Jacek Stryczek (ur. 1963) – polski duchowny katolicki, duszpasterz akademicki oraz prezes Stowarzyszenia Wiosna.

  • Nikt nie ma patentu na dobre życie. Ktoś może mieć na początku dobre pomysły, dobre ideały, a potem długie życie je weryfikuje. Jest wiele pokus, dlatego element samokontroli jest czymś absolutnie fundamentalnym.
  • Katozazdrośnicy. W imię Boga zazdrościsz komuś, że jemu jest lepiej. Nie znalazłem czegoś takiego w nauczaniu Ewangelii, że ty porównujesz się nieustająco, jak komuś jest lepiej, to tobie jest gorzej. I czemu ja się mam zajmować tym, ile ktoś zarabia, chcę się zająć tym, co z moim życiem.
  • W Polsce obowiązuje „kato-marksizm”. Mamy taką religię, że ci, którym się dobrze powodzi są źli i trzeba ich nienawidzić, a ci którzy są biedni są lepsi. Ta religia ma także swój przejaw rewolucyjny, że jak ci jest źle, to krzycz. Nasza polityka i nasze życie społeczne zarządzane jest przez krzyk – ten kto krzyczy ten dostaje – nie ten kto jest potrzebujący.
  • Nie mam liberalnych poglądów, tylko ewangeliczne. Jeśli pyta pan, z czego wzięła się moja odpowiedź, że takie zarobki prezesów mi nie przeszkadzają, to z dwóch powodów: pierwszy jest prozaiczny – mnie to zwyczajnie nie przeszkadza. Przepracowałem to w sobie. Jak większość byłem wychowany w katomarksizmie, pewnego rodzaju podejrzliwości wobec bogactwa. Teraz staram się nie osądzać. Po drugie, cały czas zajmuję się pomaganiem ludziom. Oczy otworzyły mi się jeszcze jako studentowi AGH. W 2001 roku uświadomiłem sobie skalę ubóstwa w naszym kraju i to był powód powstania „Szlachetnej Paczki”. Na przełomie lat 90. i dwutysięcznych w nędzy żyły cztery miliony Polaków. Brakowało im nawet na jedzenie i środki czystości. „Szlachetna Paczka” powstała z niezgody na to, co się wtedy działo, z tych nierówności, o których pan wspomina. W dodatku ci, którym się udało, mieli syndrom dorobkiewicza, gardzili tymi, którzy się nie odnaleźli.
  • Byłem duszpasterzem, i ukierunkowany byłem na wspieranie człowieka, a nie na realizację celów, co jest głównym zadaniem lidera organizacji biznesowej. Gdy zatrudniałem pierwszą osobę, nie wiedziałem, jak przekazać jej polecenie służbowe. Jak ocenić pracę, wymagać. Ale stopniowo, ucząc się na własnych błędach i czytając prawo pracy i Ewangelię, doszedłem do własnej koncepcji budowania relacji w firmie i zasad współpracy w pracy. Wolność daje jakość, również w pracy.
  • Do roku 2005 nikt nie wiedział, że to ja stoję za Szlachetną Paczką. I dopiero, gdy mieliśmy kłopoty finansowe, doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy twarzy, żeby się utrzymać. Zgodziłem się więc nią zostać. Ale na co dzień jestem samotnikiem. I jeśli się angażuję, działam, opowiadam rzeczy, za które mnie później krytykują czy atakują inni, to dlatego, że uważam to za swoją misję. Jestem kapłanem i muszę poświęcać się dla innych. Odkłamywanie Ewangelii, pokazywanie ludziom, jak rozwiązać ich problemy, to moja misja. I nie zrezygnuję z niej.

O Jacku Stryczku

edytuj
  • Sposób zarządzania prezesa - księdza Jacka - mógł rzeczywiście prowadzić do częstego łamania zasad kodeksu pracy i krzywdzenia ludzi. W rozwiązaniu tej sprawy potrzebny jest przede wszystkim spokój. Mam nadzieję, że zarzuty zostaną rzetelnie zbadane i że nikt nie zostanie skrzywdzony podjętymi po zbadaniu sprawy decyzjami.
    • Opis: "Nie linczujmy ks. Stryczka", Deon.pl, 21.09.18
    • Autor: Redaktor Karol Wilczyński, doktorant Wydziału Filozoficznego UJ i nauczyciel. Pisze dla Redakcji chrześcijańskiej Deon.pl.