Droga do szczęścia

Droga do szczęścia (ang. Revolutionary Road) – powieść Richarda Yatesa opublikowana w 1961 roku. Na jej podstawie został nakręcony film wyreżyserowany przez Sama Mendesa.

  • Beznadziejna pustka. Do diabła, to dotyczy mnóstwa ludzi, tam gdzie pracowałem, na zachodzie, mówiliśmy tylko o tym. Całą noc rozmawialiśmy o pustce. Ale nikt nigdy nie nazwał jej „beznadziejną”, w tej kwestii okazaliśmy się cykorami. Bo może trzeba odwagi, żeby dostrzec pustkę, chociaż trzeba jej o wiele więcej, by zobaczyć beznadzieję. Myślę, że kiedy już zobaczysz beznadzieję, wtedy nie pozostaje ci nic innego, jak zabierać się stąd. O ile to możliwe.
    • Postać: John Givings
  • Cóż to za subtelna, zdradziecka rzecz pozwolić sobie wkroczyć na tę drogę! Bo skoro raz zaczęłaś, strasznie trudno było się zatrzymać; wkrótce mówiłaś „Przepraszam, oczywiście ty masz rację”, „Cokolwiek zdecydujesz, będzie najlepsze” i „Jesteś najcudowniejszą i najcenniejszą rzeczą w świecie”, i zanim się zorientowałaś, cała uczciwość, cała prawda połyskiwały gdzieś w oddali, tak beznadziejnie poza twoim zasięgiem jak świat złotych ludzi. Przekonałaś się, że idziesz przez życie w taki sam sposób, w jaki Laurel Players grali w Skamieniałym lesie albo Steve Kovick na perkusji: gorliwie, byle jak, z pretensjami i zupełnie źle; odkryłaś, że mówisz „tak”, kiedy myślisz „nie”, oraz „W tej sprawie musimy działać razem”, choć uważasz wręcz przeciwnie; wdychałaś opary benzyny, jakby to był aromat kwiatów, i zatracałaś się w delirycznej miłości pod ciężarem niezgrabnego, dyszącego, zaczerwienionego mężczyzny, którego nawet nie lubisz – Shepa Campbella! – a wreszcie w całkowitej ciemności stanęłaś twarzą w twarz ze świadomością, że nie wiesz, kim jesteś.
    • Opis: o April Wheeler.
  • Czy inni mężczyźni odczuwają czasami niesmak na widok własnych dzieci? Bo nie chodziło tylko o to, że go zaskoczyli, w tym akurat nie było nic nadzwyczajnego. Po prawdzie dość często się zdarzało, że nagle na nich wpadał i myślał: kim oni są? Zwykle mijała sekunda, dwie, nim docierało do niego, że to jego synowie. Ale do diabła, gdyby ktoś go zapytał, co w takich chwilach czuje, z całą szczerością mógłby odpowiedzieć, że ogarnia go głęboka radość; to samo czuł, zaglądając wieczorami do ich pokoju, gdy leżeli już w łóżkach, albo rzucając wysoko piłkę na trawniku, po którą wszyscy galopowali. Tym razem było inaczej. Tym razem musiał przyznać, że poczuł słabą, acz wyraźną odrazę.
    • Opis: o Shepie Campbellu.
  • Dopiero widok i dotyk starej flanelowej koszuli i workowatych spodni wiszących w szafie przywrócił ją do rzeczywistości. Głupia, głupia, napominała siebie, robię się roztrzepana. Ale prawdziwy szok nastąpił, gdy usiadła na łóżku, żeby zdjąć pończochy, ponieważ spodziewała się, że stopy będzie miała szczupłe i białe, z jasnobłękitnymi żyłami i prostymi, delikatnymi kośćmi. Tymczasem rozpierały się na dywanie jak dwie ropuchy, stwardniałe i sękate od haluksów, z podwiniętymi palcami ukrywającymi zrogowaciałe paznokcie. Natychmiast upchnęła je w jasne norweskie skarpety-papucie (naprawdę najlepsza rzecz do biegania po domu) i zerwała się, by schować resztę swojego prostego, luźnego stroju, ale było za późno. Przez następne pięć minut nie mogła się ruszyć – stała z obiema rękami na poręczy łóżka i zaciśniętymi kurczowo szczękami, ponieważ płakała.
