Teresa Lipowska
polska aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna
Teresa Lipowska-Zaliwska (ur. 1937) – polska aktorka. Wdowa po Tomaszu Zaliwskim.
- Bywają trudne chwile, kiedy oglądam film, w którym występował mąż, czasem przypomina mi go jakiś zwykły przedmiot i wtedy mam „dołek”, ale potem smutek mija. Rano wstaję z uśmiechem, wiem, że ludzie go ode mnie oczekują. To trzyma mnie przy życiu. Nigdy nie udaję – ani kiedy płaczę, ani kiedy się śmieję.
- Jestem osobą otwartą na ludzi, więc wielu moich kolegów i koleżanek przychodzi do mnie z różnymi prywatnymi sprawami. Zawsze chętnie słucham i jeśli chcą, to służę im radą z mojego doświadczenia zawodowego, rodzinnego, czy życiowego.
- (…) kurs komputerowy skończyłam, bo jestem przedstawicielką „Akademii E-Seniora”. Dlatego wiem, jak się włącza i wyłącza komputer i jak on działa. Nie ciągnie mnie jednak do tego. W wolnych chwilach mam tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia, że nie chcę siedzieć przed ekranem komputera. Myślę, że gdybym nie miała co zrobić z czasem, to na pewno wykorzystałabym moje umiejętności obsługi Internetu. Poza tym, wolę z kimś porozmawiać niż mailować. Z prostej przyczyny – jak zadzwonię do osoby mi bliskiej, to po głosie słyszę, w jakim jest nastroju. A jak ktoś mi napisze, że wszystko w porządku, to ja tak naprawdę nie wiem, co się z nim dzieje.
- Nie wiem, czy to się rzuca w oczy, ale Barbara piecze tylko i wyłącznie szarlotkę. Dlatego u nas nie ma dnia na planie, żeby w kuchni, czy w pokoju nie było jabłek. Jak wchodzimy do serialowej kuchni i nie ma jabłek, to znaczy, że nie ma zdjęć.
- Opis: o serialu M jak miłość.
- Źródło: Bez jabłek nie kręcimy – rozmowa z Teresą Lipowską, 26 listopada 2010
- Śmierci bliskich trzeba się nie tyle uczyć, ile się do niej przygotowywać, przyzwyczajać do myśli o braku drugiej osoby. Nie wtedy, kiedy jest chora i powoli ją tracimy, ale dużo wcześniej. Śmierć to rzecz naturalna, jest nam przypisana, a pełnia szczęścia nie trwa wiecznie. Musimy przyjąć to, co nas czeka, a dzisiaj cieszmy się tym, co jest.
- Źródło: Izabela Górnicka-Zdziech, Miałam wielkie szczęście, „Magazyn Familia”, 23 października 2010
- (…) uważam, że miałam wielkie szczęście. Dziękuję za to Bogu. Dostałam od życia bardzo dużo. Byłam kochana, mam wspaniałą rodzinę. Wyczekiwany syn, moja najlepsza premiera w życiu, narodził się po 10 latach małżeństwa. W tej chwili jestem szczęśliwą babcią dwojga cudownych wnucząt: Szymusia i Ewy, do których, jak tylko mogę, jadę, żeby się przytulić, poczuć kochaną i potrzebną.
- Źródło: Izabela Górnicka-Zdziech, Miałam wielkie szczęście, „Magazyn Familia”, 23 października 2010
- W Tacie już zostałam obsadzona „kontrowo” do zwykłego, „dobrego” wizerunku. I myślę, że jakoś wybrnęłam z tej sytuacji… Gdy spadałam z piątego piętra wszyscy byli tak radośni, że aż bili brawo! To była moja najlepsza recenzja!
Zobacz też:
- Kabaret Dudek
- Dziewczyna i chłopak (film)
- Dziewczyna i chłopak (serial)
- M jak miłość
- Tato