Magdalena Cielecka: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Rinfanaiel (dyskusja | edycje)
format, kat
m sortowanie
Linia 1:
'''[[w:Magdalena Cielecka|Magdalena Cielecka]]''' (ur. 1972), polska aktorka.
* Wierzę, że to się może zdarzyć. Musiałam sobie to wyobrazić, grając postać w "Samotności w sieci". Tak naprawdę miłość przychodzi, kiedy chce. Nie mamy na to wpływu. Różnymi drogami. Jedną z nich może być internet... Ale ja nie jestem wielką internautką, więc mnie to nie grozi!.
 
* Paradoksalnie niewiele spotykaliśmy się na planie, nie mieliśmy wielu scen ze sobą, bo ta relacja jest rzeczywiście przez internet. Dochodzi do spotkania w Paryżu i tam następuje spełnienie. Granie z kimś bliskim scen bliskości jest trudne....
 
* – Lubię postać, którą gram w Magdzie M. Wiem, że jest negatywna, i że widzowie jej nie lubią. Ale jeśli jej nie lubią, to znaczy, że dobrze ją gram. Negatywne, pokomplikowane postaci są ciekawsze do grania.
 
* Bardzo chętnie zagrałabym coś w Krakowie. Byłam tam w teatrze przez 6 lat. Jeżeli nadeszłaby jakaś ciekawa propozycja z tamtejszych teatrów, z radością bym ją przyjęła"
 
* Bardzo lubię czerwone wino, które mi szkodzi, bo miewam po nim straszne migreny. A mimo to nie mogę mu się oprzeć. Nie mogę się też oprzeć dalekim podróżom. Jestem w stanie wyścibolić ostatnie pieniądze, żeby wyjechać gdzieś w najdalszy koniec świata.
* Ważne jest, żeby krytyka nie była wytykaniem błędów, tylko krytycznym, a więc analizującym podejściem do roli. Wiele recenzji czy zdań mówiących o naszej pracy jest krytykanctwem, a nie konstruktywną krytyką, która dla mnie byłaby bardzo cenna. Z tego można się wiele nauczyć.
 
* Bo ciało lubię. Ale przez fizyczność rozumiem to, co widać na pierwszy rzut oka. A tak to pojmując, nie zawsze bywam zadowolona. Nie zawsze mi się podoba, że na przykład jestem blondynką albo że mam sto sześćdziesiąt parę centymetrów wzrostu. Natomiast generalnie moje ciało akceptuję. Bo wszystko mam na swoim miejscu, jestem zdrowa i nie brakuje mi żadnej kończyny..
* Wychowywałam się w męskim towarzystwie – Piotra i jego kolegów. Piotrek był takim szalonym wynalazcą. Wszystkie swoje eksperymenty testował na małym króliku, czyli na mnie. Byłam bardzo wdzięcznym materiałem: chętna, otwarta, naiwna.
 
* Bywam nieznośna. Nigdy pierwsza nie wyciągam ręki do zgody. Widzę w sobie winę, ale potrafię przyznać się do tego dopiero post factum, kiedy już zostanę przeproszona za moje własne złe zachowanie. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale tak jest. Przeżywam zwykle wszystko w skrytości ducha, chowam w sobie emocje.
* Bo ciało lubię. Ale przez fizyczność rozumiem to, co widać na pierwszy rzut oka. A tak to pojmując, nie zawsze bywam zadowolona. Nie zawsze mi się podoba, że na przykład jestem blondynką albo że mam sto sześćdziesiąt parę centymetrów wzrostu. Natomiast generalnie moje ciało akceptuję. Bo wszystko mam na swoim miejscu, jestem zdrowa i nie brakuje mi żadnej kończyny..
 
* Dziś często ważniejsze jest bycie osobą publiczną czy popularną, a mniej istotne, co się zrobiło i z jakiego powodu. Żenuje mnie to, i bardzo nie chciałabym wpaść w taką pułapkę. Mam nadzieję, że dbam o to wystarczająco. Najpierw jest mój zawód, a potem związana z nim reszta – wywiady, bywanie na premierach. Ważne, by zachować właściwe proporcje
* Właśnie! Ciało aktora – oprócz tego, że jest domem dla wszystkich jego organów i tego czegoś niematerialnego, co czyni nas ludźmi – jest też instrumentem. Biurkiem, przy którym pracujemy. Dlatego musi być niezawodne i posłuszne. By nigdy nie zbuntowało się przeciwko temu, co chcę z nim zrobić.
 
* Kiedy ktoś daje mi jakiś rodzaj emocji, jakieś uczucie, ja to odbijam jak lustro. Nie jest tak, że ktoś mnie kocha, uwielbia, adoruje i otacza opieką, a ja nic, zimna ściana. Ja rezonuję! I myślę, że w relacjach między mężczyzną i kobietą właśnie o taki przepływ emocji i energii chodzi.
 
