Autostopem przez galaktykę (powieść): Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Poprawa na bardziej rozpowszechnione tłumaczenie (niewiem skąd sie to wzieło). Można sprawdzić na google dynamit-7 wyników,gardłogrzmot 87
m sortowanie
Linia 5:
[[Image:Answer to Life.png|thumb|250px|Odpowiedź na wielkie pytanie o życie, Wszechświat i wszystko inne]]
'''''[[w:Autostopem przez Galaktykę|Autostopem przez Galaktykę]]''''' to pierwsza powieść z humorystycznego cyklu science fiction [[Douglas Adams|Douglasa Adamsa]] ''Autostopem przez galaktykę''.
 
* - A teraz wy słuchajcie! - powiedział głos. - Nie macie do czynienia z tępymi kretynami, którzy walą w co popadnie, mają niskie czoła, świńskie oczka i nie potrafią o niczym porozmawiać! Jesteśmy dwoma inteligentnymi, wrażliwymi facetami, których pewnie polubilibyście, gdybyśmy się spotkali towarzysko! Nie włóczę się, strzelając dla zabawy do ludzi, żeby się potem przechwalać w podejrzanych spelunach dla kosmicznych włóczęgów jak niektórzy gliniarze, których mógłbym wymienić! Włóczę się, strzelając dla zabawy do ludzi, a potem wypłakuję się godzinami mojej dziewczynie!<br> - A ja piszę powieści! - dołączył się drugi. - Chociaż jak na razie żadnej nie wydano, więc lepiej się pilnujcie, bo mam dzisiaj paskudny humor.<br>Oczy Forda wyszły z orbit.<br>- Co to za faceci?!<br>- Nie wiem - odpowiedział Zaphod. - Chyba wolałem, kiedy strzelali.
** Opis: rozmowa z galaktycznymi policjantami
 
* &ndash; Ale czy możemy mu ufać?<br>&ndash; Ja osobiście ufałbym mu do końca świata.<br>&ndash; Aha - to znaczy jak długo?<br>&ndash; Jakieś dwanaście minut. Idziemy, muszę się napić.
Linia 37 ⟶ 40:
 
* (...) prawie dwa tysiące lat po tym, jak pewien człowiek został przybity gwoździami do drzewa, bo twierdził, iż byłoby wspaniale, gdyby tak dla odmiany ludzie spróbowali być mili względem siebie
 
* Przewodnik "Autostopem przez Galaktykę" ma do powiedzenia kilka rzeczy na temat ręczników. Ręcznik, mówi, to najbardziej nieprawdopodobnie użyteczna rzecz, jaką może posiadać międzyplanetarny autostopowicz. Częściowo dlatego, że ma olbrzymie zastosowanie praktyczne. Można owinąć się nim dla ochrony przed chłodem, przemierzając zimne księżyce Jaglana Beta; można położyć się na nim na roziskrzonych, marmurowych piaskach plaż Santraginusa V, wdychając odurzające morskie powietrze; można przykryć się nim, śpiąc pod czerwonymi gwiazdami na opuszczonym świecie Kalffafoonu; można posłużyć się nim jak żaglem, płynąc małą tratwą w dół powolnej rzeki Moth; zmoczyć go i używać jako broni w walce wręcz; zawinąć na głowie dla ochrony przed szkodliwymi wyziewami lub wzrokiem żarłocznego Bugblattera, bestii z Traala (nieprawdopodobnie tępe zwierzę, które uważa, że jeżeli ty go nie widzisz, ono też cię nie widzi. Głupie jak szczotka, ale naprawdę niezwykle żarłoczne); w razie niebezpieczeństwa wymachując ręcznikiem, można dawać sygnały alarmowe - no i oczywiście można wycierać się nim, jeżeli ciągle jeszcze jest dostatecznie czysty. Co więcej, ręcznik ma ogromne znaczenie psychologiczne. Tak się składa, że jeżeli jakiś strag (strag: nie-autostopowicz) stwierdzi, że autostopowicz ma przy sobie ręcznik, automatycznie dochodzi do wniosku, że posiada on także szczotkę do zębów, ręczniczek do twarzy, mydło, puszkę sucharów, termos, kompas, mapy, kłębek sznurka, spray przeciw komarom, płaszcz przeciwdeszczowy, kombinezon próżniowy i tak dalej. Ponadto strag pożyczy chętnie autostopowiczowi któryś z tych czy jakikolwiek inny przedmiot, który autostopowicz mógłby przypadkowo "zgubić". Pomyśli sobie też, że ktoś, kto przemierzył autostopem Galaktykę wzdłuż i wszerz, znosił niewygody, walczył na przekór wszystkim przeciwnościom, zwyciężał i ciągle wiedział, gdzie ma ręcznik - jest bez wątpienia człowiekiem, z którym należy się liczyć.
 