    • Opis: o Helen Givings.
  • Dwadzieścia razy na dzień miał ochotę wykrzyknąć: Niech mnie piekło pochłonie, jeśli zostanę! Poczekajcie tylko, a zobaczycie. Ale jego buntowi brakowało ciężaru. Zbyt długo przebywał w jaskrawym, suchym, niemrawym jeziorze biura, zbyt wielki panował tu spokój, by taflę mogła wzburzyć cicha groźba ucieczki, wszystko tu było zbyt kuszące by się buntować.
    • Opis: o Franku Wheelerze.
  • (...) głos April na dobre umilkł. Przez wiele godzin próbował na nowo go usłyszeć, szeptem podpowiadał mu słowa, raz po raz wracał do szafy, zaglądał do szuflad jej toaletki i do kuchni, bo myślał, że pośród półek spiżarni, pośród ustawionych na suszarce talerzy i filiżanek z pewnością odnajdzie jej ducha, ale on zniknął.
    • Opis: o Franku Wheelerze.
  • – Hej, ale z jednego jestem zadowolony – powiedział, zatrzymując się blisko wyjścia, odwracając i wybuchając od nowa śmiechem. Pani Givings pomyślała, że zaraz umrze, gdy wyciągnął długi, pokryty żółtymi plamami palec wskazujący w kierunku niewielkiego wzgórka pod sukienką April. – Wiecie, z czego jestem zadowolony? Cieszę się, że nie będę tym dzieckiem.
    • Postać: John Givings
  • Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.
  • Miała na sobie wilgotną bluzkę i pomięte niebieskie szorty, które zaczynały być za ciasne w pasie. Nie cierpiała szortów, ponieważ zwracały uwagę na to, jak szerokie, miękkie i poznaczone żyłkami stały się jej uda w ciągu ostatnich kilku lat, mimo iż Frank często jej powtarzał, żeby przestała być niemądra („Są śliczne, mnie takie bardziej się podobają, wreszcie są to nogi kobiety”); teraz odnosił wrażenie, że prezentuje je jakby na złość. Jakby mówiła: bardzo dobrze, patrz, czy są dostatecznie „kobiece” dla ciebie? Tego właśnie chcesz?
    • Opis: o April Wheeler.
  • Mijając okryte cieniem lustro na podeście, z dumą stwierdziła, że jej odbicie, w każdym razie widziane przelotnie kącikiem oka, wciąż przedstawia ruchliwą, gibką dziewczynę w doskonale urządzonym domu; pośpiesznie zrzucając żakiet i spódnicę w wyłożonej puszystym dywanem sypialni, poczuła się niemal jak w domu ojca, gdy pośpiesznie przebierała się na popołudniowe tańce. Krew w żyłach dudniła, nagląc do ustalenia ostatnich detali (Które perfumy? Och szybko – które?), i mało brakowało, a podbiegłaby do balustrady, by zawołać: „Poczekaj! Już idę! Zaraz będę na dole!”.
    • Opis: o Helen Givings.
  • Mógłby ją spoliczkować. Ze wszystkich wieloznacznych i zdradzieckich… Chryste! W każdym innym miesiącu ich małżeństwa zerwałby się na nogi i krzyknął: Chryste, kiedy wreszcie pozbędziesz się tego przeklętego stylu żywcem wziętego ze sztuk Noela Cowarda i lat dwudziestych, który polega na dezawuowaniu każdej choć w połowie przyzwoitej ludzkiej wartości jakimś sprytnym, powierzchownym, snobistycznym powiedzeniem? Posłuchaj!”, wrzeszczałby rozwścieczony. „Posłuchaj! Może twoi rodzice żyli w taki sposób, może w dzieciństwie karmiono cię takimi szykownymi, rozemocjonowanymi bredniami, ale do jasnej cholery, czas najwyższy dojść do wniosku, że to nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem!” Ale znajomość kalendarza zamknęła mu usta. Pozostało dwanaście dni.
    • Opis: o Franku Wheelerze.
  • Musimy ustalić, kto tu rządzi i trzymać się tego. Jeśli mają rządzić dzieci, to naturalnie musimy postąpić tak, jak ich zdaniem będzie najlepiej, co oznacza, że zostaniemy tutaj, aż zgnijemy.(...) Z drugiej strony jeśli my mamy rządzić... a uważam, że powinniśmy, zgodzisz się chyba? Choćby dlatego, że jesteśmy o jakieś ćwierć wieku starsi od nich? A to oznacza wyjazd. W drugiej kolejności oznacza także, że należy dołożyć wszelkich starań, by im to ułatwić.
