Józef Życiński: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Pickett (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Pickett (dyskusja | edycje)
Nie podano opisu zmian
Linia 16:
* Kremówki tak, encykliki nie.
** Opis: Po śmierci Jana Pawła II o podejściu Polaków do dorobku papieża.
 
* Kupić szampon czy pastę do zębów nie jest wielkim wydarzeniem w życiu biskupa.
** Źródło: ''Gazeta Wyborcza'', 3 stycznia 2005
 
* Mimo wszystko nie tracę nadziei, że dogonimy Afrykę.
Linia 22 ⟶ 25:
* Najłatwiej byłoby przyjąć, że hitlerowcy wyszli z teutońskiej kniei, leninizm zaś wyrósł wśród dzikich stepów Azji. Tymczasem podobne interpretacje byłyby przejawem strusiej polityki. Nie wolno metafizyki ludobójstwa sprowadzać do poziomu psychopatycznych działań malarza amatora z Braunau. Nie wolno udawać, że wszystko tłumaczą patologiczne cechy osobowości Józefa Dżugaszwili. Trzeba pamiętać, iż szaleńcze wizje wywoływały swego czasu entuzjazm w kręgu intelektualistów w różnych szerokościach geograficznych. W kręgu tych entuzjastów byli znani z niezależności profesorowie, szanowani nobliści, powszechnie znani twórcy o wielkich nazwiskach. Kilku z nich miało potem odwagę przyznać się do błędów i ocenić krytycznie swój romans z totalitaryzmem. Reszta nie próbowała nawet tłumaczyć, jakie mechanizmy sprawiły, że fascynacja barbarzyństwem była tak wysoko notowana w kręgach pretendujących do miana współczesnej awangardy.
** Źródło: fragment ''Pięciu dialogów''
 
* Nie dzielmy świata na opętanych i nieopętanych, bo to prowadzi do leninowskich koncepcji, gdzie siły postępu walczyły z ciemnogrodem.
** Źródło: ''Gazeta Wyborcza'', 3 stycznia 2005
 
* Nie widzę związków przyczynowych między polską obecnością w Iraku, a spacerami po krużgankach.
** Źródło: ''Gazeta Wyborcza'', 3 stycznia 2005
 
* Nie występuję w roli cierpientnika. Nie mam jednego wielkiego krzyża. Mam natomiast codzienną porcję krzyżyków.
** Źródło: ''Gazeta Wyborcza'', 3 stycznia 2005
 
* Rozmawiając z tymi, którzy stają bezradni, bo nie dysponują żadnymi dowodami niewinności, mimo woli kojarzę sobie rok 1968, kiedy to grono aparatczyków z PZPR rezerwowało dla siebie kompetencje do rozstrzygania, kto jest prawdziwym Polakiem. Ci, których władza uznała za Żydów, nie byli w stanie wykazać swej polskości. Jaką merytoryczną polemikę można było zresztą podjąć z Władysławem Gomułką, gdy w swym osławionym wystąpieniu informował, że Janusz Szpotański to 'człowiek o moralności alfonsa' natomiast wobec Pawła Jasienicy formułował zarzut współpracy ze służbami specjalnymi? Kiedy zniknie z polskiej kultury ten styl Pierwszych Sekretarzy?. Syndrom Jasienicy ma swe liczne odpowiedniki w pomówieniach obecnej epoki. Wystarczy przypomnieć choćby listę Macierewicza, gdzie logiką (if any) podejrzeń objęto ludzi tak zasłużonych jak prof. Wiesław Chrzanowski, więziony w stalinowskich czasach. Patrząc na podobną praktykę bezpodstawnych oskarżeń uzasadnionych jedynie esbeckim raportem, trzeba konsekwentnie stawiać pytanie: jak często musimy powtarzać praktyki, w których dominuje zawadiacki styl budowniczych Nowej Huty?