Epoka lodowcowa 3: Era dinozaurów
Epoka lodowcowa 3: Era dinozaurów (ang. The Ice Age 3: Dawn of the Dinosaurs) – film animowany prod. USA z 2009 roku. Autorami scenariusza są Michael Berg i Peter Ackerman.
Wypowiedzi postaci
edytujSid
edytuj- Czego się cykasz? Jesteś największa na ziemi. Nie jesteś?
- Cześć, sąsiedzie!
- Opis: do Rudy'ego, po widzeniu/zobaczeniu go po raz pierwszy.
- Hej, a ty dokąd! To tak rozwiązujesz konflikty? Dlatego nie masz faceta! Oj, przestań. Zupełnie, jakbym gadał do ściany. Mówię, że to wegetarianie, a ty: Rrr! Mówię, przedyskutujmy to, a ty: Rrr! Trudno to nazwać rozmową. No. To twoja odpowiedź na wszystko.
- Jagniątka trzy na wycieczkę szły, beee, beeee!
- Jestem samotną matką z trojgiem dzieci. Okazałabyś trochę współczucia.
- Jeśli nie wyplujesz Jaśka, wyprowadzę was z placu zabaw.
- Mama już biegnie dzidziu!
- Myślałem, że jesteś samicą!
- Opis: krzyczy do samca woła.
- Nie! Nie jedz mnie! Jestem jeszcze niedojrzały! (Wyląduje w nozdrzu dinozaura). O! Jaki ładny glut. Nie każdemu to mówię.
- No… W sumie uroda nie ucierpiała.
- On się bije! On się bije.
- Szybko, szybko! Do środka, do środka.
- Słodkich snów, dzieci. Jutro pracowity dzień. Tropienie, polowanie... myślenie o kumplach. Pewnie za mną nie tęsknią.
- Ja to się cieszę, że nikomu nic się nie stało. Z wyjątkiem jego. I tych trzech.
Maniek
edytuj- Czuję się taki… maleńki.
- Opis: po trafieniu do świata dinozaurów.
- Faceci nie rozmawiają ze sobą o swoich problemach. My tylko poklepujemy się po ramieniu.
- Nie! Idź! ruszaj na poszukiwanie przygód, panie niezależny! Co będziesz tracił czas z takim nudnym pantoflarzem jak ja!
- Opis: do Diego.
- Nie, to super! Może damy mu za to medal! Dzieciak tygodnia!
- O fajnie, to ty poszukaj tej klepki, co ją zgubiłeś, a my idziemy.
- Super! Jak uratujemy Sida, to go zabiję!
- Udało ci się nastraszyć tatusia. Tatuś zgłupiał. Tatuś spadł z urwiska i zrobił bum, bum, bum, bum! He, he, niemądry tatuś.
- Wolałem was jako gatunek wymarły!
Diego
edytuj- Cykor!
- Opis: do ankylozaura ukrywającego się przed Rudym.
- Dinozaur drapnął w oko i… No co, nie jestem z kamienia.
- Odbiło ci? Sid jest łagodny, no i fajtłapowaty.
- Uou! Aż mi łapy płoną, płoną płoną! Chodzę se na paluszkach, na paluszkach, na paluszkach.
- Zwiedzam. Szukam Sida tak jak wy!
- Żartujesz? Tej łasicy nic nie zabije. Martwiłbym się o Rudy'ego.
Buckmister
edytuj- Buck! Mam na imię Buck! Skrót od Buckmister! Pisane przez B. (Sprawdza kły Diego). Trochę tępe.
- Zrób to, a zatrzaśnie się na zawsze.
- Nadchodzi czas… dzikiego Bucka! (ucieknie przed pnączami, chwyci je, a następnie wyląduje w samym środku mięsożernej rośliny)
- Ja te zasady wymyślam na bieżąco!
- Kiepski mąż i ojciec, ale wspaniały przyjaciel.
- No dobra. Pomogę wam, ale mam zasady. Zasada numer 1: zawsze słuchaj się Bucka. Zasada numer 2: trzymaj się środka szlaku. Zasada numer 3… (Wstrzymuje oddech). Jeśli masz gazy, lądujesz na szarym końcu.
