Jarosław Wolski

polski dziennikarz i analityk wojskowy

Jarosław Wolski (ur. 1986) – polski politolog i analityk OSINT (białego wywiadu) zajmujący się wojskiem i obronnością.

  • Możesz mieć więcej żołnierzy, gardzić ich życiem jak pod Awdijiwką, Bachmutem, Robotyne i Krynkami, ale jeśli druga strona ma samoloty z półtonowymi bombami lotniczymi, to zmienia się całe równanie. Lotnictwo NATO-wskie jest kilka razy silniejsze niż rosyjskie, a w okolicy 2027 roku ta przewaga będzie miażdżąca, nawet pomijając wkład USA. Problem Europy polega jednak na tym, że ten potencjał musi być użyty wspólnie, czyli musi istnieć zgoda polityczna, żeby wszyscy się włączyli. Jeśli chodzi o armie lądowe, to kraje europejskie rzeczywiście zaspały, redukowano te siły, więc są skarłowaciałe, natomiast w lotnictwie i marynarce europejskie NATO jest mocniejsze niż Rosja. (…) Armie europejskiego NATO bardzo się zmieniają i pod koniec dekady Europa będzie w stanie wygrać wojnę z Rosją. Mówimy też o wojsku polskim, które się zmodernizuje.
  • Rosja już atakuje Polskę. Podsyca u nas wszelkie możliwe niesnaski, wspiera skrajne poglądy raz po jednej, raz po drugiej stronie, bo Rosjanie bardzo nie lubią środka. Nienawidzą wszelkiej maści centrystów i parszywych symetrystów, dla nich najgorszy człowiek to taki, który jest konsensualny, rozumie argumenty drugiej strony i stara się tonować nastroje. Rosjanie dużo robią, żeby w Polsce zwiększać polaryzację i podkręcać toksyczne emocje po każdej możliwej stronie i najlepiej równocześnie. (…) Kreml kalkuluje tak: im większe rozgrzanie sceny politycznej, tym większa szansa, że jakieś świry staną się w Polsce języczkiem u wagi. Kupić sobie głośnego świra, który będzie mieszał – to Rosjanie potrafią i robią. Jesteśmy obszarem tego typu agresji rosyjskiej od lat.
  • Rosjanie nie uważają Polski za kraj do bezpośredniego podboju, tylko do neutralizacji. Bardzo by na przykład chcieli, żeby dokonał się Polexit, żeby nie stacjonowały tu wojska NATO. Grają mocno na skłócenie nas z Ukrainą. Po lutym 2022 roku konta antyszczepionkowe i antycovidowe w ciągu paru dni stały się kontami antyukraińskimi.
  • Ukraina musiałaby najpierw paść i jest to podstawowy warunek, żeby cokolwiek Rosjanie zrobili dalej. Dopóki Ukraina walczy, kompletnie nic nam nie grozi. Powtórzę: wojny z NATO nie będzie, o ile – po pierwsze – nie padnie Ukraina, po drugie Amerykanie nie będą zaangażowani na Tajwanie lub nie wygra w Stanach skrajny izolacjonizm. Nic się nie wydarzy bez tego wszystkiego.
  • Założenie dzisiejszych planistów NATO prawdopodobnie jest takie, żeby nie doprowadzić Kremla do desperacji. Niech Rosjanie przegrywają, tracą siły, niech rosyjska armia się wykrwawia kropla po kropli. Jeśli damy Ukrainie wszystko, czego by potrzebowała do zwycięstwa, to możemy mieć eskalację, więc się miarkujmy – tak uważa zachodni mainstream. Stąd pomoc, która jest wystarczająca, żeby Ukraina się broniła, ale jednak zbyt mała do zdecydowanego zwycięstwa. Poza tym – wybacz cynizm – ale takie powolne ścieranie Rosji bardzo się Zachodowi opłaca. Amerykanie kosztem 5 procent budżetu Pentagonu i nie przelewając kropli własnej krwi, tylko krew ukraińską, sprawili, że Rosja straciła cały swój pierwszy rzut strategiczny. Osłabili potężnie odwiecznego wroga – kremlowski reżim – i to cudzymi rękami.