Samuel Willenberg: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Nie podano opisu zmian
Nie podano opisu zmian
Linia 2:
 
* Kolejna rzeźba: dziewczynka z warszawskiego getta. Z transportu wysiadła z ostatnim bochenkiem chleba, który przyciskała do piersi, jakby w obawie, że ktoś go zabierze. Jej ciało okrywały szmaty, na głowie miała kolorową chustkę. Miała duże, sarnie oczy, a na wychudzonych i czerwonych od mrozu nogach równie czerwone buty na wysokich obcasach. W tych czerwonych butach została sama na peronie. Patrzyła na odjeżdżające wagony.
*A potem – tylko jak wyrzeźbić to, co stało się potem? – nadszedł esesman Mitte, zwany „Aniołem Śmierci”. Zbliżył się do dziewczynki. Na jego bladej twarzy z jasnym wąsem błąkał się uśmiech. Popychał ją lekko w kierunku placu sortowni, gdzie przeglądano rzeczy pozostawione przez więźniów. Z jednej z walizek wyjęła kolorową chustkę, zaczęła ją podrzucać. Potem kolejne, jakby była na jarmarku. Wyjęła też dziecięce okulary. Czy wiedziała, co ją czeka? Mitte poprowadził ją do wejścia w żywopłocie, na którym wisiała flaga Czerwonego Krzyża (za nią miał być lazaret). Rozległ się strzał.
 
*W Treblince początkowo nie mieliśmy żadnych specjalnych ubrań, znaków, obcięto nam tylko włosy – wspomina Willenberg. – To właściwie nie był obóz, ale jedna wielka śmierć. Dopiero jesienią 1942 powstały baraki – czerwony, niebieski i zielony, a więźniowie otrzymali »winkle«. Komendant Obersturmführer Franz Stangl sporządził nawet regulamin, w którym za większość przewinień groziła śmierć. Dopiero wtedy można powiedzieć, że likwidowanie ludzi zaczęło być dokonywane w pewnym porządku. Wcześniej panował chaos