William Makepeace Thackeray

pisarz angielski

William Makepeace Thackeray (1811–1863) – angielski pisarz i satyryk. Był przedstawicielem ówczesnego realizmu krytycznego.

William Makepeace Thackeray

Targowisko próżności

edytuj
   Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Targowisko próżności.
  • Brutal i grubianin nie boi się nikogo tak bardzo, jak prawdziwego dżentelmena.
  • Płeć brzydka jest równie żądna pochlebstw, równie grymaśna co do swoich toalet, równie dumna z własnych wdzięków, równie świadoma swoich osobistych uroków jak największe pod słońcem kokietki.
  • Często się zdarza, że ludzie najzawzięciej nienawidzą tych, którym najwięcej wyrządzili krzywdy.
    • Źródło: Pierścień i róża, 1855, tłum. Zofia Rogoszówna
  • Dobry śmiech jest niczym promień słońca w domu.
  • Jeżeli pisarz swoją książką uśpił cię, czy nie zrobił ci uprzejmości? Więc czy autor, którego dzieło cię pobudza i wzbudza zainteresowanie, wart jest podziękowań i błogosławieństw?
    • If a writer can give you a sweet soothing, harmless sleep, has he not done you a kindness? So is the author who excites and interests you worthy of your thanks and benedictions. (ang.)
    • Źródło: Roundabout Papers
  • Każda kobieta bez widocznego garbu potrafi w średnio sprzyjających okolicznościach poślubić każdego, kogo zechce.
  • Następnym krokiem po osiągnięciu doskonałości powinna być wdzięczność.
  • O, piękna, młoda czytelniczko! Wyobraź sobie zgrzybiałą światową damę, egoistkę bez serca, wiary, nadziei i wdzięczności, która przerażona, wije się w bólach, majaczy, a na domiar złego jest bez peruki! Wyobraź ją sobie i zanim się zestarzejesz, posiwiejesz lub wyłysiejesz, naucz się kochać i modlić!
  • Pewien cyniczny Francuz orzekł, iż w każdej sercowej sprawie są dwie strony: jedna kocha, druga pozwala się kochać. Prawdziwa miłość może przypaść w udziale damie; może też być przywilejem dżentelmena. Niekiedy zakochany głuptas bierze oschłość za wstyd dziewiczy, tępotę za powściągliwość, kompletną pustkę za czarującą skromność, jednym słowem – gęś za łabędzia. Być może, ta lub owa stroi osła w piękno i chwalę zrodzone we własnej wyobraźni: Podziwia nudę jako męską prostotę, czci egoizm jako szlachetne poczucie wyższości, głupotę traktuje niby majestatyczną powagę i odnosi się do lubego tak jak błyskotliwa i piękna Tytania do pewnego tkacza z Aten. Na naszym świecie nie brak takich komedii pomyłek.