- Oto moja wersja zdarzeń! Dinozaur atakuje Sida! Sid broni się brokułami! I przerabia dinozaura… na warzywną papkę!
- Dobra, dobra, cofam to. Wersja druga. Sid je brokuły! Dinozaur je Sida! Dinozaur rozdeptuje brokuły i przerabia je… na warzywną papkę!
- Obudziłem się pewnego ranka ochajtany z papają… Brzydką papają! Ale kocham ją…
- Rudy! Żartujesz sobie? Jest nieugięty! Je wszystko! Widzi wszystko! Wie wszystko! Znaczy, że tak.
- Jak w tym powiedzeniu. Oko za ząb, nos za szczenę a zadek za… eee… Jakoś tak to szło. Nie mam… głowy do cytatów.
- Przed nami - płyta niedoli! Yyy. To co z niej zostało.
- Tutaj, Rudy, Rudy, Rudy! (śmieje się) Jestem taki samotny!
Ela
edytuj- Dość tego! Wyrwę to z korzeniami.
- Maniek! Mówiłam ci, tylko kopnęło.
- Myślisz, że mam grube kostki?
- Przyszłe matki muszą żyć! Jaba-daba-duuuu!
- Żyliśmy ponad całym światem i nie mieliśmy o tym pojęcia.
Zdzich
edytuj- Bredziłem. Byłem na gazie.
- Totalna demolka.
Edek
edytuj- Hasta la vista, ptaszku!
- I to całkiem bez nas.
- Sikasz mi do łóżka?
Dialogi
edytuj- Edek: Dlaczego nazywają to rozpadliną śmierci?
- Buck: Myśleliśmy o śmierdzącym rowku, ale... Wszystkich to śmieszyło.
- Manfred: A teraz co?
- (...)
- Buck: Bez paniki. Mamy tu, eee, małe problemy techniczne. Uch! Wstrzymajcie oddech.
- Edek: Już dłużej nie wytrzymam.
- Zdzich: Zaciągnął się. Ech! Ja też się zaciągnąłem!
- Zdzich i Edek duszą się, myśląc, że giną.
- Edek: Zdzichu, my żyjemy.
- Zdzich: Ale ty śmiesznie gadasz.
- Edek: Ja? Posłuchaj siebie.
- Oposy się śmieją.
- Edek: Dobra, dobra. I raz, i dwa.
- Zdzich i Edek: (śpiewając) Święta, święta, czas już tuż.
- Maniek: Ech, odbiło wam?!
- Diego (wciąga gaz): To nie jest trujące.
- Diego, Zdzich i Edek się śmieją.
- Zdzich: Uwaga! To ci dopiero.
- (śmiech)
- Buck: Nie śmiać się! Cicho być!
- Zdzich: Nie śmiać się! Cicho być! (Śmiech).
- Maniek: (do chłopaków) Ćśś, cicho, ćśś… (do Bucka) Wiesz, gdzie mam twoje zasady? (śmiech)
- Ela: Tylko się śmieją. Co w tym złego?
- Buck: Umrą ze śmiechu jak tamci.
- Ela (patrząc na szkielety dinozaurów): Nie śmiać się!
- Maniek: A wiecie, co jest najlepsze? Chcieliśmy uratować Sida, a teraz wszyscy zginiemy! (śmiech)
- Edek: Nawet nie lubię Sida.
- Zdzich: A kto lubi? Przecież to idiota! (śmiech).
- Diego: Dzięki, że mnie w to wpakowałeś. Normalnie ubaw po pachy!
- Maniek: Dziękuję za opuszczenie stada. To było po prostu super!
- (Diego, Maniek i oposy śmieją się)
- Maniek: Gidi, gidi, gidi.
- Buck: Przestań! (wdycha opary) Nie kapujecie?! Wszyscy zginiemy! (śmiech)
- Ela: (wzdycha) Z facetami jak z dziećmi.
- Edek: Czasami moczę się w łóżku.
