Czerwony Kapturek
Czerwony Kapturek (niem. Rotkäppchen) – baśń braci Grimm, w przekładzie Franciszka Merandola.
- Była sobie raz mała śliczna dziewczynka! Każdy, kto na nią spojrzał, pokochać ją musiał zaraz. Była ulubienicą babuni swej, która rada by jej była dać wszystko, co tylko jest na świecie.
- – Dzień dobry, Czerwony Kapturku! – powiedział wilk.
– Dzień dobry, wilku! – odrzekła uprzejmie.
– Dokąd to zmierzasz tak rano?
– Do babuni.
– Co niesiesz pod fartuszkiem?
– Placek i wino. Wczoraj upiekła go mama. Niosę to babuni. Jest stara i wycieńczona, posili się i orzeźwi.
– A gdzież to mieszka twoja babunia?
– Dobry kawał drogi stąd. Domek jej stoi pod trzema dębami, wokoło są krzaki leszczyny, trafisz tam łatwo.
- Po kilku cięciach ujrzał Czerwony Kapturek, a gdy uczynił jeszcze kilka cięć, wyskoczyła dziewczynka i zawołała: – Ach, jakem się przelękła! Jakże ciemno było w brzuchu wilka!
- Potem podeszła do łóżka, rozsunęła firanki i zobaczyła, że babunia leży, z czepkiem wsuniętym głęboko na twarz. Wyglądała bardzo jakoś dziwnie.
– Babuniu! – powiedziała dziewczynka. – Jakież ty masz wielkie uszy!?
– Bym cię lepiej słyszała – odparł wilk, udając babunię.
– A jakie ogromne oczy!?
– Bym cię lepiej widziała.
– A jakie ogromne ręce!?
– Bym cię mogła lepiej schwytać.
– A jaką ogromną paszczę!?
– Bym cię łatwiej mogła połknąć. Rzekłszy to, wyskoczył wilk z łóżka i połknął biedną dziewczynkę.
- Wilk pomyślał: „Smaczny to dla mnie kąsek z tej małej, lepszy jeszcze, niż stara babka. Muszę się wziąć mądrze do rzeczy, by mi obydwie wpadły w zęby.”
- Wszyscy troje radowali się bardzo. Myśliwy ściągnął z wilka skórę i poszedł do domu, babunia zaś zjadła placek przyniesiony, wypiła wino i wyzdrowiała. A dziewczynka pomyślała sobie: „Póki życia, nie zejdę już z drogi i nie pobiegnę w las wbrew zakazowi mamusi.”