Jak wytresować smoka
Jak wytresować smoka – amerykański film animowany z 2010 roku, reż. Dean DeBlois. Film stworzony w studiu DreamWorks techniką animacji komputerowej. Autorami scenariusza są Peter Tolan, Adam Goldberg, Cressida Cowell. Dialogi polskie: Bartosz Wierzbięta.
Wypowiedzi postaci
edytujCzkawka Haddock III
edytuj- Wyspa Berk. Jakieś dziesięć dni na północ od Beznadziei i rzut beretem od Zamarzniesz Na Śmierć. Taki równoleżnik, gdzie wszystko równo leży. Z wyjątkiem mojej osady, która stoi. Od siedmiu pokoleń zresztą a wszystkie domy są nowe. Mamy tu ryby, owce i malownicze zachody słońca. Jedynym problemem są u nas szkodniki. Gdzie indziej są to myszy, względnie jakieś robaki. A my mamy… smoki.
- Opis: głos Czkawki we wstępie.
- Normalni ludzie by się wynieśli, ale nie my. Jesteśmy wikingami. Bywamy nieelastyczni.
- Opis: głosem narratora podczas ataku smoków.
- Mam na imię Czkawka. Super imię – wiem, ale mogło być gorzej. Nasi rodzice uważają, że głupie imiona odstraszają gnomy i trolle. Jakby nie wystarczały nasze nienaganne maniery…
- Opis: głosem narratora o swoim imieniu.
- Ale tato nie tak jak ostatnie pięć razy, serio teraz na prawdę pięknie trafiłem…
- Opis: do Stoika po trafieniu Nocnej Furii.
- Bogowie się na mnie uwzięli. Inni gubią nóż, albo kubek, ale nie ja! Mnie się udało zgubić całego smoka!
- Opis: szukając zestrzelonej Nocnej Furii.
- T…trafiłem go… Trafiłem go! Tak! Teraz wszystko będzie inaczej! (triumfalnie kładzie stopę na Nocnej Furii) Albowiem ja własnoręcznie ubiłem bestię… (smok się porusza, Czkawka odskakuje, chwyta za nóż i ponownie, ostrożnie podchodzi do Nocnej Furii) Zabiję cię smoku. Zaraz… Zaraz wytnę ci serce i zaniosę mojemu ojcu. Jestem wikingiem… JESTEM WIKINGIEM! (podnosi nóż oburącz w górę, jednak nie dźga smoka, ich spojrzenia się spotykają, smok kładzie głowę w geście poddania, Czkawka chwilę walczy ze sobą, po czym opuszcza ręce) Co ja zrobiłem… (chce odejść, lecz staje w pół kroku i rozcina liny krępujące smoka)
- Opis: pierwsze spotkanie Czkawki i Szczerbatka.
- Ty nie masz zębów, a mógłbym przysiądz, że… (Szczerbatek wysuwa chowane zęby i łapie trzymaną przez Czkawkę rybę) …masz…
- Dobra mordko, na spokojnie i bez szaleństw.
- Opis: do Szczerbatka na pierwszym locie.
- Aaa! Ściągawka! Stop!
- Opis: do Szczerbatka, gdy wypięła się kartka z ustawieniami steru.
- Wszystko czego nas o was uczono… to nieprawda!
- Opis: głaszcząc Straszliwca Straszliwego.
- Wielkie dzięki, ty gadzie ty!
- Opis: do Szczerbatka gdy ten wariuje podczas lotu z Astrid.
- Nie zabiłem go, bo był tak samo wystraszony jak ja. Patrząc na niego… widziałem samego siebie.
- Opis: do Astrid o Szczerbatku.
- Złapałeś ją?
- Opis: do Szczerbatka, gdy ten miał złapać spadającą Astrid.
- Ten olbrzym ma skrzydła! Zobaczymy, czy umie ich używać!
- Dobra mordko, koniec zabawy. Ruszamy na niego!
- Opis: podczas ataku na Czerwoną Śmierć.
- No wiedziałem, umarłem.
- Opis: widząc smoki żyjące w zgodzie z mieszkańcami Berk.
- Wyspa Berk. Przez dziewięć miesięcy w roku pada tu śnieg, przez resztę grad. Żarcie jest surowe i pozbawione smaku. Ludzie jeszcze bardziej. Na szczęście są jeszcze zwierzaki. Gdzie indziej mają kucyki, względnie jakieś kanarki... my mamy… smoki.