* Ryba Babel - spokojnym głosem mówił przewodnik Autostopem przez Galaktykę - to mała, żółta, podobna do pijawki i najprawdopodobniej najdziwniejsza rzecz we wszechświecie. Żeruje na energii prądów mózgu, którą pochłania nie od swego nosiciela, ale istot go otaczających. Absorbuje wszystkie częstotliwości nieświadomego myślenia i żywi się nimi. Następnie wydziela do umysłu nosiciela telepatyczną macierz, składającą się z częstotliwości świadomego myślenia oraz sygnałów nerwowych wychwyconych z centrów mowy w mózgu żywiciela. Wynikająca z tego praktyczna korzyść jest taka, że z rybą Babel w uchu rozumie się natychmiast każde słowo mówione w jakimkolwiek języku. Słyszane wzroce językowe są dekodowane przez macierz prądów mózgowych, którą ryba Babel wysłała do mózgu nosiciela. Powstanie czegoś tak szalenie praktycznego wyłącznie przez przypadek wymaga nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności, stąd kilku myślicieli postanowiło uznać, że ryba Babel jest ostatecznym i decydującym dowodem na nieistnienie Boga. Argumentacja przebiega mniej więcej tak: Odmawiam udowadniania, że istnieję - mówi Bóg - gdyż dowody są nie do pogodzenia z pojęciem wiary, a bez wiary jestem niczym. Ale - mówi człowiek - ryba Babel jest oczywistym objawieniem, nieprawdaż? Nie mogłaby się wykształcić przypadkowo. Ryba Babel udowadnia, że istniejesz, i dlatego - zgodnie z Twoją argumentacją - nie istniejesz. Quod erat demonstrandum. O Boże! Zupełnie o tym nie pomyślałem - mówi Bóg i natychmiast znika jak chmura logiki. No, to było proste - stwierdza człowiek, udowadnia na bis, że czarne jest białe, i ginie na pierwszych pasach. Większość czołowych teologów twierdzi, że ten spór to szwindel, co jednak nie przeszkodziło Oolonowi Colluphidowi zbić wielki majątek na zrobieniu z niego czołowego wątku swego bestsellera "Mój Boże, to by było na tyle". Biedna ryba Babel, skutecznie znosząc wszelkie przeszkody w porozumiewaniu się różnych narodów i kultur, ma na sumieniu więcej wojen, i do tego krwawszych, niż ktokolwiek inny w całej historii stworzenia.
Linia 44 ⟶ 49:
 
* Trasy szybkiego ruchu są to przemyślne twory, które niektórym ludziom pozwalają pędzić z punktu A do B, a innym z punktu B do A. Ludzie mieszkający w leżącym pośrodku punkcie C często dziwią się, co jest tak fantastycznego w punkcie A, że tylu ludzi z punktu B się uwzięło, by się tam koniecznie dostać, oraz co jest tak fantastycznego w punkcie B, że tylu ludzi z punktu A się uwzięło, by się tam koniecznie dostać. Często marzą, żeby wszyscy raz na zawsze zdecydowali się, gdzie do jasnej cholery, chcą być.
 
* Przewodnik "Autostopem przez Galaktykę" ma do powiedzenia kilka rzeczy na temat ręczników. Ręcznik, mówi, to najbardziej nieprawdopodobnie użyteczna rzecz, jaką może posiadać międzyplanetarny autostopowicz. Częściowo dlatego, że ma olbrzymie zastosowanie praktyczne. Można owinąć się nim dla ochrony przed chłodem, przemierzając zimne księżyce Jaglana Beta; można położyć się na nim na roziskrzonych, marmurowych piaskach plaż Santraginusa V, wdychając odurzające morskie powietrze; można przykryć się nim, śpiąc pod czerwonymi gwiazdami na opuszczonym świecie Kalffafoonu; można posłużyć się nim jak żaglem, płynąc małą tratwą w dół powolnej rzeki Moth; zmoczyć go i używać jako broni w walce wręcz; zawinąć na głowie dla ochrony przed szkodliwymi wyziewami lub wzrokiem żarłocznego Bugblattera, bestii z Traala (nieprawdopodobnie tępe zwierzę, które uważa, że jeżeli ty go nie widzisz, ono też cię nie widzi. Głupie jak szczotka, ale naprawdę niezwykle żarłoczne); w razie niebezpieczeństwa wymachując ręcznikiem, można dawać sygnały alarmowe - no i oczywiście można wycierać się nim, jeżeli ciągle jeszcze jest dostatecznie czysty. Co więcej, ręcznik ma ogromne znaczenie psychologiczne. Tak się składa, że jeżeli jakiś strag (strag: nie-autostopowicz) stwierdzi, że autostopowicz ma przy sobie ręcznik, automatycznie dochodzi do wniosku, że posiada on także szczotkę do zębów, ręczniczek do twarzy, mydło, puszkę sucharów, termos, kompas, mapy, kłębek sznurka, spray przeciw komarom, płaszcz przeciwdeszczowy, kombinezon próżniowy i tak dalej. Ponadto strag pożyczy chętnie autostopowiczowi któryś z tych czy jakikolwiek inny przedmiot, który autostopowicz mógłby przypadkowo "zgubić". Pomyśli sobie też, że ktoś, kto przemierzył autostopem Galaktykę wzdłuż i wszerz, znosił niewygody, walczył na przekór wszystkim przeciwnościom, zwyciężał i ciągle wiedział, gdzie ma ręcznik - jest bez wątpienia człowiekiem, z którym należy się liczyć.
 
* - A teraz wy słuchajcie! - powiedział głos. - Nie macie do czynienia z tępymi kretynami, którzy walą w co popadnie, mają niskie czoła, świńskie oczka i nie potrafią o niczym porozmawiać! Jesteśmy dwoma inteligentnymi, wrażliwymi facetami, których pewnie polubilibyście, gdybyśmy się spotkali towarzysko! Nie włóczę się, strzelając dla zabawy do ludzi, żeby się potem przechwalać w podejrzanych spelunach dla kosmicznych włóczęgów jak niektórzy gliniarze, których mógłbym wymienić! Włóczę się, strzelając dla zabawy do ludzi, a potem wypłakuję się godzinami mojej dziewczynie!<br> - A ja piszę powieści! - dołączył się drugi. - Chociaż jak na razie żadnej nie wydano, więc lepiej się pilnujcie, bo mam dzisiaj paskudny humor.<br>Oczy Forda wyszły z orbit.<br>- Co to za faceci?!<br>- Nie wiem - odpowiedział Zaphod. - Chyba wolałem, kiedy strzelali.
** Opis: rozmowa z galaktycznymi policjantami
 
'''Zobacz też:'''