Widzew Łódź

polski klub piłki nożnej

Widzew Łódź – polski klub piłkarski z siedzibą w Łodzi, półfinalista Pucharu Europy Mistrzów Klubowych w 1983 (obecnie Liga Mistrzów UEFA).

  • Nigdy nie zapomnę obrazków po meczu. Gdy schodziliśmy do szatni, angielscy kibice bili nam brawo na stojąco. Ciarki mi przeszły po plecach. Doceniono nas w tak wielkim środowisku piłkarskim jak Liverpool! Po raz pierwszy w życiu spotkałem się z takim szacunkiem. Do tej pory słyszeliśmy na obcych stadionach wyzwiska, gwizdy, a tutaj… szok. Nigdy tego nie zapomnę kibicom Liverpoolu, coś niesamowitego.
Stadion Widzewa
  • Panie Turek! Kończ pan wreszcie to spotkanie! Turku, kończ ten mecz!
  • Pomimo gladiatorskich ciężkich zasad walki, na pewno tym klubem był, jest i będzie Widzew. I to nawet wtedy, gdy wiem, że jego sława powstała nie na zdrowych zasadach przyjaźni międzyludzkiej, ale wręcz przeciwnie. Był to dziwny stwór, gdzie fundamentem nie był wzajemny szacunek zawodników do siebie, ale indywidualna pasja każdego do piłki. Motorem rozwoju była wzajemna zazdrość, ale ta pozytywna, wyzwalająca energię i chęć bycia lepszym od drugiego. Nie była to, jak ktoś to nazwał, tzw. „polska bezinteresowna zazdrość”, ale pełna własnego i zespołowego interesu. A ponieważ trzeba było pokazać to publiczności wspólnie, więc powstała drużyna przypominająca zespół antyterrorystyczny, gdzie wyszkolenie indywidualne każdego z nas w walce czyli na boisku było podporządkowane wspólnemu celowi.
  • Wreszcie dzwoni telefon, odbiera go świętej pamięci Stefan Wroński i robi się biały jak ściana: „Panowie… Juventus Turyn…”. A my wszyscy jednym głosem: „Gdzie gramy pierwszy mecz?” On: „U siebie”. My: „No to mamy ich!”. Byliśmy jak głodne wilki – żadnego strachu, choć Włosi byli wtedy jedną z najlepszych drużyn w Europie. I wygraliśmy u siebie 3:1, a tam przegraliśmy 1:3. Turecki sędzia w ostatniej minucie nie uznał mi bramki, pokazał nam 10 żółtych kartek, słowem pomagał im, jak mógł, ale i tak odpadli po rzutach karnych.