- Opis: głosem narratora na koniec filmu.
Astrid Hofferson
edytuj- No, bez blizny to w ogóle nie ma zabawy.
- Opis: przed pierwszym smoczym treningiem.
- Jakbyś nie wiedział to idziemy na wojnę. Może lepiej zdecyduj się po której stoisz stronie!
- Opis: do Czkawki na smoczym treningu.
- Nikt nie może nagle stać się tak dobry jak ty. A już szczególnie ty!
- Opis: do Czkawki.
- No dobra, muszę Ci przyznać. To jest całkiem fajne. A raczej niesamowite… a on to w ogóle.
- Opis: podczas pierwszego lotu.
- To za to, że mnie porwałeś. (całuje Czkawkę) A to za… całą resztę…
- Opis: do Czkawki, po powrocie ze Smoczego Leża.
- Leć!
- Opis: do Czkawki, gdy ten ruszył do ataku na Czerwoną Śmierć.
Stoik Ważki
edytuj- Albo my wykończymy je albo one nas!
- Jesteśmy Wikingami, to ryzyko zawodowe.
- Ci, którzy zostają niańczą Czkawkę!
- Opis: do wikingów, gdy nie ma chętnych na wyprawę do Smoczego Leża.
- Wskażesz nam drogę, demonie.
- Opis: do Szczerbatka.
- Nie wiem jak to się skończy ale skończy się dzisiaj!
- Opis: przed walką o Smoczą Wyspę.
- On żyje! Uratowałeś mu życie!.
- Opis: do Szczerbatka.
Mieczyk Thorston
edytuj- Ha! On jest mniejszy od mojego… (Straszliwiec Straszliwy rzuca się na chłopaka.)
- Ranny jestem! Bardzo ranny jestem!
- Możesz liczyć na pomoc największego zachara na świecie. Czyli mnie.
- Opis: do Czkawki, gdy ten planuje atak z użyciem smoków.
- To ja jestem bardziej wkurzający!
Szpadka Thorston
edytuj- Kwiatków to ja ci mogę zasadzić!
- Opis: do Mieczyka, gdy kłócą się o tarczę.
- Pogibało jego czy jak?!
- Opis: o Pyskaczu, gdy ten karze przeczytać Smoczą Księgę.
- Jesteś szurnięty… (zalotnie) i to mnie kręci…
- Opis: do Czkawki, gdy ten planuje atak ze smoków.
Pyskacz Gbur
edytuj- Nie umiesz machać młotem, ani rąbać toporem. Nawet rzucać dobrze nie umiesz.
- Opis: do Czkawki.
- No to idę spakować majcioszki.
- Opis: do siebie o wyprawie do Smoczego Leża.
- Smok nie przegapi żadnej okazji… żadnej… żeby was zabić…
- I wtedy jednym kłapnięciem paszczy odgryzł mi rękę. Spojrzałem mu prosto w ślepia i zrozumiałem, że jestem smaczny. Musiał przekazać to reszcie, bo nie minął miesiąc a jakiś jego koleżka odgryzł mi nogę.
- Opis: opowieść przy ognisku.
- Jeśli już chcecie coś odgryzać to skrzydła i ogon. Smok, który nie może latać, to martwy smok.
- Opis: do Sączysmarka.
- Z tego chłopaka jest jeszcze bardziej uparty skurczybyk od ciebie.
- Opis: do Stoika.
Sączysmark Jorgenson
edytuj- Czkawka już zabił jedną Nocną Furię. To znaczy, że wypada, czy…?
- Urządziłem u starych w piwnicy siłkę, może wpadniesz potem to poćwiczymy? przecież widzę że ćwiczysz.
- Opis: do Astrid
- Kurczę! Jak ja ich nienawidzę! Pomszczę pana piękną rękę i piękną nogę też! Każdemu smokowi, którego spotkam odgryzę łapy! Tymi zębami!
- Ej, masz jakiś problem stary? Coś ci wpadło do oka?
- Opis: do Czerwonej Śmierci dźgając ją w oczy młotem.
Śledzik Ingerman
edytuj- Nasze szanse na przeżycie niebezpiecznie zbliżają się do zera…
- Zaczynam wątpić w pana metody pedagogiczne!
