Dom na klifie
Dom na klifie – powieść obyczajowa Moniki Szwai z roku 2006.
- – A ja się rozwodzę.
– Co ty mówisz?
– Rozwodzę się, dobrze słyszysz. Mówiłam ci, że Kopeć mnie ostatnio zdradzał z wędką na ciepłym kanale koło Dolnej Odry?
– Przestań, dziewczyno. Z patykiem cię zdradzał? To ma być powód do rozwodu?
– On mnie zdradzał z dwoma patykami. Jeden patyk trzymał w tym kanale, a drugi patyk siedział obok na składanym stołeczku i też moczył kija. Miłośniczka wędkowania, chuda płastuga, z tych, co to mówią jedno zdanie tygodniowo. Na przykład: „O, bierze”. Kopeć zawsze twierdził, że ja za dużo gadam. No to taka niemowa musiała mu pasować. Jest nią zachwycony, bierze winę na siebie, ma nadzieję, że dam mu ten rozwód. Pewnie, że mu dam, mam swój honor i w ogóle może mi nagwizdać. Wrócę do swojego nazwiska i przestanę być Kopciowa.
– A jak się nazywałaś przed Kopciem?
– Przed Kopciem i po Kopciu. Przed i po. Uśmiejesz się. Dymek. Masz pojęcie? Osobiście wolę dymek od kopcia. Dymek jest szlachetniejszy.
- Adam naprawdę ją bardzo lubił, tylko jakoś nie potrafił jej sobie wyobrazić jako żony. Być może żona powinna być jednak nieco mniejszą wariatką?
- Adamowi zrobiło się trochę głupio za tych wszystkich facetów, którzy nie chcieli takiej sympatycznej Zosi. Po prawdzie, on też jej nie chciał.
- Dostałam zawału serca. Macie na podorędziu jakieś bajpasy dla wszystkich gości, których on wystraszy na śmierć?
- Muszę sobie zagwarantować w testamencie, żeby nikt nigdy nie mówił o mnie „nieboszczka” (…). Cóż to za okropne słowo. Nawet po śmierci by mnie denerwowało.
- No cóż, skoro są pokręceni, to się ich tu będzie odkręcać.
- – O co pytałeś?
– O profesję twojego przyjaciela Sety.
– Nawet tak nie żartuj. Seta przez długie lata był z zawodu alkoholikiem (…).
- Pogrzeb ciotki Bianki trochę złamał mu morale, bo chociaż wiedział, że na ciocię już w zasadzie czas, to jednak śmierć jest śmiercią… ech, poszedł po pogrzebie do Baru Jaru, podstawowego przybytku piwnego pracowników radia i telewizji i wypił kilka żywczyków. Dużo nie mógł, bo pamiętał, że ma rozmowę po wieczornym programie, w którym idzie ta relacja nagrana wczoraj. Oczywiście, rozmowa nie odbiegała od standardowych rozmów w sprawach chachmęctw gospodarczych.
Może powinien wziąć urlop? Albo rzucić telewizję w diabły i popłynąć gdzieś daleko? Ale perspektywa wożenia nadzianych bęcwałów po ciepłych i lazurowych morzach też niespecjalnie go nęciła.
– Pochlastaj się – poradził mu życzliwie kolega przy piwie dzisiejszego popołudnia. – Szufelką.
– Dlaczego szufelką? – Adam był nieco zdziwiony.
– Nie wiem. Zresztą chlastaj się czym chcesz. Tylko zrób coś, bo wytrzymać z tobą nie można. Jak na ciebie patrzę, zaczynam mieć myśli samobójcze.
- – W naszym wieku nie bywa się już lesbijkami, drogi chłopcze – mawiała Bianka. – W naszym wieku płeć w ogóle zanika. Jesteśmy rodzaju nijakiego.
– Mów za siebie – sarkała zazwyczaj w takich przypadkach Lena. – Jesteś starsza o dziesięć lat. Bądź sobie obojnakiem, jeśli chcesz, ja tam jestem damą. Może trochę starą, ale zawsze!
- – W pokoju ciotki Bianki mogą spać?
– Oczywiście, jeśli tylko chcą, niech śpią. A co, myślisz, że przyjdzie ich straszyć?
- – Wam, młodym wydaje się, że najważniejsze u kobiety są nogi!
– I biust, cioteczko!
– Właśnie. I biust. No więc przyjmij do wiadomości, młody obiboku, że nie. Najważniejszy jest mózg. Zupełnie tak samo, jak u facetów. Chyba że potrzebujesz kobiety wyłącznie do celów łóżkowych, a w takim przypadku powinna ci wystarczyć dmuchana lala!
– Matko Boska! Ciociu! W twoim wieku! Skąd ty w ogóle znasz takie określenia?
– Nie wiem, skąd. Gdzieś mi się o uszy obiły. A co, uważasz, że mi nie przystoją? Że jestem za stara?
– No nie, to nie jest nawet kwestia lat, tylko… ciocia rozumie… jako czcigodna dama…
– Jakbym była czcigodną damą, to by mnie dawno mewy zjadły gdzieś w okolicach Hornu, albo wiesz, był taki jeden sztorm na Azorach…
- Zawsze są dwie możliwości: że coś się stanie albo że nic się nie stanie. Załóżmy, że wszystko będzie dobrze, bo jak się będziemy martwić na zapas, to nie starczy nam siły na normalne życie.
- Zobacz też: zmartwienie
- (…) Zosia Czerwonka była naładowana kompleksami po same uszy.