Marianne Mikko (ur. 1961) – estońska dziennikarka i polityk, posłanka do Parlamentu Europejskiego.

  • Estonia wciąż ma swoją lekcję do odrobienia w dziedzinie praw kobiet. Trudno nam się cały czas porównywać nie tylko do krajów Zachodu w tej dziedzinie, ale nawet do niektórych państw postkomunistycznych tj. Słowenia. To o czym wspominałam już wcześniej, to „gender pay gap”, które sięga 28%, to wciąż kwestia właściwego rozumienia praw człowieka. Paradoksem jest to, że statycznie w Estonii kobiety są lepiej wykształcone niż mężczyźni, jesteśmy pod tym względem rekordzistą w Europie i na świecie, ale nie idzie za tym taka sama płaca. Dlaczego mamy je w ten sposób karać?
Marianne Mikko (2011)
  • Jesteśmy klasyczną partią socjaldemokratyczną. W związku z tym, że po upadku komunizmu społeczeństwo było alergicznie nastawione do słów „socjalizm”, „socjaldemokracja”, nazywamy się tak dopiero od 2004 r. Ale od lat prowadzimy klasyczną politykę socjaldemokratyczną. Mamy w swoich szeregach znacznie mniej osób związanych z komunizmem niż np. partie konserwatywne. Pod tym względem, jak sądzę, jesteśmy znacznie bliżej Europy.
  • Jesteśmy przekonania, że władza monopolistyczna Savisaara i Partii Centrum powinna zostać zredukowana. Trochę za dużo czasu upłynęło od objęcia przez nich rządów. Co nie oznacza, że nie było rzeczy dobrych, które zrobili, np. darmowe przejazdy komunikacją. Tallinn uzyskał 26 tys. nowych mieszkańców od tego czasu, którzy zameldowali się tutaj, by mieć dostęp do darmowego transportu. Decyzja dobra, a z drugiej strony oczywiście populistyczna. Tak czy inaczej nasze hasło to: mniej władzy dla Savisaara.
  • Sądzę, że Estończycy stali się takimi euroentuzjastami, że zaczynam się tego obawiać. Oczywiście nie jestem sceptykiem. Należałam do tych, którzy głośno agitowali za wejściem do Unii. I rezultat był skromny: prawie fifty-fifty. Byliśmy zatem bardzo sceptyczni, ostrożni. Te hasła, że zamiast ZSRS mamy UE. Ale w trakcie tych 10 lat zaczęliśmy wierzyć w Unię. Bo uzyskaliśmy jeden dodatkowy budżet rocznie. A więc góra pieniędzy z Brukseli. Pieniędzy, które mówią same za siebie. Drogi, ale nie tylko. Bardzo dużo zmian w infrastrukturze dzięki środkom UE. Ludzie to widzą i stają się zwolennikami Unii.