Paullina Simons

pisarka

Paullina Simons (ur. 1963) – amerykańska prozaiczka.

Droga do raju

edytuj

(ang. Road to Paradise, tłum. Malita Katarzyna)

  • Droga jest jak narkotyk. Hipnotyzuje. Człowiek wpatruje się w bezkresną szosę, szumiące drzewa, w poruszające się usypiająco wycieraczki, które walczą, by zetrzeć perlisty płyn do mycia szyb.
  • Kiedy jedzie się samochodem setki kilometrów, na jaw wychodzą tajemnice, a konflikty ulegają załagodzeniu.
  • Nazwać jakąś rzecz to pokazać, jaką wartość nadał jej Bóg. To zdolność do wysławiania Boga.
  • Trzeba się bardzo starać, by na tym świecie być ateistą i naprawdę mieć klapki na oczach.

Dziewczyna na Times Square

edytuj

(ang. The Girl in Times Square; tłum. Katarzyna Malita)

  • (...) matka, jaką chciała mieć; która słysząc, że jej córka jest poważnie chora, rzuci wszystko i przeleci ponad dziesięć tysięcy kilometrów, by w poniedziałkowy poranek zabrać ją do szpitala na początek chemioterapii. Początek nowego życia. Matka, która przyjdzie, posprząta, ugotuje rosół z kury, wypierze ręczniki; matka, która będzie umiała porozmawiać z lekarzami, przeczyta wyniki wszystkich badań, przygotuje dla Lily kąpiel, choć Lily nienawidzi kąpieli, i będzie czekać cierpliwie do dnia, aż jej córka będzie już na tyle silna, by wziąć prysznic.
  • Ten pełen wad, lecz idealny mężczyzna zmienił jej życie na zawsze.

Jeździec Miedziany

edytuj

(ang. The Bronze Horseman; tłum. Jan Kraśko)

  • Aleksandrze, jest tylko jedno takie miejsce, w którym zawsze znajduję pocieszenie. Budzę się tam i zasypiam. Jestem tam spokojna, bezpieczna i kochana. Miejscem tym są twoje ramiona.
  • Czasami bywa tak, że nadzieje się nie spełniają. Bez względu na to, co planujemy i jak bardzo sobie tego życzymy.
  • Dzieli nas tyle przeszkód i kiedy zaciskamy zęby, kiedy próbujemy z sobą zerwać, żeby się jakoś pozbierać, znowu interweniuje los: z nieba sypią się cegły, a ja wygrzebuję cię spod nich ranną, lecz żywą. Czy to też przypadek?
  • Francuzi to prawdziwi mistrzowie miłości. Rosjanie są niezrównani w cierpieniu, Anglicy w powściągliwości, Amerykanie w umiłowaniu życia, Włosi w umiłowaniu Chrystusa, a Francuzi w nadziei na miłość.
  • Kiedy spacerowali, kiedy byli razem, oddychała jego oddechem, dlatego ilekroć się rozstawali, w jej płucach pozostawała bolesna pustka, pustka niemal fizyczna.
  • Nawet mnie nie szukałaś. To ja znalazłem ciebie. Zapadło długie milczenie.
    – Naprawdę mnie szukałeś?
    – Całe życie.
    – Szura, jak to możliwe, że od samego początku jesteśmy sobie tak bliscy, że mamy ze sobą tyle wspólnego?
    – To nie jest bliskość, Tatiu.
    – Nie?
    – Nie.
    – A co? Powiedz.
    – Więź duchowa.
  • On szeptał, a wezbrana Kama toczyła swe wody z Uralu przez śpiące pośród sosen Łazariewo.
    Tam, gdzie byli niegdyś młodzi i zakochani.
  • Prosiłeś mnie o słowo? Oto ono: NADZIEJA.
  • Tatiana wiedziała, że gdyby wyznał Daszy prawdę nie miałby wyboru: musiałby pójść swoją drogą i nie stałby się częścią jej przesyconego zdradą i bólem życia. Straciłaby i jego, i Daszę. Nie mogłaby z nią żyć, wiedząc, że jej pełne piersi, jej śliczne włosy, usta i dobroć serce nie wystarczą dla mężczyzny, którego kochała. Przepaści, która podzieliłaby ich rodzinę, nie spiąłby żaden most, nawet most siostrzanej miłości. Nie, Tatiana nie mogła rościć do niego praw. Dobrze o tym wiedziała. Rzecz w tym, że wcale nie rościła. Że nie próbowała go odzyskać. Aleksander nie był towarem, a ona klientką, która przychodzi do sklepu i mówi: podoba mi się. Chyba go wezmę. Tak, powinien się nadać. Nie walczyła o jego serce. To on do niej przyszedł. To on wkroczył w jej młode, samotne życie i pokazał jej, że można żyć pełną piersią. To on przeszedł na drugą stronę ulicy i powiedział; jestem twój. To on.
  • Wzięła go pod rękę. Miała łzy w oczach. Chciała dotrzymać mu kroku, chciała żeby było choć trochę cieplej. Do podartych, związanych sznurkiem butów wciskał się śnieg. Rozdarte, związane sznurkiem serce zalewał smutek.