- Zdzich: Nie szkodzi. Też się moczę w twoim łóżku.
- Maniek: Zastanawiam się, ile z tego słyszałaś.
- Ela: Zdaje się, że wszystko.
- Ela: Buck, odnajdziesz to oklapłe zielonkawe coś?
- Maniek: Niepotrzebna nam pomoc.
- Ela: Właśnie, że potrzebna.
- Buck: No dobra, pomogę wam, ale mam zasady. Zasada numer 1: Zawsze słuchaj się Bucka. Zasada numer 2: Trzymaj się środka szlaku. Zasada numer 3… (wstrzymując oddech) Jeśli masz gazy, lądujesz na szarym końcu. No to jazda. Już, już.
- Maniek: Powinniśmy zbadać sobie głowy.
- Buck: To zasada numer 4. A teraz idziemy poszukać kumpla.
- Sid: Brzydalu! Jak mogłeś? Mało zawału nie dostałem! Oj, przepraszam, dlatego, że cię kocham! No, a teraz poznaj wujka Mańka i ciocię Elę.
- Ela: Cześć.
- Sid: Siemka! Przedstawiam wam, Jajdwinię, Jajnóżka i Jajcunia.
- Maniek: Sid! Cokolwiek kombinujesz, to kiepski pomysł!
- Sid: Cii. Dzieci cię słuchają.
- Maniek: To nie są twoje dzieci, Sid. Odnieś je. Nie nadajesz się na rodzica.
- Sid: Niby czemu?!
- Maniek: (oddając Sidowi jajka) Po pierwsze, ukradłeś czyjeś jajka. Po drugie, z tego omal nie zrobiłeś omleta.
- Ela: Sid. Ktoś je szuka i się martwi.
- Sid: Nie. Leżały pod ziemią, w lodzie. Uratowane przed… zamarznięciem.
- Maniek: Sid, ja cię, stary, rozumiem, ale ty też kiedyś założysz rodzinę. Poznasz miłą dziewczynę bez wymagań, bez perspektyw, pozbawioną węchu…
- Ela: Maniek, próbuje ci powiedzieć, że…
- Sid: Luzik, już kumam! Odniosę je! Wy macie rodzinę, a ja zostanę sam! Jak ten palec… Samotność na odludziu… Opuszczony na zawsze. Samiutki, samotny samotnik. (Sid odjeżdża za skałę)
- Maniek: Przydużo tej samotności.
- Sid: No właśnie!
- Ela: (do Sida) Sid, zaczekaj!
- Maniek: Nie, nie. Daj spokój. Zaraz mu przejdzie. Musi poprzeżywać. Przecież to Sid.
- Buck: Co was tu sprowadza?
- Ela: Naszego przyjaciela porwał dinozaur.
- Buck: Ooo… Nie żyje, witam w moim świecie, a teraz spadajcie. No myk myk!
- Maniek: Chodź, Sid. To placyk dla dziecka. Jesteś dzieckiem?
- Sid: Eee…
- Maniek: Ej, nie odpowiadaj!
- Buck: Hej, hej, hej, hej, hej! Hej! Wam to się wydaje, że to jakiś tropikalny kurort! Nie ocalisz swojego kumpla, stary! Te nędzne kiełki na nic się nie zdadzą, Kiedy natkniesz się na bestię! Nazwałem ją… Rudy!
- Maniek: O, super, bo już się bałem, że to będzie jakieś straszne imię jak Stefan… Albo Staś…
- Zdzich: Zaraz czyli, że ktoś jest większy od mamy dinozaura?
- Buck: No…
- Edek: Kto?
- Buck: No on… Aa to jest pamiątka po nim. (Wskazuje na swoje prawe oko zasłonięte opaską).
- Edek: Dał ci te opaskę?
- Zdzich: Za friko? Ale czadowy gość.
- Edek: No może my też się na takie załapiemy…
- Zdzich i Edek: Ooo… oo… oo… oo… (Buck patrzy się na Mańka)
- Maniek: Witam w moim świecie.
- Zdzich: Zginąłeś?