- Opis: do Pyskacza
- Gronkiel mi nawala!
- Opis: dezorientując Czerwoną Śmierć i jednocześnie swojego smoka.
- Nic mi nie jest (Gronkiel przechyla się do przodu, przygniatając Śledzika.) A teraz jest…
Dialogi
edytuj- Pyskacz: O! Jak miło że wpadłeś! A już myślałem, że cię capnęły.
- Czkawka: Co? Mnie? Nieee… Ja jestem dla nich zbyt… napakowany. Nie poradziłyby sobie z taką… no wiesz… masą.
- Pyskacz: Czemu? Na wykałaczkę w sam raz.
- Czkawka: Oooo…
- Pyskacz: Oooo… Tak…
- Czkawka: Niebezpieczną pan tu prowadzisz grę. Wiesz co się dzieje jak taka pierwotna energia nie znajduje ujścia? Dzieją się rzeczy straszne!
- Pyskacz:(ze stoickim spokojem) Zaryzykuję. (rzuca mu miecz, Czkawka łapie oburącz) Miecz, ostrzenie, na zaraz.
- Stoik: Wszystko za co się bierzesz kończy się katastrofą! Nie widzisz że mam poważniejsze problemy? Zima za pasem, a ja mam całą osadę do wyżywienia!
- Czkawka: No, wiesz tak między nami to niektórym nie zaszkodziła by mała dieta, nie prawda?
- Czkawka: Jak widzę smoka to muszę go… zabić noo…. Taki… przymus mam jakby…
- Stoik: O tak, to na pewno masz… Ale pogromcą smoków to ty nie jesteś…
- Czkawka: … a jak coś mówię to patrzy na mnie z takim jakimś rozczarowaniem, jakby mu dali za mało wędliny w kanapce (parodiując Stoika) Kierowniku, przepraszam, pan chyba źle zrozumiał moje zamówienie. Chciałem tłustego chłopakami z rękami jak golonki i żeby miał pary co najmniej jak szafa. No i co? No i dostałem jakiś rybi szkielet.
- Pyskacz: Nieee… nie potrzebnie to tak dramatyzujesz. Nie chodzi o to że nędznie wyglądasz. To twój charakter najbardziej go drażni.
- Czkawka: O dzięki, że mi to podsumowałeś.
- Pyskacz: Oj zrozum no… przestań na siłę próbować być kimś kim nie jesteś.
- Czkawka: Ja tylko próbuje być jednym z was…
- Stoik: No i powiedz, co ja mam z nim zrobić?
- Pyskacz: To na szkolenie go poślij.
- Stoik: Ja mówię poważnie.
- Pyskacz: No i ja też.
- Stoik: Sam by się zabił zanim wypuścił byś pierwszego smoka z klatki.
- Pyskacz: Tego nie możesz być pewien.
- Stoik: Już jako niemowlę był jakiś… inny. Robi co chce, na niczym nie umie się skupić… zabieram go na ryby, a on rozgląda się za… za trollami!
- Pyskacz: Ale trolle istnieją! I kradną onucki. Ale tylko z lewej nogi. Bądź tu mądry.
- Stoik: Kiedy ja byłem chłopcem…
- Pyskacz: Nooo zaczyna się…
- Stoik: …Ojciec kazał mi walić głową w głaz. Wiedziałem, że to głupie, ale słuchałem ojca. I wiesz co się stało?
- Pyskacz: Nabiłeś sobie guza…
- Stoik: Pewnego dnia ten głaz pękł. Wtedy zrozumiałem, że wiking może wszystko rozumiesz?! Może przenosić góry, kosić drzewa jak trawę, okiełznać morze! Już jako chłopak wiedziałem kim jestem i kim kiedyś będę… A Czkawka tego nie wie…
- Pyskacz: Nie ochronisz go przed przeznaczeniem. Ale możesz go przygotować. Wiem że szanse są marne ale prawda jest taka że cały czas i tak go nie upilnujesz, w końcu i tak gdzieś się wymknie a jak znam życie to już to zrobił.
- Stoik: Czkawka…
- Czkawka: Tato… muszę ci coś powiedzieć.
- Stoik: Ja też muszę ci coś powiedzieć.
