Ryszard Legutko: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
nowy cytat
nowy cytat
Linia 133:
** Opis: na temat petycji o ściągnięcie krzyży z kilku sal wrocławskiego XIV LO.
** Źródło: [http://www.gazetawroclawska.pl/stronaglowna/227996,legutko-to-rzeczywiscie-smarkacze-uczniowie-pozwali,id,t.html?cookie=1 wywiad, 2010]
 
* Utylitaryzm i funkcjonalizm w polityce mają naturalną tendencję do rozszerzania swojego wpływu i zawłaszczania sfery metapolitycznej; samoograniczanie, możliwe w niektórych wersjach konserwatyzmu zakładających bezwzględny dualizm wiecznego i doczesnego, jest im całkowicie obce. Skoro, jak zdają się one zakładać, względność, użyteczność, funkcjonalność stanowią podstawowe kryteria, to tym samym upada podział na zmienną sferę polityczną i niezmienną sferę metapolityczną. Wszystko staje się polityką i bywa mierzone kryteriami użyteczności, funkcjonalności, itd., a z drugiej strony, polityka ta na tyle stała się ukonkretniona, dotyczy funkcji i korzyści bezpośrednio obchodzących jednostki, że zatarciu ulec musi różnica między sferą polityczną a sferą prywatną. Innymi słowy, wszystko jest polityką, łącznie z kulturą i życiem prywatnym, a jednocześnie nic nią nie jest. W socjalizmie ten paradoks wyrażał się w sprzeczności między ideologią likwidacji polityki i państwa, które miały być zastąpione przez Leninowską kucharkę, a praktyką niebywałego rozrostu polityki i państwa. W systemach demokracji liberalnej ten paradoks stracił charakter oszukańczej sprzeczności, bo został praktycznie zrealizowany: stworzono ogromne struktury polityczne stawiające sobie za cel sprostanie niepolitycznym potrzebom człowieka. Wyrażając to inaczej: polityka służy temu, żeby człowiek jak najmniej potrzebował polityki. W ten sposób domena dotychczas zarezerwowana dla rzeczy wiecznych i otwarta dla tych, którzy umieli je dostrzegać, została umieszczona w sferze ogólnie dostępnej, która jednocześnie jest i nie jest polityczna, jest i nie jest prywatna, jest i nie jest metapolityczna; tym samym owe rzeczy przestały być postrzegane jako wieczne.
** Źródło: [http://omp.org.pl/artykul.php?artykul=31 ''Trzy konserwatyzmy'', 2006]
 
* W tym zakresie, w jakim liberalizm stwarza ramy współpracy, jest więc najbardziej podatny na zarzuty. Jego ambicje są bowiem ogromne i coraz bardziej apodyktyczne. Od samego początku, przynajmniej od Johna Locke’a, liberałowie – deklarując, iż na sercu leży im wyłącznie wolność jednostki – wypowiadali się kategorycznie na temat tego, jak nie powinno wyglądać państwo, społeczeństwo, życie wspólnotowe i umysłowo-duchowe. Przynajmniej równie często głosili poglądy pozytywne, a więc jak mają funkcjonować instytucje polityczne, ale także rodzina, szkoła, stosunki między rodzicami i dziećmi, między człowiekiem i Bogiem, jak powinny działać Kościoły i jakie doktryny są dopuszczalne. Poglądy w rodzaju „nie wiem” czy „rozstrzygnięcie wykracza poza przyjęte założenia” nie pozostawały w zwykłym wyposażeniu liberałów. W „systemie wolności”, który sobie stworzyli, wszystko było wiadome. Wystarczy przeczytać dzieła epistemologiczne, teologiczne oraz edukacyjne Locke’a. Niemal każdy aspekt życia ludzkiego jest tam uregulowany, rozstrzygnięty i przesądzony. Nie wolno ograniczyć się do ustroju politycznego. Liberalne muszą być teologia, edukacja, rodzina, obyczaje, prawo, kościoły, stosunki między dwojgiem ludzi. Od ładu ogólnoświatowego po szkołę gminną – wszędzie pojawia się liberał z nachalną ofertą stworzenia ram. Jeśli coś nie będzie liberalne, to – taki wniosek wyłania się z lektury Locke’a i jego następców – ów naturalny system wolności nie utrzyma się i odrodzi się tyrania. Liberalne ramy współpracy nie ograniczają się więc do państwa, czy kontynentu, ale mogą i niezwykle często bywają reprodukowane w małych wspólnotach czy strukturach, które w liberalnym sumieniu uchodzą za niewystarczająco liberalne.
** Źródło: [http://omp.org.pl/artykul.php?artykul=107 esej ''Dlaczego nie lubię liberalizmu'', 2005]
 
==O Ryszardzie Legutce==