Tatiana i Aleksander

edytuj

(ang. Tatiana and Alexander; tłum. Katarzyna Malita)

  • Aleksander chciał podnieść z podłogi swoje serce. Ale było ciemno i nie mógł go znaleźć. Słyszał, jak toczy się po podłodze, słyszał jak bije, krwawi, pulsuje gdzieś w rogu celi.
  • – Boga nie ma – powiedział z uporem w głosie Uspieński – Majdanek, komuniści i nauka udowodnili nam, ze Boga nie ma – Nie mogę się wypowiadać w imieniu komunistów. Majdanek pokazał nam tylko nieludzkie i okrutne oblicze człowieka. To dowód na to, co człowiek potrafi czasem zrobić z otrzymaną od Boga wolną wolą, prawda?
  • Ból powoli ustępował, lecz pozostała tęsknota. Przed nią nie było ucieczki.
  • Cztery etapy smutku. Pierwszy to szok. Potem przyszło zaprzeczenie. To trwało aż do dzisiejszego ranka. Dziś ruszamy do następnego etapu. Gniew. Kiedy nadejdzie pogodzenie się?
  • Gdziekolwiek się znajdziesz, zawsze możesz odnaleźć na niebie Perseusza, odnaleźć ten uśmiech i usłyszeć, jak galaktyczny wiatr szepcze twoje imię. Będziesz wtedy wiedziała, że to ja, że to ja cię wołam... przyzywam cię do Łazariewa.
  • Idziemy przez ten świat samotnie, ale jeśli mamy szczęście to przez jedną chwilę należymy do kogoś i ta jedna chwila pozwala nam przetrwać całe wypełnione samotnością życie.
  • Szukałeś mnie? – spytała go pewnego dnia, a on odparł: Przez całe życie.
  • Czas. To tylko ludzki wynalazek. Jak cyfry. Jak system miar. Coś, co ludzie wynaleźli, by ułatwić sobie życie, by ułożyć życie w łatwe do ogarnięcia fragmenty, by otoczyć myślą rzeczy niemożliwe do ogarnięcia, by poradzić sobie z nieskończonością. Minuta, godzina, dzień, rok, pół wieku, tysiąclecie, dwa tysiąclecia od czasu przebudzenia się człowieka, pięć tysięcy lat od czasu powstania malowideł w jaskiniach i czternaście lat życia młodej dziewczyny.
    • Źródło: Ogród letni (ang. The Summer Garden; tłum. Katarzyna Malita)
  • Jeśli pragniesz utonąć, nie torturuj się płytką wodą.
    • Źródło: Czerwone liście, tłum. Alina Siewior-Kuś