Zaufaj i puść – reportaże autorstwa Moniki Górskiej wydane przez Fabrykę Opowieści w 2023 roku.

A B C Ć D E F G H I J K L Ł M N O Ó P Q R S Ś T U V W X Y Z Ź Ż

  • Aż trudno w to uwierzyć, ale nasz Ojciec tak już to urządził, że na każdy dzień roku daje mi jedną radę: Odwagi! Nie bój się! Nie lękaj się! To chyba najczęstsza porada Boga w Piśmie Świętym. Podobno pojawia się w nim, choć w różnych brzmieniach, aż trzysta sześćdziesiąt pięć razy! Nie bój się. Zaufaj… Oprzyj się na Mnie. Ja będę z tobą. Nie opuszczę cię, ani nie porzucę. Będę z Tobą, dokądkolwiek pójdziesz. Pomogę ci we wszystkim.
  • Da się platonicznie kochać, ale nie da się platonicznie ufać.
  • Im więcej ufam, tym łatwiej mi ufać.
  • Jak mam zaufać Bogu i innym, kiedy nawet sobie tak często nie ufam?
  • Jasne, trzeba się bać. To nasza naturalna obrona, w którą nas wyposażyła od wieków natura. A zaufać, to nie znaczy ślepo brnąć w kłopoty i ryzykować bez namysłu i przygotowania. Ale ta granica jest cienka. Każdy też musi poznać swoją. Gwarancji przecież nie ma. Dlatego dla mnie taka ważna jest modlitwa i uważne wsłuchiwanie się, jaki ma być mój następny krok.
  • Jedno TAK! Potrafi zmienić wszystko
  • Każda chwila sprawdza, czy naprawdę ufam. Każdy nowy trud, nowe cierpienie, nowe wyzwanie, nowy człowiek na mojej drodze, to nowy wybór: – Jezu, ufam! Albo i: Jezu… nie ufam Tobie!
  • Każda nowa sytuacja to też kolejny nowy wybór: Ufam i puszczam? Czy nie? A Najlepszy Scenarzysta Świata lubi powtarzać: „Sprawdzam!”.
  • Kochaj, to ufaj. Ufaj, to puść.
    • Mam swój papierek lakmusowy, który błyskawicznie daje mi podpowiedź, jaką decyzję podjąć. Tym papierkiem jest… wahanie. Czy ja go kocham? Czy mamy być razem? Czy mam odejść z pracy? Czy mam założyć firmę? Zauważyłam, że kiedy zbyt długo nie wiem, czy mam w tę stronę pójść, czy też nie, to dla mnie jasny znak, że to w ogóle nie jest droga dla mnie. Kiedy jest, wiem. Bez wahania.
  • Myśl inaczej. I proś bez limitów.
  • Może od „czemu ufam?”, ważniejsze jest, by skupić się na „KOMU ufam?”
  • Może czasem, żeby potrafić zaufać, trzeba najpierw puścić?
  • Najlepiej stracony czas, to czas stracony dla Jezusa.
  • Nawet kiedy ja nie widzę Jezusa, to On widzi mnie! Jego miłość jest większa od mojego, największego nawet zwątpienia, lęku i grzechu. Tyle już razy przekonałam się, że jeśli Go wołam na pomoc, od razu chwyta moją rękę i mnie ratuje. Choć czasem w nieco inny sposób, niż się spodziewałam. I nagle znowu chodzę po wodzie. To znaczy, na powrót ufam. Za każdym razem coraz mocniej, że dla Niego nie ma nic niemożliwego.
  • Nie wiadomo, kiedy na ziemi, zaczyna się niebo.
  • Nie szukaj potwierdzenia własnej wartości tam, gdzie nie warto.

On nie wyważa drzwi. Zawsze puka. I czeka.

