Wybacz mi Leonardzie
Wybacz mi, Leonardzie (jęz. Forgive me, Leonard Peacock) – powieść Matthew Quicka z 2014 roku; tłumaczenie – Jacek Konieczny.
Leonard Peacock
edytuj- Być może dlatego dorośli piją, uprawiają hazard i zażywają narkotyki – nie potrafią się dłużej podjarać w naturalny sposób. Być może z wiekiem tracimy tą zdolność.
- Chciałbym wierzyć, że ludzie melancholijni mają przynajmniej szansę na szczęście w dorosłym życiu.
- Czasami wzbiera we mnie nadzieja, że kiedyś doświadczył tak wielkiego wewnętrznego wypalenia, beznadziei i bezsiły, aby podciąć sobie nadgarstki do kości, bo gdyby rzeczywiście miał za sobą tak straszne doświadczenie, a później wyrósł na tak fantastycznego dorosłego, byłaby nadzieja i dla mnie.
- Opis: rozmyślania na temat Herr Silvermana.
- Dlaczego nie korzystają z wolności, aby robić rzeczy, które dawałyby im szczęście?
- Opis: o dorosłych.
- Jak nigdy wcześniej jestem gotów, by skończyć z życiem. Jakież to będzie cudowne uczucie: nareszcie dotrzeć do kresu.
- Kiedy jakiś człowiek sprzeciwia się zastanemu porządkowi i zaczyna wymagać więcej od siebie, to nawet jeśli swoim postępowaniem przynosi korzyści innym, ludzie mają mu to za złe, głównie dlatego, że brakuje im siły, aby pójść w jego ślady.
- Ludzie, których nazywamy mamą i tatą, sprowadzają nas na świat, a potem nie zapewniają nam tego, czego potrzebujemy, ani nie dostarczają jakichkolwiek odpowiedzi – koniec końców każdy jest zdany we wszystkim tylko na siebie, a mnie takie życie nie odpowiada.
- Ludzie spędzają większość czasu w zamkniętych pomieszczeniach, zawieszeni między powierzchnią Ziemi a przestrzenią kosmiczną, rzadko kiedy oddychając nieprzefiltrowanym powietrzem albo czując ciepło promieni słonecznych na nieosłoniętej skórze. Przypominają chomiki w miastach-klatkach połączonych plastikowymi rurkami.
- Mam taką teorię, że z wiekiem tracimy zdolność do bycia szczęśliwym.
- Niech zamek szczęknie, Leonard - szepczę do siebie. Wystarczy, że zaciśniesz palec wskazujący, i wszystko będzie dobrze. Myśli ustaną. Skończą się problemy. W końcu odpoczniesz.
- Obserwując ich, wpadam w przygnębienie i myślę sobie, że nie chciałbym nigdy wydorośleć. Że dokonałem wyboru najlepszego z możliwych, decydując się na użycie walthera P38.
- Opis: na temat dorosłych.
- Orientuję się, że usmażyłem zdecydowanie za dużo naleśników, ale nie przestają i w końcu dysponuję liczbą zdolną wykarmić dziesięcioosobową rodzinę. -Mamo! Idę do jej gabinetu. I tym razem na kogoś wrzeszczy. -Jaśmin to możesz sobie w dupę wsadzić! - woła i wzdycha. Stoi zapatrzona w widok za oknem. Znów przestała zwracać na mnie uwagę. Wzdycham zrezygnowany. Wracam do kuchni. Zjadam naleśniki czekoladowo-bananowe. Są pyszne. Pieprzyć Lindę. Jej strata. Mogła zjeść na śniadanie pyszne naleśniki. Przebaczyłbym jej. Resztę naleśników mielę w młynku na odpady w zlewozmywaku. Do odpływu wpada kilka kawałków rozbitego lustra. Zostawiam młynek włączony, aż w końcu chrzęst niknie, kiedy mechanizm się zacina. Ponownie słyszę Lindę besztającą podwładnych. Nie opuszcza swojego gabinetu - nawet wtedy, gdy wychodzę, zatrzaskując za sobą drzwi z taką siłą, że cały dom trzęsie się w posadach.
- Po prostu chcę wiedzieć, czy warto w ogóle dorastać. To wszystko.