- Czkawka: Czy ja na prawdę muszę zabijać smoki? (naraz)
- Stoik: Czas, żebyś nauczył się zabijać smoki. (naraz)
- Czkawka: Co?
- Stoik: Co? E… mów pierwszy.
- Czkawka: Nie, ty mów pierwszy…
- Stoik: No więc… chciałeś to masz. Smocze szkolenie. Zaczynasz jutro rano.
- Czkawka: O kurcze, a mogłem mówić pierwszy. Bo widzisz… tak sobie pomyślałem… że mamy jakby nadwyżkę wikingów zabijających smoki a deficyt na przykład wikingów… piekarzy! Albo wikingów inkwizytorów…
- Stoik: Trzymaj. (rzuca mu topór)
- Czkawka: Ale ja nie chcę zabijać smoków…
- Stoik: Ależ jasne, że chcesz!
- Czkawka: Dobra, podejście drugie… Tato, ja nie potrafię zabić smoka.
- Stoik: Ale nauczysz się, nauczysz…!
- Czkawka: Nie, wiesz mam jakieś takie silne przeczucie, że nie.
- Stoik: Już czas, chłopcze…
- Czkawka: Ty mnie w ogóle słuchasz?!
- Stoik: To nie są żarty, Czkawka! Biorąc do ręki ten topór, stajesz się takim jak my. To znaczy mówisz jak my, chodzisz jak my, myślisz jak my. Musisz skończyć z …(pokazuje na Czkawkę) tym…
- Czkawka: Mam rozumieć, że chodzi ci o mnie…
- Stoik: Tak?
- Czkawka: Ta rozmowa jakby przestaje przypominać dialog…
- Stoik: Tak?!
- Czkawka:(wzdycha) Tak…
- Stoik: Dobrze… Nie oszczędzaj się! Niedługo wrócę… mam nadzieję.
- Czkawka: A ja będę czekał… chyba…
- Sączysmark: Ej, a może najpierw trochę teorii?
- Pyskacz: Obawiam się, że to praktyka czyni mistrza.
- Pyskacz: Co jest wam teraz najbardziej potrzebne?
- Czkawka: Lekarz?
- Śledzik: Bonus do szybkości?
- Astrid: Tarcza!
- Pyskacz: Każdy smok ma ograniczoną ilość splunięć. Ile splunięć ma Gronkiel?
- Sączysmark: Pięć?
- Śledzik: Nie! Sześć!
- Pyskacz: Dokładnie tak! Sześć. Po jednym na każdego z was.
- Śledzik: Wiedziałem (Gronkiel spluwa kulą lawy w tarczę Śledzika, rozbijając ją)
- Pyskacz: Śledzik! Wypadasz!
- Pyskacz: Wiecie co to martwa strefa? Kąt pod którym smok nic nie widzi. Znajdźcie go i się go trzymajcie.
- Szpadka:(obwąchując stojącego przed nią brata) Fuj! Ty się w ogóle myjesz?
- Mieczyk: Jak ci się nie podoba, to znajdź sobie swoją własną martwą strefę!
- Szpadka: Zaraz sam będziesz martwy!
- Czkawka: A czy Nocne Furie mają martwą strefę?
- Pyskacz: Jakoś nikt kto próbował to ustalić nie przeżył.
- Szpadka: Ej! To my! Gamonie!
- Mieczyk: Macie takie wielkie tyłki, że wzięliśmy was za smoka.
- Sączysmark: Ale to nic złego, ja nawet lubię takie większe… (Astrid powala go prawym sierpowym)
- Czkawka: Spokojnie mały! Spokojnie! Przestraszyłaś go.
- Astrid: Ja jego tak!? Co… to jest?
- Czkawka: Astrid, Szczerbatek. Szczerbatku… Astrid. (Szczerbatek syczy na Astrid, dziewczyna ucieka) Ta ta ra! I kicha! (Szczerbatek odchodzi) Ej! A ty dokąd?!
- Astrid: Czkawka! Masz zdjąć mnie stąd!
- Czkawka: Daj mi szansę to wyjaśnić.
- Astrid: Nie obchodzi mnie co chcesz mi powiedzieć!
- Czkawka: To nic nie powiem. Ale pokazać mogę? (wyciąga rękę) Proszę, Astrid.
