Pogrom w Jedwabnem: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
→‎Inne: Nowe cytaty.
Nowe cytaty + zmiana układu - głosy naukowe mają większą wartość.
Linia 2:
'''[[w:Pogrom w Jedwabnem|Pogrom w Jedwabnem]]''' – masakra żydowskich mieszkańców miasteczka [[Jedwabne]] i okolic dokonana przez Polaków z niemieckiej inspiracji 10 lipca 1941, w której zginęło nie mniej niż 340 osób, spośród których 300 spalono żywcem.
 
==Cytaty zbadaczy relacjii świadkówpublicystów==
* 10 lipca 1941 r. do Jedwabnego przybyli Niemcy i dokonali masakry miejscowej ludności żydowskiej.
* Ani jeden Niemiec nie uczestniczył w tym dniu śmierci, wręcz przeciwnie. Dwaj oficerowie przyszli pod stodołę, aby ocalić przynajmniej rzemieślników, krawców, szewców, kowali i cieśli, których pracy Niemcy potrzebowali. Ale goje powiedzieli: „Nie może ani jeden Żyd pozostać przy życiu. Wystarczy rzemieślników wśród chrześcijan”.
** Autor: [[Marek Jan Chodakiewicz]]
** Opis: relacja Icchaka Jaakowa N., Żyda, mieszkańca Jedwabnego.
** Źródło: ''Jedwabne: tajne archiwum'', „Do Rzeczy“, 21-27 czerwca 2021, nr 25 (430), s. 76.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 145.
 
* Burmistrz Marian K. i wiceburmistrz Józef S. (…) polecili mieszkańcom Jedwabnego zapędzić wszystkich Żydów w ilości około 1800 osób różnej płci i różnego wieku, do stodoły Bronisława Ś. Widziałem na własne oczy, jak wówczas K. i S. z batami w ręku zapędzali zgromadzonych Żydów do stodoły burmistrza Ś. Po tym wszystkim na polecenie K. i S. wezwani mężczyźni oblali benzyną całą stodołę, która miała dach słomiany, i później tę stodołę podpalili. W ten sposób w stodole tej spalili się wszyscy Żydzi i całą tą akcją kierowali K. i S. Na to wszystko patrzyłem własnymi oczami i wszystko to utkwiło w mojej pamięci.
** Opis: relacja Stanisława D., Polaka, mieszkańca Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 154–155.
 
* K. Marian powiedział do nas Polaków, żeby zawezwać obywateli polskich do Zarządu Miejskiego. Po zawezwaniu ludności polskiej nakazano im zaganiać Żydów na rynek do pracy, co i ludność uczyniła. Ja w tym czasie również brałem udział w spędzaniu Żydów na rynek z K. Eugeniuszem. (…) Kiedy już powracaliśmy z powrotem po zagonieniu wszystkich, to już Żydzi wzięli pomnik Lenina na rynku ze śpiewem, śpiewali „przez nas wojna”, kto im to nakazał śpiewać, tego ja nie wiem. My, Polacy, pilnowaliśmy, żeby Żydzi nie pouciekali. Zaznaczam przy tym, że chodzili tam i Niemcy. Później K. Marian, burmistrz Jedwabnego, wydał nam rozkaz wszystkich znajdujących się na rynku zganiać do stodoły Ś. Bronisława, co i my uczyniliśmy. (…) Zamknęli stodołę i podpalili, kto podpalił, tego ja nie widziałem. Żydzi spalili się w stodole. Wszystkich Żydów było więcej jak tysiąc. Ze mną udział w mordowaniu Żydów brali: 1. M. Władysław (…), 2. K. Józef (…), 3.K. Eugeniusz (…). Było nas bardzo dużo narodowości polskiej, którzy brali w tym udział, lecz obecnie ich nazwisk nie pamiętam.
** Opis: relacja Jerzego L., Polaka, mieszkańca Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 157–158.
 