  • Po raz kolejny przekonałam się, że mogę móc. I mogę nie móc. Ale żeby móc, najpierw potrzeba decyzji. I zrobienia tego pierwszego kroku. A potem następnych. I zaufania, że jeśli jest to zapisane w Najlepszym Scenariuszu Świata, to będzie mi dane.
  • Praca pracuje na siebie. Misja porywa innych.
  • Przekonałam się, że kiedy tylko uda mi się zaufać i puścić, ten pokój już czeka w przedpokoju. Żeby do mnie wejść i się u mnie rozgościć. Poznaję, że jest, po tym, co się dzieje w moim ciele. Wszystkie komórki ciała po kolei mi puszczają, czuję, że to, co było sztywne i napięte, teraz się przyjemnie rozluźnia. Kij w tylnej części ciała przestaje być blokadą, a staje się oparciem. Za ciałem idzie myśl. A za nią to, co czuję. A czasem odwrotnie.
  • Strach i wiara. Dwa odpychające się bieguny. Czy jeśli się boję, to znaczy, że nie ufam? Nie wierzę? A jeśli wierzę i ufam, to czy będę się bać? Albo może: im większa moja wiara, tym większe zaufanie. A im większe zaufanie tym mniej miejsca na strach?
  • Szymon Piotr – mimo że to on został nazwany przez Jezusa Skałą, na której zbuduje swój Kościół – był chyba najbardziej strachliwym ze wszystkich apostołów. Może dlatego jest mi tak bliski? Kiedy tylko przestaję ufać, a znowu zaczynam wątpić i bać się, kiedy wpadam w rozpacz albo kiedy się niecierpliwię: – bo ile w końcu jeszcze mogę znieść tego cierpienia? – jak on tracę z oczu Jezusa i zaczynam tonąć.
  • Świętym zostaje się nie od święta, ale na co dzień.
  • Świętość to nie kadzidło, dzwonki i złote ornamenty. To historie codziennych wyborów. I powrotów. W zaufaniu, że Ojciec zawsze na mnie czeka. I włoży mi na rękę pierścień. I ucztę wyprawi. Nawet jeśli roztrwonię jego majątek, jakbym już za życia życzyła Mu śmierci. Nawet gdybym, jak Szaweł, mordowała ludzi. Albo, jak Piotr, wyparła się Jezusa.
  • Tak działa lęk. Skutecznie korkuje przepływ Mocy. Można całe życie i niemałą fortunę spędzić na walce z lękami. Można też zacząć skupiać wszystkie siły na tym, by zaufać i puścić.
  • Tam, gdzie chodzi o naszych najbliższych, najtrudniej jest chyba zaufać i puścić…
  • To, co jest, jest. A to, co myślisz, że jest, niekoniecznie jest.
  • To, co piękne, nie musi trwać długo.
  • The best present is present.
  • Ufać, to znaczy czasem zdecydować, by zatrzymać się na chwilę w miejscu i powiedzieć sobie: „Zostaw”. A czasem zakasać rękawy i działać.
  • Ufam i puszczam. To znaczy w każdej chwili jestem gotowa odpuścić to, co nawet najbardziej precyzyjnie sobie zaplanowałam. I jak w improwizacji jazzowej – otworzyć się na nieznane i niespodziewane… Bo, jak mawiał Louis Armstrong, nawet błąd, zły dźwięk, kiedy go odpowiednio długo przytrzymać, otwiera drzwi nowym, niezwykłym harmoniom.
  • Wdzięczność wychodzi poza „moje” i „twoje” i dotyka prawdy, że całe życie jest czystym darem
  • W uśmiechu wszyscy jesteśmy do siebie podobni.
  • Wielkie Rzeczy wyglądają czasem jak małe rzeczy.
  • Zaczynaj tu, gdzie jesteś. Z tym, co masz. Wsłuchaj się w głos, który podpowiada ci, dokąd masz pójść. Kiedyś, gdy spojrzysz wstecz, wszystkie punkty ułożą się w klarowną drogę. Teraz tylko zaufaj. Rób to, co kochasz. Jeśli jeszcze nie wiesz, co kochasz – szukaj tego. Nie odpuszczaj.
  • Za każdym razem, kiedy zamiast planować, uda mi się zaufać, puścić i dziękować, w moim życiu zaczynają się dziać Wielkie Rzeczy.
  • Zaufanie nie jest dane raz na zawsze.
  • Zaufanie mocno rymuje się z nadzieją. Kiedy lęk bierze górę, kurczy się jedno i drugie. A czasem zupełnie giną.
  • Zaufać, to przestać wystawiać Ojcu rachunki. On już zapłacił wszystkie. Z góry. Nawet te lewe, wybrakowane jak czeki bez pokrycia. Zapłacił najwyższą cenę. Czy może być większa miłość?
  • Zaufać, czyli zawierzyć. To znaczy: zamienić niepokój na modlitwę. Ty się tym zajmij!
  • Zaufać, to siać, ale nie dłubać co chwilę w ziemi, żeby sprawdzić, czy coś rośnie. Siać i nie kolorować liści, żeby szybciej przyszła jesień. Siać i zostawić owoce Najlepszemu Scenarzyście Świata. I przyjąć, że być może nigdy nie doczekam plonów. Że moja praca, mój czas, moje pieniądze, moja nadzieja być może w żaden sposób się nie zwrócą.
  • Zło jest lewą stroną dobra.
  • Znaki znaczą. W symbolu widać to, czego nie widać
  • Życie życiem, ale biznes to co innego. Tutaj nie ma mowy o głodach. Jak mam zaufać i puścić, kiedy firma musi się kręcić. Wyznaczanie i realizacja strategii, celów, budżetów. Tak od zawsze myślałam. I nic w tym złego, na to Pan Bóg dał mi ręce i rozum. Ale nagle dociera do mnie, że może chodzi tu o coś innego. Czy przypadkiem moja chęć kontrolowania, paraliżujący czasem strach przed porażką, moja praca, moja firma nie staje się coraz mniej Boża? A coraz bardziej… Chronosa?

O Zaufaj i puść

edytuj
  • I nagle z całą mocą dociera do mnie, że ufność to nie bierność. Ufać, to znaczy czasem zdecydować, by za¬trzymać się na chwilę w miejscu i powiedzieć sobie: „Zo¬staw”. A czasem zakasać rękawy i działać. I… puszczać. To znaczy, przestać się przejmować, co z tego będzie. I czy w ogóle będzie. Zaufać, to siać, ale nie dłubać co chwilę w ziemi, żeby sprawdzić, czy coś rośnie. Siać i zostawić owoce Najlepszemu Scenarzyście Świata. I przestać pisać Naszemu Ojcu scenariusze właściwych odpowiedzi.
  • Książka jest bardzo osobistą, intymną nawet opowieścią o zaufaniu jako odpowiedzi na lęki, które świat wokół nas, bliższy i dalszy, podsyca. To zaproszenie, aby i w rzeczach, o które walczymy, i w takich, które musimy przyjąć, bo nie mamy na nie żadnego wpływu, nie zadawać pytania, czy wierzę w Boga, tylko bardziej subtelne, ale i znacznie trudniejsze, czy Bogu ufam.