Ryszard Legutko: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
nowe cytaty
nowy cytat
Linia 129:
* Demokracja uzyskała tak wysoki status, że niepomiernie rozszerzyła swoje znaczenie, obejmując wszystkie wartościowe elementy życia zbiorowego. Utrwalił się pogląd, że do istoty demokracji zaliczamy także rządy prawa, społeczeństwo obywatelskie, wolność jednostkową, ład moralny oraz wiele innych dobrych rzeczy. Za przejaw mądrości uchodzi przeto stwierdzenie, że jedynym lekarstwem na braki demokracji jest więcej demokracji.
 
* Przez długi czas wydawało mi się, że wiedziałem, czym jest Europa – wyobrażałem sobie, że Europa to jest kontynent, dziedzictwo, coś, co trwa od wielu stuleci i coś, co rządziło i rządzi światem. To jest przecież i filozofia, i nauka, i technologia, i prawo, i państwo konstytucyjne, i wiele innych rzeczy. Wiedziałem też, że ta Europa to jest wspaniała sztuka. Równocześnie zdawałem sobie sprawę, że Europa od pewnego czasu znajduje się w kryzysie, bo o tym kryzysie przynajmniej od stu lat się pisze i zwykle te prognozy się sprawdzają. Pisano bardzo intensywnie o kryzysie przed I wojną światową i skończyło się właśnie I wojną światową. Pisano przed II wojną światową i skończyło się jeszcze gorzej. I dalej się pisze. Kryzys jest od pewnego czasu trwałym znamieniem Europy. Nie to jest jednakże dziś najbardziej niepokojące. Ku memu zaskoczeniu okazuje się oto, że Europa to nie tylko to, czego zdawałem się być pewny. Przypominam sobie, że parę lat temu młodzi ludzie z jakiegoś liceum zaprosili mnie na spotkanie i powiedzieli, że reprezentują Klub Europejski. Myślałem, że będą ze mną rozmawiać o Cyceronie i po to mnie zaprosili, ale okazuje się, że nie; oni chcieli ze mną rozmawiać o Unii Europejskiej i zaczęli do mnie mówić dziwnym językiem współczesnej nowomowy – specyficznym „eurospeakiem”. Pomyślałem wtedy z niepokojem: młodzi ludzie, matury jeszcze nie mają, a już mówią językiem sztucznym, schematycznym, służącym raczej zaciemnieniu niż wyjaśnieniu. To właśnie wydaje mi się poważniejszym zagrożeniem dla klasycznej idei europejskiej: od pewnego momentu, kiedy słyszy się słowo „Europa”, to nie ma się na myśli Cycerona czy Dantego, tylko ma się na myśli Barroso, Komisję Europejską, Parlament Europejski, instytucje itd. Dlatego w moim tekście, dla wygody będę mówił o Europie pierwszej i Europie drugiej. Europa pierwsza to jest właśnie dziedzictwo, to jest ta wspaniała kultura, to wszystko, co zostało osiągnięte. Europa druga to jest mała konstrukcja polityczna i paradoksalnie ta konstrukcja polityczna powstała w czasie, kiedy Europa była słaba, tzn. wytracała tempo wzrostu, traciła wpływy w świecie, to były czasy dekolonizacji, upadania kolonii, upadania imperiów. To oczywiście owocowało potwornym „kacem”, różnego rodzaju problemami zewnętrznymi. To była Europa poddana presji dwóch mocarstw. To była Europa, która mniej więcej w 1968 roku symbolicznie bardzo ostro przesunęła się na lewo w wyniku tego, co pod koniec lat 60. działo się w Europie. To była także Europa, która zaczęła wyraźnie się petryfikować jako motor rozwoju, inspiracji intelektualnej, także rozwoju społecznego, gospodarczego, technologicznego. Oczywiście Europa ta odniosła zwycięstwo w zimnej wojnie, ale pamiętajmy, że było to jeszcze bardziej zwycięstwo Ameryki niż Europy. Gdyby to zależało od Europy, to prawdopodobnie ten układ w Europie jako kontynencie nadal by istniał, ponieważ Europa Zachodnia nie była specjalnie zainteresowana silniejszą konfrontacją z imperium sowieckim. Raczej stabilizowała sytuację, niż próbowała ją podważyć. Czynniki upadku imperium sowieckiego były rozmaite, ale akurat Europa Zachodnia miała tutaj wpływ niewielki. Można zatem zapytać: po co więc powstała ta druga Europa? Otóż powstała ona przede wszystkim dla bezpieczeństwa i pokoju. Powstała zatem w swoistym odruchu defensywnym. To były czasy, kiedy świeżo w pamięci była II wojna światowa i wszystko, co się z nią wiązało. Jak się czyta deklarację Schumanna czy w ogóle teksty z tego czasu, to widać to wyraźnie. Pamięć o wojnie i okropnościach wojny była dojmującym i podstawowym doświadczeniem, tak więc chciano zrobić coś, aby zapewnić gwarancję bezpieczeństwa i gwarancję pokoju. Stąd ten pomysł bliższego związku gospodarczego. Wydawało się, że pokój i bezpieczeństwo są zagwarantowane właśnie w ramach wspólnoty o charakterze gospodarczym. Już taka właśnie sieć powiązań ekonomicznych pozwoliła dosyć skutecznie powstrzymywać wszystkie czynniki agresywne, które wywołały wojnę. Wobec tego dlaczego procesy integracyjne mimo wszystko poszły dalej? Pierwsze traktaty posługiwały się przede wszystkim językiem gospodarczym i gdzieś tak od lat 80., a z pewnością od Maastricht zaczął dominować inny język. Był to język jedności europejskiej, język Europy w wersji drugiej. Oto zaczęła do obywateli przemawiać druga Europa, która zaczęła mówić o swojej tożsamości i zaczęła się przedstawiać jako pewien byt, który ma coś do odegrania i ma się jakoś tam zaprezentować, ma swoją aksjologię, ma swoje idee, które chce zrealizować i poprzez które chce przedstawić się tym, kim jest.
* Ludzie nauki to nie mieszkańcy wieży z kości słoniowej. Zwłaszcza zaś specjaliści z zakresu nauk ścisłych i technicznych są powołani do podnoszenia jakości życia.
** Źródło: ''Klasyczne rozumienie Europy, czyli Europa pierwsza i Europa druga'', [w:] ''Unia Europejska. Dylematy XXI wieku'', red. A. Kukliński, J. Woźniak, Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, Kraków 2011, s. 95-97.
** Źródło: [http://www.wywiady.gazeta-info.pl/index.php?id=wywiadyWyswietl&n=12 wywiad, 2009]
 
