Anna Katarzyna Emmerich
niemiecka katolicka mistyczka, błogosławiona
Anna Katarzyna Emmerich (1774–1824) – niemiecka mistyczka, stygmatyczka, wizjonerka i błogosławiona Kościoła katolickiego.
- Przed oczyma miałam Kościół jako Ciało Jezusa, którego pojedyncze członki złączone były Jego gorzkimi cierpieniami. A od tego żywego Ciała odrywały się całe kawały, boleśnie poranione i poćwiartowane; były to wszystkie owe kacerskie sekty i rodziny, i ich potomstwo odpadłe od społeczności Kościoła. Z jakąż boleścią niezmierną spoglądał za tymi odpadłymi członkami swego Ciała świętego i biadał nad nimi!
- Źródło: Pasja według objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich, Klub Książki Katolickiej – Wydawnictwo Dębogóra, Kraków 2014, s. 110.
- Wreszcie z przerażeniem ujrzałam, że do znieważania Jezusa w Najświętszym Sakramencie przyczyniało się także wielu kapłanów rozmaitych stopni hierarchii kościelnej nawet takich, którzy sami mieli się za wierzących i pobożnych. Z wielu tych nieszczęśliwców wspomnę jeden tylko rodzaj. Byli to tacy, którzy wierzyli w obecność żywego Boga w Najświętszym Sakramencie, czcili Go i stosowanie do tego nauczali lud, lecz z tej obecności Boga na ołtarzu niewiele sobie robili, a mianowicie nie starali się i niedbali o pałac, tron, namiot, siedzibę i strój królewski tego Króla Nieba i ziemi, tj. nie starali się utrzymać w porządku i schludności kościoła, ołtarza, tabernakulum, monstrancji żywego Boga; dalej, wszystkich naczyń, sprzętów, ozdób, strojów, wszystkich w ogóle przyborów i rzeczy kościoła, domu Bożego. Wszystko to pozostawiali ci kapłani w opuszczeniu na pastwę pyłu, rdzy, zbutwienia i wieloletniego niechlujstwa, a służbę Bożą, tj. obrzędy religijne odprawiali od niechcenia, opieszale, więc choć jeszcze nie popełniali istotnego świętokradztwa, ale pozbawiali je zewnętrznej godności blasku Bożego.
- Źródło: Żywot i bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi, Wrocław 2012, s. 719n, [cyt. za:] Grzegorz Śniadoch, Msza święta trydencka. Mity i prawda, wydanie II popr. i uzup., Centrum Kultury i Tradycji, Ząbki 2014, s. 159–160.
- Zrozumiałam jakie to szczęście, że wiele Mszy św. odprawia się na świecie, bo przez to wiele kar zasłużonych, wiele klęsk i nieszczęść publicznych bywa odwróconych. Widziałam jak wielkie błogosławieństwa i łaski Boskie spływają na tych, którzy uczęszczają na Msze św., jak przez to praca ich staje się pożyteczną, zasługi się pomnażają… jak często jedna osoba z rodziny, która Mszy św. słuchała, przynosi błogosławieństwo Boskie dla całego domu!
- Źródło: Feliks Cozel, Msza Święta. Jej znaczenie, korzyści, obrzędy i sposoby słuchania, Te Deum, wydanie II, s. 41, 42.
- Zobacz też: msza
- Spośród wielu rzeczy, które widziałam dziś o życiu świętego Józefa przypominam sobie te: Józef, którego ojcem był Jakub, był trzecim z sześciu braci. Jego rodzice mieszkali w dużym budynku przed Betlejem, byłym domu rodzinnym Dawida, będącym własnością jego ojca, Izajasza czy Jessego.
- Źródło: Życie Maryi, rozdział Z czasów młodości świętego Józefa, opowiedziane 18 marca 1820 r. i 18 marca 1821 r., Wydawnictwo M, Kraków 2008, s. 92.
- Józef, którego w tej wizji widziałam w wieku około ośmiu lat, charakterem bardzo różnił się od swoich braci. Był bardzo utalentowany, uczył się bardzo dobrze, ale był niezwykle prostoduszny, cichy, pobożny i pozbawiony zarozumiałości. Jego bracia płatali mu różne figle i co rusz go szturchali. Chłopcy mieli wydzielone ogródki, u wejścia których na filarach – jednak nieco zakryte (może w niszach?) – stały figury podobne do lalek w powijakach, które często widziałam na zasłonach oznaczających miejsce modlitwy matki Anny, a także Najświętszej Panny, tyle że u Maryi figura ta trzymała pod ramieniem coś, co przypominało kielich, z którego coś się wyślizgiwało.