    • Postać: April Wheeler
  • Nierealistyczne jest to, że mężczyzna z takim potencjałem intelektualnym przez lata haruje jak pies w pracy, której nie znosi, wraca do domu, którego nie znosi, w dzielnicy, której nie znosi do żony, która całkowicie jego uczucia podziela.
    • Postać: April Wheeler
  • – No tak, to ma sens – powiedział wreszcie. – Gdybym przyjmował w domu schizofrenika paranoidalnego, pewnie też bym wyprawił gdzieś dzieci. To znaczy gdybym miał dzieci. Gdybym miał dom.
    • Postać: John Givings
  • Oboje daliśmy się wplątać w to potworne złudzenie, ponieważ potwornym, obscenicznym złudzeniem jest pomysł, że ludzie muszą zrezygnować z prawdziwego życia i „ustatkować się”, kiedy zakładają rodziny. To wielkie sentymentalne kłamstwo przedmieść, a ja przez cały ten czas zmuszałam cię, żebyś je powtarzał.
    • Postać: April Wheeler
  • Płakała, bo takie wielkie, wielkie, wielkie nadzieje wiązała z dzisiejszą wizytą u Wheelerów, a teraz była strasznie, strasznie, strasznie rozczarowana. Płakała, bo miała pięćdziesiąt sześć lat i brzydkie, napuchnięte, okropne stopy. Płakała, ponieważ w szkole nie lubiła jej żadna z koleżanek, a później nie lubił jej żaden z chłopców. Płakała, ponieważ Howard Givings był jedynym mężczyzną, który kiedykolwiek poprosił ją, by za niego wyszła, ponieważ to zrobiła i ponieważ jej jedyne dziecko było chore psychicznie.
    • Opis: o Helen Givings.
  • – Podoba mi się twoja dziewczyna, Wheeler – oznajmił w końcu. – Odnoszę wrażenie, że jest kobietą. Wiesz jaka jest różnica pomiędzy kobietą a kobiecością? Hę? Mam odpowiedź: kobieca kobieta nigdy głośno się nie śmieję i zawsze się goli pod pachami. Stara Helen jest kobieca jak cholera. W życiu spotkałem kilka kobiet i myślę, że tobie też się trafiła. Jasne, jak się nad tym zastanowić wszystko pasuje. Mam wrażenie, że ty jesteś mężczyzną. Mężczyzn też nie spotyka się wielu.
    • Postać: John Givings
  • Przykro mi, pani Givings, ale guzik mnie obchodzi, czy on czuje się dobrze, żyje czy umarł. Chciałbym tylko, żeby trzymał swoje przeklęte opinie w tym przeklętym wariatkowie, gdzie ich miejsce.
    • Opis: Frank Wheeler o Johnnie Givings.
  • Schodząc chwiejnie po drewnianych schodach, gwałtownie miażdżąc obcasami żwir na podjeździe, czuł, jak wszystkie siły przewidywalności, prawdopodobieństwa i zwyczajności krępują go niczym sznury. Nic się nie wydarzy, niech ją diabli wezmą. Dlaczego April nie jest w swoim domu? Dlaczego nie może wyjechać do Europy, zniknąć, umrzeć? Do diabła z ta bolesną, bezsensowną, dziecinną, niedopieczoną iluzją, że się w niej „zakochał”. Do diabła z samą „miłością” i z każdą fałszywą, pożerającą czas, niewydarzoną emocją na świecie.
    • Opis: o Shepie Campbellu.
