Bernadeta Prandzioch
Polska pisarka
Bernadeta Prandzioch (ur. 1989) – polska pisarka, publicystka i psycholog.
- Jest taki włoski termin campanilismo, pokrewny naszemu heimatowi, który granice ojczyzny ustanawia tam, gdzie sięga brzmienie kościelnych dzwonów. To wydaje mi się najbliższe śląskiemu doświadczaniu ojczyzny. I myślę, że to przywiązanie do niewielkiego skrawka ziemi zamiast jakiejś abstrakcyjnej ojczyzny-matki jest ważniejsze, bo z niego rodzi się troska o to, co najbliższe.
- Źródło: Rozmach Śląska – rozmowa z Bernadetą Pradndzioch, wiara.pl, 18 maja 2015
- Zobacz też: Śląsk
- Myślę, że nie da się tak naprawdę zapuścić korzeni w miejscu, którego nie rozumiemy, którego przeszłość jest nam nieznana. Dzisiejsi mieszkańcy tzw. Ziem Odzyskanych (chociaż bardzo nie lubię tego terminu) mają okazję, która nieczęsto się zdarza, by do swojej własnej tożsamości, przywiedzionej z miejsc, z których pochodzą ich rodziny, włączyć także dziedzictwo miejsca, w którym przyszło im żyć. Wierzę, że jest w tym wartość dodana.
- Na Mazurach po wojnie została zaledwie garstka autochtonów. Dlatego mówienie o przeszłości Prus Wschodnich wydaje mi się szczególnie ważne. Nic innego już zrobić nie możemy, ale możemy pamiętać. O ludziach, którzy żyli tutaj przed nami. O ich dorobku, kulturze, religii.
- Źródło: Tabu, czyli tajemnice Węgorzewa, „Gazeta Olsztyńska”, 14 września 2019
- Zobacz też: Mazury
- Nihilizm to nicość, to zaprzeczenie teraźniejszości, to nie jakaś forma „anty”, ale raczej „bez”, a zatem stan, proces, którego wyobrażenia nie potrafimy wytworzyć. Stąd trop pasa granicznego, eksplorowania bezdroży, docierania do przedpoli nicości, których sięgnąć może nasz umysł. Każde doświadczenie nihilizmu jest więc jedynie prze(d)czuciem, zaledwie antycypacją.
- Źródło: Ernst Jünger. Nihilizm, nicość, nadzieja, „FA-art” nr 1-2/2014
- Zobacz też: nihilizm
- Obcość wydaje się wkomponowana w śląskość a priori, bardziej niż wszystko inne. Niezależnie od tego, w ramach jakich, bardziej lub mniej gościnnych granic państwa Śląsk aktualnie się znajduje, w jego istnienie wpisane jest bycie „poza”, bycie „znikąd”. Ślązak to w oczach innych zwykle ktoś niepełny: ani nie Polak, ani nie Niemiec, w oczywisty sposób nie-patriota, bezdomny z nadmiarem ojczyzn. Rozdarty, zmagający się z niepewnością, wystawiony na ciągłe podważanie własnej tożsamości i przynależności.
- Źródło: Ślązak: bezdomny z nadmiarem ojczyzn, „Reflektor” nr 2/2013
- Zobacz też: Śląsk
- Wokół tematu wypędzeń wciąż funkcjonuje w Polsce wiele stereotypów. W czasach PRL-u ze wszystkich sił dążono do tego, by państwo było etnicznie jednorodne. Pokłosiem tego myślenia, i to funkcjonującym do dzisiaj, jest stosowanie prostych podziałów, w których nie ma miejsca na etniczne niuanse. Bo przecież łatwiej jest nazwać kogoś Niemcem i usprawiedliwić w ten sposób krzywdę, która go spotkała niż zastanawiać się, kim byli Mazurzy czy Warmiacy i czy to, czego doświadczyli, zasługuje na potępienie. Ale ten sposób myślenia dotyka nawet Ślązaków, którzy żyją dziś w obrębie państwa polskiego w całkiem sporej liczbie i którym wciąż odmawia się prawa do odrębnej identyfikacji etnicznej, mimo iż sami czują się Ślązakami właśnie. A mówimy tutaj o ponad 800 tys. osób, które w spisie powszechnym w 2011 zadeklarowały narodowość śląską.