* W 1941 r. to ludność miejscowa Jedwabnego przystąpiła do mordowania obywateli narodowości żydowskiej, gdzie wymordowali około półtora tysiąca przez zabijanie i spalenie w stodole Ś. Odbywało się to w następujący sposób: początkowo wszystkich zagnali na rynek, bijąc kijami, po zagnaniu wszystkich Żydów na rynek, dali im nosić pomnik Lenina i kazali śpiewać piosenkę „Jeśli zawtra wojna”. Później wybrali zdrowych mężczyzn i zagnali na cmentarz, i kazali im wykopać rów. Po wykopaniu rowu przez Żydów wzięli ich i pozabijali, kto czym mógł, ktoś żelazem, ktoś nożem, ktoś kijem. Po wymordowaniu wspomnianych Żydów na cmentarzu resztę starszych i dzieci zagnali do stodoły i spalili. Zaznaczam, że Niemcy udziału w mordowaniu Żydów nie brali, a mordowali sami Polacy, Niemcy stali z boku i fotografowali, jak Polacy mordują Żydów. Ja w tym czasie z rynku uciekłem, kiedy oni nas mordowali.
** Opis: relacja Abrama B., Żyda, mieszkańca Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 146.
 
* W czasie tamtego zdarzenia mieszkańcy Jedwabnego w jednym z domów na górze znaleźli ukryte niemowlę żydowskie i, mimo próśb, jak zrozumiałem, bliskich tego dziecka, nie było „zmiłuj” i niemowlę wyrzucono na bruk. Zginęło na miejscu. To zdarzenie szczególnie utkwiło mi w pamięci.
** Opis: relacja Witolda M., Polaka, mieszkańca Białegostoku.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 160.
 
* W Rosji mieszkaliśmy obok rodziny żydowskiej R., w sowchozie nr 4. Była tam matka i trzech synów. Pamiętam imiona trzech synów: Mojsze, Szlome, Lejba. W 1945 r. można było już pisać listy i rodzina R. napisała do miejscowości, skąd pochodzili. Nie wiem, skąd oni pochodzili. Otrzymali oni odpowiedź od sąsiadów Polaków, nie wiem dokładnie, od kogo, o treści: „Z waszej rodziny Hitler zrobił kiełbasę, szkoda, że was nie było, bo z wami zrobiłby to samo”. Cała polska społeczność sowchozu była oburzona. Moja babcia Marianna K. pochodząca z Jedwabnego powiedziała mi wówczas: „Zapamiętaj sobie, że gdybyś kiedykolwiek coś takiego zrobiła, to nie będziesz godna leżeć w poświęconej ziemi. Ziemia cię wyrzuci i nie przyjmie”.
** Opis: relacja Aliny Barbary G., Polki, mieszkanki Jedwabnego wywiezionej na [[Syberia|Syberię]].
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 161–162.
 
* Widziałem Jerzego Laudańskiego jak szedł za żydami, jak pędzili ich na rynek, za Laudańskim szli gestapowcy. Ze współoskarżonych więcej nikogo nie widziałem. Żydów tych prowadziło gestapo i oni ich bili. Jestem analfabetą. Ja sam nie poszedłem, mnie wzięli niemcy pod przymusem.”
** Autor: Stanisław Zejer, oskarżony w procesie, wypowiedź przed sądem.
** Źródło: [[Tomasz Strzembosz]], Inny obraz sąsiadów, „Rzeczpospolita”, 31 marca 2001, cyt. za: ''Cena „Strachu”. Gross w oczach historyków'', red. R. Jankowski, Warszawa 2008, s. 116.
 
