János Háy
János Háy (ur. 1960) – węgierski poeta, prozaik i dramatopisarz; rusycysta i historyk.
- Nie wiem, czy prawdziwy Bóg też jest tak bezradny i dlatego tyle zamętu jest na świecie, czy tylko zapomniał o nas i gdzieś daleko od nas po drugiej stronie kosmosu drapie się po brzuchu.
- Prowincja jest największym przegranym transformacji. Wraz z przyłączeniem się do Unii dostanie jeszcze cios na dobitkę. Przecież reguły unijne nadal będą gnębiły rolnictwo, które i tak leży na łopatkach. Na Węgrzech upadnie około połowy miliona drobnych rolników. Pół miliona rodzin! Unia popiera tylko duże gospodarstwa, drobni rolnicy nie wytrzymają konkurencji mocno dotowanych zachodnich producentów. Boli mnie, gdy o tym myślę, boli, że w moim kraju utrwala się głębokie podziały między warstwami społecznymi. Pozbawieni szans ludzie z prowincji wychowują potomstwo pozbawione szans, a elity reprodukują same siebie. Taki porządek społeczny głęboko narusza moje poczucie sprawiedliwości i jest dla mnie całkowicie nie do przyjęcia.
- Tak naprawdę wszyscy jesteśmy słabi i omylni, w każdym z nas jest Géza-dzieciak. Przez jego „niedoskonałość” możemy przeżyć naszą własną niedoskonałość. Oczywiście, kiedy wybierałem temat, nie kierowały mną żadne ideologiczne przesłanki, widziałem tylko, że poprzez język Gézy, język oparty na licznych powtórzeniach, nadzwyczaj prosty, a jednak poetycki, mogę mocno uchwycić świat. I to mnie interesowało. Bo przecież celem sztuki jest to właśnie: mocno uchwycić świat i rzucić nim w serce, żeby to serce, jak trzeba, pękło.
- W moim życiu nic się nie zmieniło. Nie stałem się ani bogatszy, ani mądrzejszy, ani piękniejszy. Wciąż jestem takim upadłym człowiekiem, jakim byłem wcześniej.
- Wydźwięk moich dramatów bywa pesymistyczny i sytuacja moich bohaterów często jest beznadziejna, ale zawsze zostawiam widzowi wskazówkę: Myśl o swoim losie, zastanów się nad nim, bo największa beznadzieja jest wtedy, kiedy człowiek zupełnie przestaje myśleć. Dopóki go coś boli, dopóki ma wątpliwości, to jest nadzieja. A jej nie można nikogo pozbawiać.