- Buck: Niestety, tak. Ale przeżyłem!
- Diego: No. Mam mokro.
- Maniek: Tylko nie mów, że popuściłeś ze strachu.
- Diego: Co ty mi tu imputujesz?!
- Maniek: O-o, też mam mokro.
- Sid: Ostrożnie.
- Mały bóbr: Mamo, on nie chce się dzielić.
- Pani bóbr: Może byś mu tak coś powiedział.
- Sid: Co? Mój dzieciak to znalazł.
- Mały bóbr: Wcale nie.
- Sid: Wcale tak.
- Mały bóbr: Wcale nie!
- Sid: Wcale tak.
- Mały bóbr: Wcale nie!!
- Sid: Kłamczuszysko zmyśla wszystko.
- Pani bóbr: Co się z tobą dzisiaj dzieje?!
- Sid: Jestem samotną matką z trojgiem dzieci. Okazałabyś trochę współczucia.
- Sid: Mamusia prosi, wypluj go. (Dinozaur kiwa przecząco głową). Jeśli nie wyplujesz Jaśka, wyprowadzę was z placu zabaw. Raz. Dwa. Żebym nie musiał mówić trzy. (Dinozaur wypluwa pisklaka). No i proszę, okaz zdrowia.
- Pani Mrówkojad: To nie jest mój Jasio.
- Sid: Lepszy rydz niż nic.
- Mama Małgosi: Och, Małgosiu! (chwyci małą Małgosię)
- Sid: No już. Zwracamy.
- Maniek: Sid?
- Sid: Ohoho. Cześć, Maniek. Cześć, Maniek.
(Po czym dinozaur zatruł się, bo wypluje Jasia)
- Pani Mrówkojad: Och. Mój syneczek.
- Ela: Maniek, papaje!
- Buck: Papaje?
- Maniek: Ma zachcianki…
- Ela: Granaty? Grejpfruty, nektarynki?
- Diego: Zamawia koktajl owocowy?
- Ela: Co to było… myśl… A! Brzoskwinie!!
- Maniek: Brzoskwinie? Brzoskwinie! Dziecko! Co, co to teraz?!
- Diego: No to mamy kłopot.
- Maniek: Dziecko się rodzi! Słyszeliście? Ale, ale wydawało mi się, że to potrwa długo.
- Zdzich: Może spróbuj się powstrzymać!
- Ela: Niech go ktoś ode mnie walnie.
- Edek: (uderza Zdzicha w głowę) Załatwione.
- Ela: Myślałam, że one wymarły.
- Maniek: No to stoi przed nami wściekła skamielina. Sid!
- Sid: O! Macie syna.
- Diego: To jej ogon.
- Sid: Córeczkę. Och. Witaj, witaj, cześć, cześć, to wujcio Sid. Cieszysz się? O, jaka ty jesteś ładna, jak z obrazka. No, wykapana mamusia na szczęście. Bez obrazy Maniek, jesteś piękny, ale w środku.
- Maniek: Sid! Oddaj je! To ich matka!
- Sid: A skąd mam wiedzieć, że to ich matka?
- Maniek: Potrzebny ci akt urodzenia? To dinozaur!
- Sid: Ale ja włożyłem krew, pot i żywot w opiekę nad nimi.
- Maniek: Przez jeden dzień! Oddaj je, głąbie!
- Sid: Słuchaj! To są moje dzieciaki! I będę ich bronił własną piersią.
- Ela: Sid!
- Edek: Sid!
- Maniek: Pewnie jest tam, na dole.
- Zdzich: No, to już po nim.
- Edek: Jaka szkoda.
- Zdzich: Cześć jego pamięci.
- Ela: O nie, nie, nie, nie! Tylko bez takich!
- Maniek: Dobra, Ela, ja przejmuję dowodzenie. Ty, Zdzich i Edek, wracacie do wioski.
- Ela: Ta, pędzimy, aż się kurzy.
- Maniek: Ela! Widziałaś to coś? Nie wolno ci ryzykować!
- Ela: Gadaj zdrów.
