Kader Attia (ur. 1970) – francuski artysta sztuk wizualnych pochodzenia algierskiego.

  • Do stolicy Algierii przyjeżdżali przedsiębiorcy z Francji szukający siły roboczej. Mówili: przyjedźcie do nas, dostaniecie pracę, mieszkanie, zarobicie porządnie. Ojciec dał się skusić, tak jak wielu innych. Ale w Paryżu okazało się, że mieszkania nie czekają. Sklecił sobie szałas z desek na przedmieściu. Praca była, ale za takie grosze, że o normalnym domu nie było mowy. W ten sposób Francuzi beztrosko pozwolili na tworzenie się na peryferiach stolicy slumsów, gdzie wegetowali wynędzniali i oszukani ludzie, pozbawieni perspektyw, czujący się niewolnikami, w których narastał gniew.
Kader Attia (2015)
  • Francja grabiła Algierię przez 130 lat. Zostawiła ją w ruinie. Tymczasem w latach 70., 80., a nawet 90. w telewizji ciągle mówiono o długu Afryki. Że Algieria jest tak zadłużona. Mój ojciec zawsze pytał: „Co? Zadłużona? W jaki sposób?”. W czasie I wojny światowej nasi przodkowie walczyli z Niemcami po stronie aliantów. Brat mojego dziadka zginął w 1914 roku w bitwie nad Marną. To Francja ma wobec nas dług.
  • Ja tylko protestuję przeciw redukowaniu człowieka do koloru: ciemny równa się podejrzany, biały równa się ok.
  • Terroryści to ludzie młodzi, zwykle samotni, osobni, często mający za sobą więzienie. Islamski faszysta dociera do nich przez internet i mówi: my pamiętamy o waszej przeszłości, my wiemy, kim jesteście i co was spotkało. Wykorzystuje ich frustrację i podsuwa własną narrację, konkurencyjną wobec tej narodowej francuskiej, która ich wyklucza.
  • Wie pani, ile razy jako nastolatek słyszałem: „Co wy tu jeszcze robicie? Wynocha!”? Kiedy jesteśmy potrzebni, to jesteśmy Francuzami, kiedy nie, to muzułmanami. Gdy szukasz pracy, słyszysz: „Wracaj do siebie!”. (…) Apartheid istnieje nadal. Jak często widzi pani w Paryżu ludzi o białej skórze zamiatających ulice, myjących szalety?