Gazeta Wyborcza: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian
Nie podano opisu zmian
Linia 8:
**Autor: [[Waldemar Łysiak]]
**Zobacz też: [[Andrzej Szczypiorski]]
 
 
*Jeżeli jedna osoba miała ojca, a może nawet i matkę w Komunistycznej Partii Polski i funkcjonuje w jakimś środowisku – a takie osoby są również po prawej stronie sceny – jest to bez znaczenia. Jeśli jednak istnieje całe środowisko [Gazety Wyborczej – red. Polityki], w którym praktycznie wszystkie osoby miały rodziców w KPP i na dodatek te osoby mają potężny instrument oddziaływania na świadomość Polaków, to pojawia się problem. Zwłaszcza że na łamach tego potężnego instrumentu pewne idee KPP (...) mają swoją kontynuację. Elementem kontynuacji jest radykalne kwestionowanie wartości narodowych. W moim przekonaniu KPP była w całym tysiącleciu polskich dziejów środowiskiem najgorszym (...). Jestem gotów bronić tezy, że nastawienie owej potężnej gazety, to poczucie misji – w moim przekonaniu bardzo szkodliwej dla Polski – bierze się właśnie z tamtej spuścizny.
Linia 16 ⟶ 15:
*Kropkę nad „i” postawiła „Gazeta Wyborcza”, publikując powyrywane z kontekstu fragmenty komentarza, jaki wygłosiłem na antenie Radia Maryja i sugerując w tytule, jakobym powiedział, że „za Anetą K.” stoją „państwa trzecie”. Otóż uważam, że „państwa trzecie” stoja nie za żadną „Anetą K.”, tylko za „Gazetą Wyborczą”.
**Autor: [[Stanisław Michalkiewicz]]
**Źródło: Cytat z felietonu "Rozbieramy króla ducha" opublikowanego w "Naszym Dzienniku" w grudniu 2006
 
*Pierwszy brukowiec w demokratycznej Polsce powstał w 1989 r. Nie wydał go Springer, lecz Agora. Ten brukowiec, nie zważając na prawdę ani dziennikarskie standardy, niszczył każdego, z kim było mu nie po drodze. Dziennikarze tej gazety nie przyjmowali do wiadomości, że informacja różni się od komentarza, że trzeba wysłuchać głosów obu stron, że przeciwnik ideowy to też człowiek, którego nie można dowolnie obrażać. Jako metodę przyjęto w tej gazecie styl pism brukowych - mobilizowanie emocji, złych emocji. A także poczucia zagrożenia (np. przed faszyzmem i państwem wyznaniowym), obrzydzenia (wobec prawicy), podejrzliwości (wobec niecnych zamiarów inaczej myślących). Przeciwników tu zawsze odrealniano, fałszowano ich wizerunki, wkładano im w usta tezy, których nigdy nie wypowiedzieli. A kiedy wrogowie „Wyborczej” stawali się już dla jej czytelników tylko oszołomami, faszystami i antysemitami, traktowano ich na łamach jak mięso armatnie. Skrajnie fanatyczny Redaktor Naczelny sądził, że ma prawo niszczyć każdego, z nim się nie zgadza.