Tajemnice ciała
Tajemnice ciała. Dziurawe żołądki, bolące serca i płuca Chopina (ang. Carrying the Heart. Exploring the Worlds Within Us) – książka popularnonaukowa autorstwa Franka Gonzáleza-Crussí; tłum. Marta Stasińska-Buczak.
- Intelekt starożytnych Greków, dosiadając rączego rumaka wyobraźni, tworzył hipotezy tak oryginalne lub wytłumaczenia tak barwne, że ja przynajmniej chciałbym, by były prawdziwe. Przywodząc na myśl stare włoskie powiedzenie: Se non e vero e ben trovato, które można przełożyć jako: „Jeśli to nie jest prawdziwe, to jednak dobrze wymyślone”.
- Jesteśmy świadkami tego, co Jules Romains (1885–1972), francuski eseista i dramatopisarz, proroczo zarysował w swej satyrycznej sztuce Knock, czyli triumf medycyny (1923): każdy człowiek na świecie, bez wyjątku, ma coś, co musi być leczone, lub też, jak powiada lekarz w tej sztuce, „zdrowe jednostki są chorymi pacjentami nieświadomymi [swego stanu]”.
- Lecz w pierwszej chwili, jakkolwiek krótka mogłaby ona być, nasz wzrok prowadzony jest wyłącznie przez emocje, wolne od intelektualnej czy racjonalnej aktywności. Mówiąc metaforycznie, serce pojawia się pierwsze, za nim kroczy głowa.
- Oba organy ważą razem niespełna kilogram u dorosłego mężczyzny o przeciętnej budowie ciała i około 75 dekagramów u kobiety. Zazwyczaj płuco położone po lewej stronie jest mniejsze niż to po prawej, gdyż jest ono wydrążone w wewnętrznej części – wklęsłość ta znajduje się tam po to, by pomieścić serce: tworzy ł o ż e s e r c a.
- Plemienny przekaz ustny – obecny nawet dzisiaj wśród przedstawicieli zawodów medycznych – głosi, że chirurg „raczej robi, niż myśli”.
- Przypadek jest czymś, na co nie możemy liczyć i czego nie zdołamy uniknąć. Możemy podążać za nitkami, jakie przędzie Fortuna, nawet splatać je, jak twierdził Machiavelli, lecz nie jesteśmy w stanie ich przerwać.
- Starożytni Rzymianie, którzy chadzali do publicznych łaźni, skłonni byli reagować spontanicznym aplauzem na widok mężczyzny obdarzonego nadzwyczaj okazałym przyrodzeniem. Tak przynajmniej podaje Marcjalis, rzymski poeta z I wieku, w jednym ze swych epigramów (IX,33): Audieris in quo, Flacce, balneo plausum, Maronis illic esse mentulam scito („Jeśli przyjdzie ci usłyszeć, Flakkusie, oklaski z łaźni dochodzące, możesz być pewien, że fiut Marona tam jest”).
- Wcielenie śmierci i podatności na zepsucie, czyli odbytnica i jej zawartość zmuszają nas, bardziej niż jakikolwiek inny narząd, by spojrzeć prosto w twarz własnej śmiertelnej, niszczejącej naturze. Ta część naszego ciała zdaje się dzielić ludzkość na dwa obozy (...). Wśród pierwszych są poeci, którzy układają ody do ideału kobiecego ciała, lub malarze, którzy umieszczają je na firmamencie pomiędzy aniołami i serafinami. Pośród tych drugich znajdują się mistycy, skłonni zgodzić się ze słowami przypisywanymi Odonowi, opatowi z Cluny z X wieku: „Gdyby tylko mężczyźni ujrzeli, co kryje się pod skórą, widok kobiet przyprawiłby ich o mdłości. Jeśli nie potrafimy się przemóc, by dotknąć palcem plwociny, flegmy, czy śladu gnoju, jak możemy pragnąć wziąć w ramiona ten wór pełen brudu?”.
- Zawezwano trzech miejscowych doktorów, badają oni Chopina i wszyscy zgodnie stawiają diagnozę: suchoty. Jak pisał Chopin, „jeden wąchał, com pluł, drugi stukał, skądem pluł, trzeci macał i słuchał, jakem pluł. Jeden mówił, żem zdechł, drugi – że zdycham, trzeci – że zdechnę”.
- Zawsze ciekawiła mnie swoista patologia sercowa pacjentów, którzy zmarli we wspomnianych okolicznościach. W odróżnieniu od zawału serca (...), w zespole złamanego serca zniszczenia są nieregularne: tutaj ognisko martwicy, tam rozpad włókien sercowych, przypadkowo rozmieszczone. Trudno pozbyć się wrażenia, że serce zostało roztrzaskane na kawałeczki.
- Zawsze pełni szacunku dla tradycji i procedur prawnych mieszkańcy Duns Tew odprawili stosowną ceremonię. Odczytano wyrok śmierci, odśpiewano hymny, a zrozpaczona Anne Green, z pętlą na szyi, została zrzucona ze szczytu schodów szubienicy. Jak nakazywał obyczaj, niektórzy zgłosili się na ochotnika, by dla zabawy uszczypnąć w pierś powieszoną kobietę lub pohuśtać się na ciele wisielca, niekiedy podnosząc je, a potem – gdy opadało – zawieszając się na jego nogach, tak aby wywołać nagłe szarpnięcie i przyspieszyć zgon straconej, tym samym skracając bolesną agonię.