Zbrojni (ang. Men at Arms) – humorystyczna powieść fantasy Terry’ego Pratchetta; piętnasta część cyklu Świat Dysku; tłumaczenie – Piotr W. Cholewa.

  • Angua sięgnęła po butelkę i sprawdziła etykietę.
    – Prawdziwa, Autentyczna Podmokłogórska Rosa G.S.P. Dibblera – odczytała.
    – On tego nie przeżyje! Tu jest napisane: sto pięćdziesiąt procent!
    • Opis: whisky sprzedawanej przez Gardło Sobie Podrzynam Dibblera.
  • Bibliotekarz był oczywiście wielkim entuzjastą czytelnictwa jako takiego, ale sami czytelnicy działali mu na nerwy. Było coś… bluźnierczego w tym, jak stale zdejmowali książki z półek i odczytywaniem zużywali słowa.
  • Bibliotekarz Niewidocznego Uniwersytetu jednostronnie zdecydował zwiększyć poziom zrozumienia, tworząc „Słownik orangutańsko-ludzki”. Pracował nad nim od trzech miesięcy. Nie było to łatwe. Na razie doszedł do „uuk”.
  • Bo gdyby ludzie chcieli zauważać wszystko, co się dzieje dookoła, nikt by niczego nie robił.
  • Jeśli człowiek ma dość pieniędzy, trudno mu w ogóle popełnić jakieś przestępstwo. Zdarzają mu się tylko zabawne, drobne niezręczności.
  • Jeśli już musisz spojrzeć wzdłuż drzewca strzały z jej niewłaściwego końca, jeśli ktoś ma cię w swej mocy, to módl się jak tylko potrafisz, żeby był złym człowiekiem. Ponieważ źli lubią władzę, władzę nad ludźmi – chcą widzieć twój strach. Chcą byś wiedział, że umierasz. Dlatego gadają. Napawają się swoją przewagą.
  • Jeśli zdarzyła się zbrodnia, musi być wymierzona kara.
  • Kiedy człowiek zostaje strażnikiem, przestaje być czymkolwiek innym.
  • (…) labirynt [w ogrodach Patrycjusza] był tak mały, że ludzie gubili się, szukając go po okolicy.
  • Czasami lepiej zapalić miotacz płomieni niż narzekać na ciemność.
    • Sometimes it’s better to light a flamethrower than curse the darkness. (ang.)
  • Módl się, żebyś nigdy nie stanął przeciwko dobremu człowiekowi. Zabije cię bez jednego słowa.
  • Nawet dziesięć tysięcy krasnoludów, jedzących bez przerwy nożem, widelcem i łopatą, nie doprowadziłoby do istotnego zmniejszenia szczurzej populacji Ankh – Morpork. To był główny temat krasnoludzkich listów do domu: przyjeżdżajcie tu wszyscy i zabierzcie keczup.
  • – Oto historia mojego życia. – Pies westchnął. – Tam jest Gaspode. Kopnijmy go.
  • Para czarno ubranych skrytobójców zastąpiła mu drogę uprzejmie, lecz w sposób sugerujący, że nieuprzejmość wciąż pozostaje otwartą opcją.
  • Powodem, dla którego bogacze są tacy bogaci, (…), jest to, że mogą wydawać mniej pieniędzy.
  • Rekruci, to jest wasza pałka służbowa. – Przerwał na chwilę, sięgając pamięcią do czasów służby wojskowej. – Będziecie o nią dbać. Będziecie z nią jeść, z nią spać… (…)
    – O co jeszcze chodzi, młodsza funkcjonariusz Angua?
    – Jak dokładnie mamy z nią spać?
    – No więc… chodziło mi o to, że… Kapral Nobbs, w tej chwili przestańcie chichotać!
    • Postać: Colon
  • Rzeka po dnie swego koryta wlokła się smętnie niczym student około pierwszej w nocy.
Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!
  • – VIA CLOACA – odczytał [krasnolud]. – Hm… zaraz, chwileczkę… Via to dawne słowo, oznaczające drogę lub ulicę. Cloaca znaczy… – Wytrzeszczył oczy w ciemności. – To kanał ściekowy – oświadczył.
    – Co to jest?
    – Tak jakby… czekaj, gdzie trolle wyrzucają swoje… nieczystości?
    – Na ulica – wyjaśnił Detrytus. – Higienicznie.
    – To jest… podziemna ulica dla… no, dla odchodów. Nie wiedziałem, że jest taka w Ankh-Morpork.
    – Może Ankh-Morpork nie wie, że jest taka w Ankh-Morpork.
    – Słusznie. Masz rację. Ten kanał jest stary. Dotarliśmy do samych trzewi ziemi.
    – W Ankh-Morpork nawet gówno ma swoją ulicę – stwierdził Detrytus z podziwem i zachwytem w głosie. – to rzeczywiście kraina wielkie możliwości.