- Źródło: Życie Maryi, Wydawnictwo M, Kraków 2008, s. 93.
- W ogrodach chłopców widziałam zioła, krzewy i drzewka. Widziałam, że bracia Józefa często potajemnie deptali coś i wyrywali w ogródku Józefa. Przysparzali mu wielu zmartwień. Widziałam go często pod filarami ganku na dziedzińcu, jak klęczał zwrócony do ściany i modlił się z rozpostartymi ramionami, i jak jego bracia skradali się, szturchając go potajemnie w plecy. Pewnego razu ukazał mi się na klęczkach, a jeden z braci popchnął go stopą w plecy, a ponieważ on zdawał się tego nie zauważyć, powtórzył uderzenie tak mocno, że biedny Józef upadł na twardą kamienną posadzkę. Po tym poznałam, że był pogrążony w medytacji. Kiedy doszedł do siebie, nie rozgniewał się ani nie zemścił, lecz poszukał ukrytego zakątka, gdzie kontynuował swoją modlitwę.
- Źródło: Życie Maryi, Wydawnictwo M, Kraków 2008, s. 94.
- Rodzice nie byli całkiem zadowoleni z Józefa, chcieli, żeby przy wszystkich swoich uzdolnieniach sprawował jakiś świecki urząd, ale on nie miał do tego serca. Wydawał się im zbyt prosty i naiwny: modlitwa i ciche wykonywanie pracy były jego jedynymi zajęciami. Chłopiec uciekał przed ciągłym przekomarzaniem się braci. Często widywałam go – mógł mieć wtedy jakieś dwanaście lat – po drugiej stronie Betlejem, niedaleko późniejszej Groty Narodzenia, przebywającego u pobożnych kobiet. Należały one do małej wspólnoty esseńczyków mieszkającej na uskoku wzgórza, na którym leżało Betlejem, w szeregu pomieszczeń w skale. Budowali oni małe ogródki przy swoich mieszkaniach i uczyli dzieci innych esseńczyków. Widziałam często, że kiedy przy lampie modlili się ze zwojów w swoich mieszkaniach, Józef uciekał do nich przed swoimi braćmi i modlił się z nimi. Widziałam też, że przebywał w grotach, z których jedna stała się później miejscem narodzenia naszego Pana. Modlił się tam zupełnie sam albo wykonywał różne prace stolarskie, ponieważ w pobliżu kobiet należących do esseńczyków pewien stary stolarz miał swój warsztat; Józef często u niego przebywał, pomagając mu w jego pracy i poznając stopniowo to rzemiosło. Przydawała mu się bardzo znajomości miar, której nauczył się u swojego nauczyciela w domu.
- Źródło: Życie Maryi, Wydawnictwo M, Kraków 2008, s. 94–95.
- Widziałam, jak Noe przeklął Chama; Sem zaś i Jafet otrzymali od ojca, klęcząc, błogosławieństwo, w ten sam sposób, jak później Abraham udzielił błogosławieństwa Izaakowi. Wydawało mi się, że klątwa, którą rzucił Noe na Chama, jakby czarna chmura spadła na niego, zaciemniając go. Nie był już więcej tak białym, jak dotąd. Jego grzech był świętokradztwem, zgrzeszył on podobnie do owego człowieka, który się targnął na arkę przymierza. Widziałam, że z Chama bardzo zepsute wyszło pokolenie, upadające coraz niżej. Widzę, że owe czarne, pogańskie i głupie narody pochodzą od Chama i że barwa ich ciała nie jest skutkiem słońca, lecz skutkiem ciemnego zarodu zepsutego plemienia.
- Źródło: Żywot i bolesna Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi wraz z tajemnicami Starego Przymierza według widzeń świątobliwej Anny Katarzyny Emmerich w zapiskach Klemensa Brentano, Częstochowa: Częstochowskie Wydawnictwo Diecezjalne Regina Poloniae, 1991, s. 46.