* Jak Warszawa, Polska odznaczyła się bohaterstwem i za bohaterstwo brutalnie ją skrzywdzono. Jak Warszawa, Polska została przez komunistów spaskudzona i z tej brzydoty trudno się jej wyzwolić (...) Polska dzisiejsza ciągle, podobnie jak Warszawa, sprawia wrażenie kraju sztucznego, żyjącego na niby, bez wyraźnej tożsamości, bez wyraźnego wizerunku, bez identyfikowalnej dla obcych i swoich specyfiki, bez cech rozpoznawalnych wśród innych narodów, bez świadomości, czym jest, jaką ma wartość i jaką rolę do spełnienia.
** Źródło: ''Esej o duszy polskiej'', Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2008, s. 21-22.
 
* Napisałem iż nie wierzę w praktyczne przeprowadzenie dekomunizacji. System upadł na tyle dawno, a nowa rzeczywistość ustabilizowała się na tyle mocno, iż przestałem ową niemożność uważać za oburzającą. Trzeba nauczyć się działać w takiej sytuacji, jaka jest, a nie w takiej, jaka być powinna, Z tego wszakże nie wynika, iż akceptując tę sytuację uznajemy idee, które ją usankcjonowały. Godząc się na obecność byłych komunistów w życiu publicznym, nie musimy godzić się na obecność ich poglądów w naszych umysłach
** Źródło: ''Ich baza, ich nadbudowa?'', „Życie”, 31 sierpnia 1998.
 
* Nie ma symetrii, bo to nie Prawo i Sprawiedliwość schamiło życie publiczne w ciągu ostatnich lat, lecz Platforma Obywatelska. A uczyniła to nie tylko dlatego, że poziom ogłady jest tam niższy od przeciętnej krajowej, lecz przede wszystkim dlatego, że jej na to pozwolono, a nawet zachęcano.
Linia 148 ⟶ 142:
** Opis: na temat petycji o ściągnięcie krzyży z kilku sal wrocławskiego XIV LO.
** Źródło: [http://www.gazetawroclawska.pl/stronaglowna/227996,legutko-to-rzeczywiscie-smarkacze-uczniowie-pozwali,id,t.html?cookie=1 wywiad, 2010]
 
* Ludzie nauki to nie mieszkańcy wieży z kości słoniowej. Zwłaszcza zaś specjaliści z zakresu nauk ścisłych i technicznych są powołani do podnoszenia jakości życia.
** Źródło: [http://www.wywiady.gazeta-info.pl/index.php?id=wywiadyWyswietl&n=12 wywiad, 2009]
 
* Jak Warszawa, Polska odznaczyła się bohaterstwem i za bohaterstwo brutalnie ją skrzywdzono. Jak Warszawa, Polska została przez komunistów spaskudzona i z tej brzydoty trudno się jej wyzwolić (...) Polska dzisiejsza ciągle, podobnie jak Warszawa, sprawia wrażenie kraju sztucznego, żyjącego na niby, bez wyraźnej tożsamości, bez wyraźnego wizerunku, bez identyfikowalnej dla obcych i swoich specyfiki, bez cech rozpoznawalnych wśród innych narodów, bez świadomości, czym jest, jaką ma wartość i jaką rolę do spełnienia.
** Źródło: ''Esej o duszy polskiej'', Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2008, s. 21-22.
 
