w tym, że są we mnie całe wielkie obszary, których nie znam. Przez całe życie pracowałem nad obrazem samego siebie, tak jak pokazują pracę nad własnym ciałem w „Sile i Zdrowiu”. Tyle, że ja nie budowałem od środka: budowałem od zewnątrz, tworzyłem wokół siebie warstwę ochronną.
  • Nadal nie rozumiem, ale się nie boję.
  • Nawet teraz nie słuchasz, do jasnej cholery! Coś my obaj jesteśmy strasznie popierdoleni w środku. Może trochę za długo odkładaliśmy dorastanie.
  • Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by człowiek nie zrobił, próbując nadać życiu sens.
  • Nie podoba mi się obraz życia jako biegu przez płotki, które jakoś tam trzeba pokonać. Wydaje mi się, że każdy, kto nie jest wariatem, po prostu za wszelka cenę prze dalej. Żyją z dnia na dzień, tylko dlatego, że po jednym dniu przychodzi następny, a jak już skończą im się dni, zamykają powieki i mówią, że umarli.
  • – Nie, Ptaśku. Ja jestem ptakiem. Twoja prawda nie może być moją prawdą.
  • Niełatwo jest zapłakać, nawet jak się chce.
  • – Niezupełnie, Al. Za łatwo by było. Jeszcze nikomu się tak nie udało. Ale próbować warto.
  • Nikt nie jest wyjątkowy i nawet nie ma się co łudzić, że jest inaczej.
  • O Jezu, jak by to było fantastycznie: puścić się na całego i przestać udawać, wyrzucić z siebie, kląć, wrzeszczeć, wyć jak Tarzan, włazić na ściany, wybijać dziury w murach, pluć, szczać i srać na każdego, kto podejdzie! (...) Dosyć już oberwałem; mógłbym tak zrobić, gdybym naprawdę chciał. I nikt by nie miał prawa mi złego słowa powiedzieć.
  • Patrzę na Ptaśka: siedzi w kucki, obserwuje mnie, bezbronny, cały miękki, oczy puste. Zaczynam się domyślać, że i jego samego musieli gdzieś tam po drodze splugawić. I on już teraz siebie nie chce.
  • Płeć, wiek, rasa – takie gówniane rzeczy dzielą ludzi. Jedyne, co nas łączy, to walka o to, kto lepszy. Tylko że jak trzeba kogoś „położyć”, człowiek staje się jeszcze bardziej samotny
  • Powymyślaliśmy gry, żeby łatwiej zapomnieć o tym, że zapomnieliśmy się bawić. Bawić się – czyli robić coś dla samego robienia.
  • Przynoszę nieskalane ziarno radości,
    Nieskończonego dążenia do siebie. Więc
    Lećmy. Nasz czas wyrasta z wczorajszego jutra; szybujemy
    Łagodnie w naszą skrytą przeszłość.
    Lećmy razem.
  • Ptaki tak samo jak ludzie, od tak dawna żyją w klatkach, że pozapominały masę rzeczy, które powinny im przychodzić naturalnie.
  • Ptasiek to Ptasiek. Tak nazywa się ptaka, kiedy się nie wie, jak on ma na imię. Ptasiek to tyle co ptak. Wszystkie ptaki o tym wiedzą.
  • Spotkali się i przylgnęli do siebie czując, że znaleźli to rzadkie połączenie doskonałego człowieczeństwa i ideału płci przeciwnej, którego pragnęli, ale którego zarazem tak bardzo się obawiali.
  • Stoi blady i roztrzęsiony i próbuje odgrywać sycylijskiego chojraka. Twarz mu się rozjaśnia, jak mówię, że dostałem sierżanta. Jakie marne i smutne jest jednak życie większości ludzi.
  • Tak świetnie się bawiliśmy, że nawet nie musieliśmy wybierać gier. Sami byliśmy grą.
  • (...) Udawałem, że jestem ptakiem. Teraz udaję, że jestem sobą. To tez nie jest cała prawda. Nie wiem, kim naprawdę jestem, ale na pewno nie ptakiem.
  • Upodabniamy się do tych, z którymi walczymy. Jak kanibale, którzy zjadają kawałek ciała przeciwnika, aby wchłonąć w siebie jego odwagę.
  • W świetle prawdziwego znaczenia wszystko, co ważne staje się trywialne, tak jak całe życie wydaje się niczym wobec śmierci. Myślenie zabija poznanie – nie tyle zabija co wyjaławia, destyluje poznanie w wiedzę. Myślenie: proces przetwarzania poznania w wiedzę.
  • W wodzie byłem wolny. Wystarczy jeden drobny ruch, a już unoszę się w górę albo sunę w dowolnym kierunku bez najmniejszego wysiłku. Tylko że wolniej, gęściej, ciemniej. I nie da się zostać dłużej.
    • s.31, Wydanie I, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1993