* Żydów trzymano w upale od godziny jedenastej rano do wieczora. Wybrano czterdziestu ludzi, którzy zostali wysłani na cmentarz, gdzie zmuszono ich do wykopania dołów, w których miano zakopać ich żywcem. Na rynku goje postawili na desce pomnik Lenina i zmusili Żydów, by go nieśli i śpiewali bolszewickie pieśni. Położyli duży kamień na głowie rabbiego Awigdora B. i zmusili go, by niósł go po całym rynku. Goje złapali córkę Judki N., Gidele, odcięli jej głowę i bawili się nią niczym piłką.<br />Nim zapadła noc, mężczyzna nazwiskiem W. przyszedł i wydał na wszystkich Żydów wyrok śmierci poprzez spalenie na stosie. (…) Goje, z bronią i nożami w rękach, bili i zabijali na prawo i lewo, aż wreszcie, po pokonaniu wszystkich, wepchnęli Żydów do stodoły Sz., która znajdowała się blisko cmentarza. Wtedy oblali benzyną stodołę i podpalili ją. Z miejsca, w którym ukrywaliśmy się, słyszeliśmy krzyki i lamenty ludzi, którzy cierpieli przed śmiercią.
** Opis: relacja Rywki F., Żydówki, mieszkanki Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 143.
 
==Inne==
*Analiza do tej pory zastrzeżonych materiałów prowadzi do wniosku, że konkluzja śledztwa prowadzonego pod auspicjami Instytutu Pamięci Narodowej jest błędna. Polskiego udziału w samym mordzie właściwie nie ma.
** Autor: [[Marek Jan Chodakiewicz]]
Linia 101 ⟶ 72:
 
* Śledczy Ignatiew konsekwentnie ignoruje wszystkich świadków - zarówno chrześcijańskich, jak i żydowskich - których zeznania i relacje zaprzeczają prokuratorskiej tezie.
** Autor: [[Marek Jan Chodakiewicz]]
** Źródło: ''Jedwabne: tajne archiwum'', „Do Rzeczy“, 21-27 czerwca 2021, nr 25 (430), s. 76.
 
* Śledztwo podjęte w XXI w. charakteryzowało się brakiem merytorycznego przygotowania, kompetencji i wiedzy. Wynikało to z nacisków politycznych i społecznych na prokuratora pochodzących z najwyższych szczebli władz.
** Autor: [[Marek Jan Chodakiewicz]]
** Źródło: ''Jedwabne: tajne archiwum'', „Do Rzeczy“, 21-27 czerwca 2021, nr 25 (430), s. 76.
Linia 108 ⟶ 83:
** Źródło: [http://wyborcza.pl/7,95891,24609120,ryba-psuje-sie-od-glowy-list-otwarty-do-jaroslawa-szarka.html ''"Ryba psuje się od głowy" - list otwarty do Jarosława Szarka, prezesa IPN''], wyborcza.pl, 2 kwietnia 2019.
** Zobacz też: [[Holocaust]], [[Jedwabne]]
 
* Ustalenia prok. Ignatiewa traktowane są powszechnie jako ostateczna i potwierdzona wersja prawdy o zdarzeniach w Jedwabnem. Tymczasem zarówno ich status prawny, jak i naukowy nie pozwala ich tak traktować. W istocie są wątpliwą hipotezą śledczą (…). (…) konkluzji śledczego Ignatiewa nie da się racjonalnie obronić.
** Autor: [[Marek Jan Chodakiewicz]]
** Źródło: ''Jedwabne: tajne archiwum'', „Do Rzeczy“, 21-27 czerwca 2021, nr 25 (430), s. 76.
 
* W materiałach śledztwa widzimy natarczywe pytania podczas przesłuchań o to, jakie były relacje narodowościowe w Jedwabnem. Prokurator nie rozumie, że to nie ma żadnego znaczenia. Czy stosunki były dobre czy złe - o masakrze decydowali Niemcy.
Linia 128 ⟶ 107:
** Opis: o sprawcach pogromu w Jedwabnem.
** Autor: [[Jacek Żalek]], [http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-02-07/zalek-polakow-w-jedwabnem-zamordowali-niemcy/ ''Poseł Żalek: Żydów w Jedwabnem zamordowali Niemcy''], polsatnews.pl, 7 lutego 2018.
 