* Samotność jest składową, a w każdym razie konsekwencją indy­widualizmu. Nie twierdzę, iż indywidualizm prowadzi do samotności, ani że jeśli tylko zgodzimy się na indywidualizm, to prędzej czy póź­niej popadniemy w osamotnienie. Rzecz jest bardziej skomplikowana. Trudno stwierdzić, do jakiego stopnia indywidualizm jako pewna teo­ria ludzkiej natury uzyskała faktyczną społeczną realność, a więc do jakiego stopnia rzeczywiste społeczeństwa upodobniły się do indywi­dualistycznego modelu. Wiemy wszak, że nawet używając określenia „społeczeństwa indywidualistyczne” nie twierdzimy wcale, iż składa­ ją się one tylko z jednostek wchodzących z sobą wyłącznie w relacje kontraktowe. Uważam, iż nowożytny indywidualizm - który nazywam indywidualizmem egalitarnym tak jak reprezentuje go Hobbes, Locke, i Rousseau - zawierał poważny problem, jakiego nie dawało się łatwo rozwiązać: problem tożsamości. Dla Arystotelesa i innych klasycznych filozofów człowiek miał tożsamość wielopoziomową, od najwęższej związanej z jego jednostkowością do najogólniejszej związanej z by­ciem obywatelem czy filozofem. Samotności nie było, gdyż wszyscy byliśmy określeni przez nasze związki rodzinne, gminne, państwowe, a w każdej z tych funkcji byliśmy relatywnie niezależni, zdobywając właściwe dla niej cechy. Określało nas także dążenie do prawdy, co dodatkowo wzmacniało niezależność. Taki obraz natury ludzkiej dos­konale sankcjonował społeczeństwo arystokratyczne i rozmaite formy społecznych hierarchii, lecz skutecznie wykluczał pokusę totalitarną. Istniejące sfery ludzkiej tożsamości nie mogły być ani kontrolowane, ani zawłaszczone przez jedną ideologiczną tożsamość narzuconą czy to przez państwo czy przez partię. Wielopoziomowa tożsamość jest ze swojej istoty nietotalitama.
Linia 169:
* (...) tolerancja liberałów bierze się stąd, iż znacznie życzliwiej podchodzą oni do tego, co znajduje się poniżej moralnego minimum, niż do tego, co znajduje się powyżej. Stąd nie ma u nich mocnego stanowiska wobec rozmaitych form społecznej patologii, politycznego cynizmu czy moralnego nihilizmu, które są, według nich, "politycznie obojętne". Wszystkie one, jakkolwiek prywatnie naganne, są jednak publicznie tolerowalne, w przeciwieństwie do nadmiernego moralizmu, który prywatnie może być godny pochwały, natomiast publicznie stanowi śmiertelne zagrożenie. Stąd bierze się nader oględny stosunek do postkomunizmu, który już dawno wyczerpał swoje przesłanie moralne i występuje wyłącznie jako technologia zdobywania i utrzymywania władzy lub polityczny cynizm (SLD), względnie jako populistyczny nihilizm (tygodnik "Nie"). Obniżenie progu moralności publicznej skłania jednak do tego, iż poza obszarem zainteresowania liberałów są procesy, które wydają się naganne nie tylko z pozycji maksymalistycznych, ale również z pozycji zdroworozsądkowego centrum. Widać to w nastawieniu do prawodawstwa i obyczaju wzmacniających rolę rodziny i przeciwstawiających się mnożeniu uprawnień. Jeśli bowiem tak wiele rzeczy pozostaje poza obszarem publicznej moralności, to nie ma powodu, by kolejne grupy nie zagospodarowywały tego obszaru zgłaszając swoje partykularne uprawnienia. Skoro zasady moralności katolickiej są jedynie grupowymi roszczeniami obecności w życiu społecznym, to nie ma powodu, by z alternatywnymi roszczeniami nie wystąpili zwolennicy tygodnika "Nie". Żyjemy wszak w pluralizmie i wszyscy mają możliwość domagania się uprawnień. Zwolennicy tygodnika "Nie" z pewnością nie zagrożą moralności minimalistycznej, a więc nie podważą systemu pluralistycznego; co do zwolenników zasad moralności katolickiej liberałowie takiej pewności nie mają. Z dwojga złego Urban wydaje się mniej groźny.
** Źródło: [https://opoka.org.pl/biblioteka/I/IK/liberalizm_neutralny.html ''Liberalizm i moralna neutralność'', "Znak"]
 
* Napisałem iż nie wierzę w praktyczne przeprowadzenie dekomunizacji. System upadł na tyle dawno, a nowa rzeczywistość ustabilizowała się na tyle mocno, iż przestałem ową niemożność uważać za oburzającą. Trzeba nauczyć się działać w takiej sytuacji, jaka jest, a nie w takiej, jaka być powinna, Z tego wszakże nie wynika, iż akceptując tę sytuację uznajemy idee, które ją usankcjonowały. Godząc się na obecność byłych komunistów w życiu publicznym, nie musimy godzić się na obecność ich poglądów w naszych umysłach
** Źródło: ''Ich baza, ich nadbudowa?'', „Życie”, 31 sierpnia 1998.
 
==O Ryszardzie Legutce==