  • Shep, z szacunkiem zachowując dystans, pozwolił, by wewnętrzny głos go upewnił, że ona w żadnym razie nie może umrzeć. Ludzie nie umierają w taki sposób, na końcu sennego korytarza w środku popołudnia. Do diabła, przecież gdyby umierała, sprzątacz nie przesuwałby z takim spokojem mopem po linoleum i z całą pewnością nie nuciłby pod nosem, nie zgodziliby się też, żeby kilka drzwi dalej radio tak głośno grało. Gdyby April Wheeler umierała, to nie powiesiliby tej tablicy ogłoszeń z plakatem zapowiadającym potańcówkę dla personelu („Zabawa! Poczęstunek!”) i nie ustawiliby tak ładnie tych wiklinowych krzeseł wokół stołu, na którym starannie rozłożono czasopisma. Do diabła, co według nich człowiek ma robić? Usiąść, założyć nogę na nogę i przeglądać numer „Life’u”, podczas gdy ktoś umiera? Oczywiście, że nie. To jest miejsce, gdzie rodzą się dzieci, gdzie w ułamku sekundy rozprawiają się ze skutkami prostych, zwykłych poronień; to jest miejsce, gdzie czekasz i niepokoisz się, aż masz pewność, że wszystko jest w porządku, a wtedy idziesz na drinka i wracasz do domu.
    • Opis: o Shepie Campbellu.
  • – Stara Helen od miesięcy o was mówi – zaczął. – Sympatyczni młodzi Wheelerowie z Revolutionary Road, sympatyczni młodzi rewolucjoniści z Wheeler Road – tyle do mnie dotarło, przez połowę czasu nie miałem pojęcia, o czym ona gada. Po części oczywiście dlatego, że nie słuchałem. Wiecie jaka ona jest? Gada i gada, i nigdy nic konkretnego nie mówi. Więc po chwili człowiek się wyłącza. Nie, tym razem muszę jej to przyznać: nie tak to sobie wyobrażałem. Tu jest miło. Nie używam słowa „miło” w takim znaczeniu, w jakim używa go ona, nie musicie się przejmować. Podoba mi się tutaj, wygląda jak miejsce, w którym mieszkają ludzie.
    • Postać: John Givings
  • To się zdarzyło jeszcze na Bethune Street – mówiła. – Kiedy zaszłam w ciążę z Jennifer i powiedziałam ci, że mam zamiar... no wiesz, dokonać aborcji. To znaczy aż do tamtej chwili ty wcale bardziej ode mnie nie chciałeś dziecka, bo niby czemu miałbyś chcieć, ale kiedy kupiłam tę gumową gruszkę, zrzuciłam całe brzemię na twoje barki. Jakbym powiedziała: „W porządku, skoro chcesz tego dziecka, będziesz ponosił za nie wyłączną odpowiedzialność. Będziesz musiał stanąć na głowie, żeby nas utrzymać. Porzucisz nadzieję na bycie na tym świecie kimś innym niż ojcem”. Och, Frank, gdybyś wtedy potraktował mnie tak, jak na to zasłużyłam, gdybyś nazwał mnie suką, odwrócił się plecami, zdemaskowałbyś moją pozę w jednej chwili. Pewnie nigdy bym tego nie zrobiła, nie zdobyłabym się na odwagę, ale ty zachowałeś się inaczej. Byłeś za dobry, za młody i za bardzo przerażony; wziąłeś moje groźby poważnie i tak to się zaczęło.
    • Postać: April Wheeler
  • W swoich planach nie przewidział ciężaru rzeczywistości, nic go nie ostrzegło, że zawładnąć nim może rozkołysana i połyskliwa wizja dziewczyny, której nie widział od lat, dziewczyny, której każde spojrzenie i gest będzie sprawiało, że gardło ściśnie mu tęsknota („Nie chciałbyś, żebym cię kochała?”), a potem na jego oczach ta wizja rozpłynie się i zmieni w pozbawione wdzięku, cierpiące stworzenie, którego istnieniu usiłował codziennie zaprzeczać, choć znał je równie dobrze i boleśnie jak samego siebie, w zniszczoną, skrępowaną kobietę, o czerwonych oczach płonących wyrzutem, o fałszywym uśmiechu, z którym kłaniała się na scenie, równie mu bliskim jak własne obolałe stopy, wilgotna bielizna czy kwaśny oddech.
    • Opis: o Franku Wheelerze.
  • W tamtym zagraconym salonie z unoszącym się w powietrzu zapachem choroby, lekarstw i zbliżającej się śmierci ojciec dokładał wszelkich starań, by wyglądać na łagodnego, matka dokładała wszelkich starań, by ze łzami w oczach cieszyć się wiadomością o dziecku, a April dokładała wszelkich starań, by okazywać słodką i nieśmiałą dumę – cała fałszywa czułostkowość tej chwili obrabowała go z opanowania i kiedy nadeszła odpowiednia pora, wyrzucił to z siebie – praca w Centrali! – jak mały chłopiec, który wrócił do domu z dobrymi ocenami na półrocze.