- Poszedłem do parku, siedziałem wpatrzony w kiwające głowami gołębie i czułem się tak potwornie samotny, że pragnąłem, aby ktoś wbił mi nóż między żebra i ukradł mój pusty portfel.
- Przystawiłem sobie pistolet do skroni i przyciskam skroń do metalowej obręczy. Coraz mocniejszemu wpychaniu wylotu lufy walthera P38 w miękki fragment czaszki towarzyszy miłe uczucie – przypominające niemal masaż. Zupełnie jakby walther P38 był starym kluczem, który próbuję wpasować w otwór starej kłódki, a kiedy zdołam to zrobić, usłyszę metaliczny szczęk, drzwi się otworzą, przejdę przez nie i będę uratowany. -Niech zamek szczęknie, Leonard – szepczę do siebie. – Wystarczy, że zaciśniesz palec wskazujący i wszystko będzie dobrze. Myśli ustaną. Skończą się problemy. W końcu odpoczniesz.
- Świat byłby lepszym miejscem gdyby medale przyznawano wspaniałym nauczycielom a nie żołnierzom, którzy zabijali wrogów na wojnie.
- Tylko, proszę, nie wracaj do tego ponurego miejsca, do którego codziennie przychodzisz. Pokaż mi, że człowiek może być jednocześnie dorosły i szczęśliwy. Błagam! Żyjemy w wolnym kraju. Jeśli nie masz na coś ochoty, nie musisz tego robić. Możesz robić, cokolwiek chcesz. Być, kimkolwiek chcesz.
- Tymczasem dorośli w garniturach nieruchomo siedzą albo stoją, czasami z ponurymi minami czytają gazety, ze złością stukają w ekrany smartfonów, popijają wrzącą kawę z jednorazowych kubków i rzadko kiedy w ogóle mrugają oczami.
- W lesie jest zimno i ciemno, a mnie ciekawi, czy to samo czeka mnie, kiedy wreszcie umrę – czy stanę się podobny do głupiego, nieodczuwającego, niemyślącego niezwracającego na siebie uwagi drzewa. Mam nadzieję, że nie będę odczuwał niczego.
- Wiem, że to zabrzmi niestosownie, ale kiedy zakładam pogrzebowy garnitur, idę na stację metra i udaję pracownika jadącego do miasta, przypominają mi się hitlerowskie pociągi, które w czasie drugiej wojny światowej wywoziły Żydów do obozów śmierci. Opowiedział nam o nich Herr Silverman. Wiem, że to okropne skojarzenie, może nawet obraźliwe, ale stojąc na peronie otoczony ludźmi w garniturach, czuję się, jakbym czekał na pociąg, który zabierze mnie do jakiegoś potwornego miejsca, gdzie nastąpi koniec wszystkiego, co dobre, gdzie rozpocznie się niedola trwająca całe wieki – a to kojarzy mi się, może i brzydko, z tymi straszliwymi historiami z lekcji o Holokauście.
- Wygląda pani na bardzo nieszczęśliwą osobę. Większość ludzi, za którymi chodzę, tak wygląda. Zupełnie jakby nie lubili swojej pracy i nie lubili wracać do domu. Zupełnie jakby nienawidzili każdego aspektu swojego życia.
- Zalewa tu człowieka tak potworna rzeka syfu, że aż trudno się oddycha.
- Zastanawialiście się kiedyś nad wszystkimi wieczorami waszego życia, których nie potraficie sobie przypomnieć? Tak prozaicznymi, że mózg nie zadał sobie trudu, by je zarejestrować. Setki, może tysiące wieczorów rozpoczęło się i zakończyło, nie pozostawiając żadnego śladu w pamięci. Czy to was nie przeraża? A co, jeśli wasz umysł zapamiętuje te niewłaściwe wieczory?
- Zrozumiałem, że prawda zazwyczaj nie ma znaczenia, a kiedy ludzie nabiorą fałszywego przekonania na czyjś temat, nie zmienią zdania niezależnie od poczynań tej osoby.
Herr Silverman
edytuj- Inność to cecha pozytywna. Ale inność jest również trudna.
- W twoim życiu istnieje mnóstwo rzeczy, dla których warto żyć. W przyszłości czeka cię niewątpliwie dużo dobrego, [...]. Jestem tego pewien.