Władysław Żabiński
polski polityk i poseł
Władysław Żabiński (1942–2023) – polski polityk, rolnik, ogrodnik, samorządowiec, działacz opozycji w PRL, poseł na Sejm.
- Był to na pewno dla wszystkich szok, chociaż było do przewidzenia, że jakiś przełom nastąpi. W moim przypadku przeżyły to najbardziej żona i małe dzieci, które nie rozumiały tej sytuacji. Pamiętam poczucie bezradności i fakt jawnego bezprawia, bo nikt z nas nie czuł się przestępcą lub działającym na szkodę państwa. Oczywiście widzieliśmy Polskę w innym układzie i obowiązujący inny ład. Nam, tu przynajmniej na dołach, nie chodziło o stołki czy o przejęcie władzy, myśmy tylko kwestionowali sposób sprawowania władzy. Arogancja władzy była tak duża, że nie sposób było to już tolerować. Zanim przewieziono mnie do więzienia w Załężu przetrzymywany byłem w więzieniu w Tarnowie z grupą działaczy Solidarności rolniczej. Wspomnę Staszka Wiśniowskiego, Surowieckiego, Jurka Stracha i wielu innych. Próbowano nas złamać i zmusić do współpracy trzymając nas całą noc na mrozie. To jednak stwarzało jeszcze większy nasz opór. Sam pobyt w Załężu to trudne dni i nie jestem jeszcze gotowy na rozległe wspomnienia, to zbyt dla mnie bolesne.
- Opis: o internowaniu w stanie wojennym.
- Źródło: Noworoczne spotkanie osób internowanych – niedziela – 18 stycznia, tarnow.net.pl
- Ja miałem to szczęście, że już byłem posłem i dziś mogę powiedzieć ile zrobiłem dla tego regionu. Nikomu nie udało się ściągnąć tylu pieniędzy na inwestycje lokalne w całym byłym województwie tarnowskim co mnie. Przede wszystkim czas na wzmocnienie rolnictwa, bo rolnik, gdy opłaca mu się praca na roli, to kupi maszyny, nawozy i wiele innych rzeczy potrzebnych w gospodarstwie. A to przecież da szansę na rozwój przemysłu, który musi to wyprodukować. I rzecz najważniejsza, powstrzymać wywóz za granicę znacznej części dochodu narodowego. Bo stać nas na to, aby produkować w Polsce jogurty, dobre sery, maszyny i wiele innych produktów, które teraz trafiają do nas z zagranicy. Dlaczego nie dać zarobić Polakom?
- Po raz kolejny już, nawet trudno mi zliczyć który, Wysoka Izba zajmuje się sprawą udzielenia zgody na zawarcie konkordatu pomiędzy Stolicą Apostolską a Polską. Sądząc z przedstawionej przez chwilą informacji ministra spraw zagranicznych na temat aktualnego stanu rokowań w tej sprawie, będziemy się tą kwestią zajmowali jeszcze wielokrotnie i przez dłuższy czas. Jest to smutna konstatacja i chciałbym się mylić, że moje przewidywania są nazbyt pesymistyczne. Wlokąca się od paru lat sprawa uregulowania prawnych stosunków między Polską a Stolicą Apostolską jest doświadczeniem bolesnym dla mnie jako obywatela, posła i osoby wierzącej. Uczestnicząc w kolejnych debatach na ten temat, z goryczą obserwuję, jak można, jeśli chodzi o pewne ważne dla narodu i państwa sprawy, uwikłać się w spory prawdziwe i fikcyjne, omotać poprzez stosowanie najgorszej klasy demagogicznych chwytów proceduralnych, uczynić ze sprawy konkordatu element gry politycznej, który jedynie pogłębia podziały naszego społeczeństwa, niwecząc wspólny trud jego jednoczenia.
- Startowałem wtedy z okręgu dębickiego, który obejmował dzisiejszy powiat dębicki i dąbrowski. Ponieważ byłem również działaczem rolniczej Solidarności, popieranym przez arcybiskupa Jerzego Ablewicza, pomimo że byłem na liście ZSL-u wszedłem do Sejmu. Fenomen tego okręgu polegał na tym, że również kandydat PZPR Marian Czerwiński przeszedł w pierwszej turze wyborów. Sukces był ogromny, szkoda tylko że zdobyczy tamtych wyborów nie udało się w pełni wykorzystać. Najgorsze jest jednak to, że najwięcej na tym ucierpiała polska wieś.
- Opis: o wyborach w 1989.
- Źródło: Wtedy skończył się komunizm, naszemiasto.pl, 4 czerwca 2001
- Żyjemy dziś w wolnej Polsce. Jest wolność słowa i wyznania, ale spraw socjalnych nie udało się rozwiązać.