- Maniek: No, super. Jak uratujemy Sida, to go zabiję.
- Buck: To jak? Gotowi na przygodę?
- Oposy: Tak jest.
- Buck: Na niewygodę?
- Oposy: Tak jest.
- Buck: Na śmierć…?!
- Edek: Eee… Możesz powtórzyć pytanie?
- Zdzich i Edek: Skoooooooook!!!!!!!!
- Buck: Wejdźcie, a spotkacie się z kumplem… W życiu po życiu…
- Edek: Skąd to wiesz, o wielki i mądry łasicowaty?
- Buck: (liżąc ślad) Cóż, mama dinozaur niosła trzy małe i jakieś oklapłe zielonkawe coś.
- Maniek: Znamy to oklapłe zielonkawe coś.
- Diego: Wyczytałeś to ze śladów?
- Buck: Nie, niezupełnie, widziałem, jak przechodziła. Szła do wodospadu lawy.
- Buck: (do swojego noża, wbijając go w ziemię) Żegnaj, maleńki!
- Maniek: (słysząc ryk) Zrywajmy się. Chodź, Brzoskwinko!
- Buck: (słysząc ryk Rudiego) On żyje!
- Diego: Buck?
- Buck: Ja… Rozumiesz?
- Diego: Tak.
- Buck: Poza tym, ktoś musi się zająć tym tałatajstwem. Pilnuj ich tygrysie.
- Diego: Zawsze słuchaj się Bucka.
- Sid: Wychodzimy!
- Buck: (wyciąga ze szczeliny w ziemi swoją broń, po czym przecina lianę, która metodą przeciwwagi wyrzuca go do świata dinozaurów) Ha! Rudy!!! Iiiihaaa!! Łiiiihaaa!!!
- Maniek: Byłeś dobrym rodzicem Sid.
- Sid: Dzięki. Nie potrzebujesz niańki?
- Maniek: Zapomnij.
- Sid: Słuchaj, nie wezmę dużo.
- Maniek: Dobra, zastanowię się.
- Sid: Tak!
- Maniek: (szepcze do Diego) Po moim trupie.
- Buck: Mam konkretny plan! Oposy - pójdziecie ze mną! Maniek - zajmij się Elą do naszego powrotu!
- Maniek: Co?! Nie zostawiajcie mnie! Jest poza szlakiem. A zasada numer dwa?
- Buck: Zasada numer 5: mówi olej zasadę numer 2, jeśli chodzi o kobietę! Albo… dajmy na to… szczeniaczka? Stary, ja te zasady wymyślam na bieżąco.
- Maniek: Ale ona właśnie… Nie możesz!
- Diego: Maniek, spokojnie! Będę krył tyły!
- Buck: No to rozumiem! (do oposów) Jazda, chłopaki!
- Edek: (do Mańka) Nie zawiedź naszej Elki, panie wielki!
- Zdzich: (do Mańka) Bez łapinki!
- Buck: (do oposów) Nie rozumiem… Dlaczego będzie krył tyły? Lepiej działać od frontu! Lepsze widoki i w ogóle, no, co nie?
- Diego: (do Bucka) Więc żyjesz tu sobie w tej dziczy całkiem sam. Tak bez zobowiązań?
- Buck: No jasne, pełen odjazd, niezależność, full swoboda. Normalnie może nie dla każdego kawalera.
- Diego: (do Mańka) Słyszycie? Coś w sam raz dla mnie.
- Buck: (podnosi kamień do ucha) Halo? Nie, nie, nie. Nie mogę teraz gadać. Tak, tropię martwego leniwca, no. (śmiech) Hmm? (pokazuje, żeby poczekali) To oni lecą za mną! Tak wiem, ale mnie mają za świra. (śmiech) Yy. Nie, nie, nie. Słuchaj. Idziemy do rozpadliny śmierci, stracę sygnał. Ja też cię kocham. Jasne, na razie. Buziaczki, pa. (wyrzuca kamień) Dobra, proszę za mną!
- Maniek: (do Diego) I co? Chcesz tak skończyć?