* – Lubię postać, którą gram w Magdzie M. Wiem, że jest negatywna, i że widzowie jej nie lubią. Ale jeśli jej nie lubią, to znaczy, że dobrze ją gram. Negatywne, pokomplikowane postaci są ciekawsze do grania.
* Trudno to nazwać zakochaniem. Kocham. Ale nie jestem zakochana w tym znaczeniu, w jakim rozumiem to słowo: pierwsze zauroczenie, fascynacja początkowych miesięcy.
 
* Na pierwszym miejscu razem: miłość i rozwój duchowy. Potem praca. Nie jestem maniakiem pracy. A może po prostu pracę ustawiam na końcu, bo ona ciągle jest i nie muszę o nią mocno zabiegać.
 
* Bardzo lubię czerwone wino, które mi szkodzi, bo miewam po nim straszne migreny. A mimo to nie mogę mu się oprzeć. Nie mogę się też oprzeć dalekim podróżom. Jestem w stanie wyścibolić ostatnie pieniądze, żeby wyjechać gdzieś w najdalszy koniec świata.
 
* Ludzie boją się być otwarci. Co nie jest normą dla nich samych, wydaje się im przerażające. Jeśli człowiek zada sobie pytanie, co jest normą, okazuje się, że wszystko nią może być.
 
* Na pierwszym miejscu razem: miłość i rozwój duchowy. Potem praca. Nie jestem maniakiem pracy. A może po prostu pracę ustawiam na końcu, bo ona ciągle jest i nie muszę o nią mocno zabiegać.
* Bywam nieznośna. Nigdy pierwsza nie wyciągam ręki do zgody. Widzę w sobie winę, ale potrafię przyznać się do tego dopiero post factum, kiedy już zostanę przeproszona za moje własne złe zachowanie. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale tak jest. Przeżywam zwykle wszystko w skrytości ducha, chowam w sobie emocje.
 
* Nie jestem w życiu zbyt widowiskowa. Odwracam się i odchodzę. Można mnie zrazić ignorancją, brakiem uwagi, atencji. W niepowodzeniach zamykam się i trudno mnie potem otworzyć, dotrzeć do mnie. Bywa, że wychodzę z domu, gdzieś uciekam, chcę być goniona i przepraszana.
 
* Paradoksalnie niewiele spotykaliśmy się na planie, nie mieliśmy wielu scen ze sobą, bo ta relacja jest rzeczywiście przez internet. Dochodzi do spotkania w Paryżu i tam następuje spełnienie. Granie z kimś bliskim scen bliskości jest trudne....
 
* Trudno to nazwać zakochaniem. Kocham. Ale nie jestem zakochana w tym znaczeniu, w jakim rozumiem to słowo: pierwsze zauroczenie, fascynacja początkowych miesięcy.
 
* W dojrzałym związku pojawia się spokój, pewność i duma z partnera. Z tego, co on robi, jaki jest, co mówi. Pojawia się wtedy we mnie pewien niezwykły rodzaj wibracji: to jest mój człowiek. Ten, o którym można marzyć, jest mój. Pierwsza namiętność przemienia się w coś, co nazwałabym ciepłem, przywiązaniem i uspokojeniem, poczuciem bezpieczeństwa i przyjemnością. On jest tylko dla mnie, ja tylko dla niego. W tej kwestii nie uznaję kompromisów. Jeśli ludzie się zdradzają, dzieje się tak z jakiegoś powodu. Rozpada się związek. Zdrada to decyzja jednej ze stron. Brzemienna w skutkach.
 
* Ważne jest, żeby krytyka nie była wytykaniem błędów, tylko krytycznym, a więc analizującym podejściem do roli. Wiele recenzji czy zdań mówiących o naszej pracy jest krytykanctwem, a nie konstruktywną krytyką, która dla mnie byłaby bardzo cenna. Z tego można się wiele nauczyć.
* Dziś często ważniejsze jest bycie osobą publiczną czy popularną, a mniej istotne, co się zrobiło i z jakiego powodu. Żenuje mnie to, i bardzo nie chciałabym wpaść w taką pułapkę. Mam nadzieję, że dbam o to wystarczająco. Najpierw jest mój zawód, a potem związana z nim reszta – wywiady, bywanie na premierach. Ważne, by zachować właściwe proporcje
 
* Właśnie! Ciało aktora – oprócz tego, że jest domem dla wszystkich jego organów i tego czegoś niematerialnego, co czyni nas ludźmi – jest też instrumentem. Biurkiem, przy którym pracujemy. Dlatego musi być niezawodne i posłuszne. By nigdy nie zbuntowało się przeciwko temu, co chcę z nim zrobić.
 
* Wierzę, że to się może zdarzyć. Musiałam sobie to wyobrazić, grając postać w "Samotności w sieci". Tak naprawdę miłość przychodzi, kiedy chce. Nie mamy na to wpływu. Różnymi drogami. Jedną z nich może być internet... Ale ja nie jestem wielką internautką, więc mnie to nie grozi!.
 
* Wychowywałam się w męskim towarzystwie – Piotra i jego kolegów. Piotrek był takim szalonym wynalazcą. Wszystkie swoje eksperymenty testował na małym króliku, czyli na mnie. Byłam bardzo wdzięcznym materiałem: chętna, otwarta, naiwna.