    • Opis: o Franku Wheelerze.
  • – Ważny facet załatwił cię na szaro, April. – Puścił do niej oko, wkładając czapkę na głowę. – Poważny ojciec rodziny, solidny obywatel. Współczuję ci. Ale może na siebie zasługujecie. Szczerze mówiąc, jak teraz na ciebie patrzę, jemu też zaczynam współczuć. Bo jak się tak zastanowić, musiałaś nieźle dać mu popalić, skoro robienie dzieci jest dla niego jedynym sposobem na udowodnienie, że ma jaja.
    • Postać: John Givings
  • – Widzisz? Ja nie wiem, co znaczy „dojrzały”, możesz tłumaczyć całą noc, a ja wciąż nie będę wiedziała. Dla mnie to tylko słowa, Frank. Patrzę, jak mówisz, i myślę: czy to nie zdumiewające? On naprawdę tak myśli, te słowa naprawdę mają dla niego znaczenie. Czasami mam wrażenie, że przez całe życie obserwuję mówiących ludzi i tak myślę... – głos jej zadrżał. – ... może to znaczy, że jest ze mną coś strasznie nie w porządku.
    • Postać: April Wheeler
  • Ze wszystkich kapitulacji w jego życiu ta jedna wyglądała niemal jak zwycięstwo. Nigdy wcześniej w jego wnętrzu nie wezbrało takie uniesienie; nigdy wcześniej piękno nie wyrastało z taką mocą z prawdy; nigdy wcześniej przez akt miłosny z żoną nie odniósł tak triumfalnego zwycięstwa nad czasem i przestrzenią. Siłą woli mógłby unicestwić przeszłość i przyszłość, ściany domu i znajdujący się za nim, więżący go ugór, miasta i drzewa. Zdobył władzę nad wszechświatem, ponieważ był mężczyzną i ponieważ ta cudowna istota, która otworzyła się dla niego i poruszyła z nim z czułością i siłą, była kobietą.
    • Opis: o Franku Wheelerze.

Dialogi

edytuj
  • April: Nie chodzi o to, mówię szczerzę. Po prostu nie wiem, kim jesteś.
    Zapadło milczenie.
    Shep: Nie mów zagadkami – szepnął.
    April: Nie mówię. Ja naprawdę nie wiem, kim jesteś
    Nie potrafił zobaczyć jej twarzy, ale mógł dotknąć. Uczynił to z delikatnością ślepca, przesuwając opuszkami palców od jej skroni ku zagłębieniu policzków.
    April: I obawiam się, że nawet gdybym wiedziała, niczego by to nie zmieniło, bo widzisz, nie wiem też, kim sama jestem.
  • April: Dlaczego to zrobiłeś? (...)
    Frank: Dziecinko, nie wiem. Usiłowałem ci to wyjaśnić, wciąż usiłuję wyjaśnić to sobie. To miałem na myśli, nazywając swoje zachowanie neurotycznym i irracjonalnym. Ja...
    April: Nie – przerwała. – Nie pytam, dlaczego miałeś romans z tą dziewczyną, tylko dlaczego mi o tym opowiedziałeś? Po co? Chciałeś wzbudzić we mnie zazdrość? Miałam się w tobie zakochać, wrócić do wspólnego łóżka czy co? Jak właściwie mam zareagować?(…)
    Frank: Dlaczego nie powiesz, co czujesz?
    April: Powiedziałam. Nic nie czuję.
    Frank: Innymi słowy nie obchodzi cię, co robię albo z kim sypiam, tak?
    April: Tak, masz rację. To mnie nie obchodzi.
    Frank: Ale ja chcę, żeby cię obchodziło!
    April: Wiem. Przypuszczam, że obchodziłoby mnie, gdybym cię kochała, ale widzisz, ja cię nie kocham. Nie kocham i w gruncie rzeczy nigdy nie kochałam. Dotarło to do mnie dopiero w tym tygodniu i dlatego wolałabym na razie o niczym nie rozmawiać. Rozumiesz? – Wzięła ściereczkę i poszła do salonu, zmęczona, kompetentna pani domu, która ma obowiązki do wykonania.