(dziewczyna podciąga się na gałęzi i wchodzi na grzbiet Szczerbatka)
- Astrid: A teraz ląduj…
- Czkawka: Szczerbatek, ląduj.Delikatnie. (smok rozkłada skrzydła) I widzisz? Potulny jak baranek. (Szczerbatek gwałtownie wyrywa się do szalonego lotu)
- Czkawka: Wszystkie niosą zdobycz.
- Astrid: Nas to też dotyczy?
- Astrid: Kiepsko, co? Musisz czuć się podle. Straciłeś wszystko co miałeś. I ojca i plemię, najlepszego przyjaciela…
- Czkawka: Dziękuję, że mi to podsumowałaś. (wzdycha) Dlaczego po prostu go nie zabiłem gdy miałem ku temu okazję. Dla wszystkich byłoby prościej i lepiej.
- Astrid: Fakt, większość z nas by tak zrobiła. Więc dlaczego ty nie? Dlaczego ty nie?
- Czkawka: Nie wiem, nie mogłem…
- Astrid: To nie jest odpowiedź.
- Czkawka: Dlaczego nagle cię to tak interesuje?!
- Astrid: Bo to co teraz powiesz jest dla mnie niezwykle ważne.
- Czkawka: Na miłość bo… bo jestem tchórzem, bo jestem słaby, bo nie chciałem zabić smoka!
- Astrid: Nie chciałeś czy nie mogłeś?
- Czkawka: Nie ważne! Nie mogłem! Trzysta lat tradycji i jestem pierwszym wikingiem, który nie zabija smoków!
- Astrid: I pierwszym, który na nich lata… No więc?
- Czkawka: Nie zabiłem go, bo był tak samo wystraszony jak ja. Patrząc na niego… widziałem samego siebie.
- Astrid: Na pewno teraz jeszcze bardziej się boi. Co zamierzasz z tym zrobić?
- Czkawka: E… pewnie coś głupiego.
- Astrid: Do prawdy? Bo myślałam, że to już zdążyłeś zrobić.
- Czkawka: No to coś szalonego.
- Astrid: I to jest odpowiedź.
- Stoik: Kiedy zaatakujemy tą górę, rozpęta się piekło…
- Pyskacz: W moich gatkach też. Dobrze, że wziąłem na zmianę.
- Czkawka:(do Szczerbatka) Dobry pomysł mordko.
- Stoik:(powstrzymując wsiadającego na smoka Czkawkę) Czkawka! Ja… przepraszam za… za wszystko.
- Czkawka: Ja również.
- Stoik: Nie musisz tego robić.
- Czkawka: Jesteśmy wikingami. To ryzyko zawodowe.
- Stoik: Jestem dumny, że mogę nazywać cię moim synem.
- Czkawka: Dziękuję.
- Stoik:(unosząc nieprzytomnego syna) On żyje! Uratowałeś mu życie. (wśród wikingów wybucha euforia) Dziękuję, że uratowałeś mi syna.
- Pyskacz:(podchodzi, przygląda się krytycznie nogom Czkawki) Cóż… przynajmniej część.
- Czkawka: No wiedziałem. Umarłem.
- Stoik: Nie, chociaż bardzo się starałeś. I co o tym sądzisz?
- Wiking:(w tle) Patrzcie! To Czkawka!
- Stoik: Wygląda na to, że wszyscy potrzebowaliśmy odrobiny… (wskazuje na Czkawkę) tego.
- Czkawka: Mam rozumieć, że chodzi ci o mnie?
- Pyskacz: W większości. (pokazuje na protezę) Ta część to moja zasługa. Tylko trochę w takim czkawkowskim stylu. Nada się?
- Czkawka:(żartem, krytycznie patrząc na protezę) No zmieniłbym to i owo…
- (Wikingowie się śmieją. Astrid podchodzi z tyłu Czkawki i uderza go w bark)
- Astrid: To za to, jak mnie wystraszyłeś.
- Czkawka: Zawsze mnie będziesz tak traktować? (Astrid przerywa, całując go w usta) Chyba się jednak przyzwyczaję.
(z domu wyskakuje Szczerbatek)
- Wiking 1: Nocna Furia!
- Wiking 2: Kryć się!
(Szczerbatek podskakuje do Czkawki, Pyskacz wręcza chłopakowi nowy ogon i siodło.)
- Pyskacz:Witaj w domu.