==Cytaty z relacji świadków==
* Ani jeden Niemiec nie uczestniczył w tym dniu śmierci, wręcz przeciwnie. Dwaj oficerowie przyszli pod stodołę, aby ocalić przynajmniej rzemieślników, krawców, szewców, kowali i cieśli, których pracy Niemcy potrzebowali. Ale goje powiedzieli: „Nie może ani jeden Żyd pozostać przy życiu. Wystarczy rzemieślników wśród chrześcijan”.
** Opis: relacja Icchaka Jaakowa N., Żyda, mieszkańca Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 145.
 
* Burmistrz Marian K. i wiceburmistrz Józef S. (…) polecili mieszkańcom Jedwabnego zapędzić wszystkich Żydów w ilości około 1800 osób różnej płci i różnego wieku, do stodoły Bronisława Ś. Widziałem na własne oczy, jak wówczas K. i S. z batami w ręku zapędzali zgromadzonych Żydów do stodoły burmistrza Ś. Po tym wszystkim na polecenie K. i S. wezwani mężczyźni oblali benzyną całą stodołę, która miała dach słomiany, i później tę stodołę podpalili. W ten sposób w stodole tej spalili się wszyscy Żydzi i całą tą akcją kierowali K. i S. Na to wszystko patrzyłem własnymi oczami i wszystko to utkwiło w mojej pamięci.
** Opis: relacja Stanisława D., Polaka, mieszkańca Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 154–155.
 
* K. Marian powiedział do nas Polaków, żeby zawezwać obywateli polskich do Zarządu Miejskiego. Po zawezwaniu ludności polskiej nakazano im zaganiać Żydów na rynek do pracy, co i ludność uczyniła. Ja w tym czasie również brałem udział w spędzaniu Żydów na rynek z K. Eugeniuszem. (…) Kiedy już powracaliśmy z powrotem po zagonieniu wszystkich, to już Żydzi wzięli pomnik Lenina na rynku ze śpiewem, śpiewali „przez nas wojna”, kto im to nakazał śpiewać, tego ja nie wiem. My, Polacy, pilnowaliśmy, żeby Żydzi nie pouciekali. Zaznaczam przy tym, że chodzili tam i Niemcy. Później K. Marian, burmistrz Jedwabnego, wydał nam rozkaz wszystkich znajdujących się na rynku zganiać do stodoły Ś. Bronisława, co i my uczyniliśmy. (…) Zamknęli stodołę i podpalili, kto podpalił, tego ja nie widziałem. Żydzi spalili się w stodole. Wszystkich Żydów było więcej jak tysiąc. Ze mną udział w mordowaniu Żydów brali: 1. M. Władysław (…), 2. K. Józef (…), 3.K. Eugeniusz (…). Było nas bardzo dużo narodowości polskiej, którzy brali w tym udział, lecz obecnie ich nazwisk nie pamiętam.
** Opis: relacja Jerzego L., Polaka, mieszkańca Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 157–158.
 
* W 1941 r. to ludność miejscowa Jedwabnego przystąpiła do mordowania obywateli narodowości żydowskiej, gdzie wymordowali około półtora tysiąca przez zabijanie i spalenie w stodole Ś. Odbywało się to w następujący sposób: początkowo wszystkich zagnali na rynek, bijąc kijami, po zagnaniu wszystkich Żydów na rynek, dali im nosić pomnik Lenina i kazali śpiewać piosenkę „Jeśli zawtra wojna”. Później wybrali zdrowych mężczyzn i zagnali na cmentarz, i kazali im wykopać rów. Po wykopaniu rowu przez Żydów wzięli ich i pozabijali, kto czym mógł, ktoś żelazem, ktoś nożem, ktoś kijem. Po wymordowaniu wspomnianych Żydów na cmentarzu resztę starszych i dzieci zagnali do stodoły i spalili. Zaznaczam, że Niemcy udziału w mordowaniu Żydów nie brali, a mordowali sami Polacy, Niemcy stali z boku i fotografowali, jak Polacy mordują Żydów. Ja w tym czasie z rynku uciekłem, kiedy oni nas mordowali.
** Opis: relacja Abrama B., Żyda, mieszkańca Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 146.
 
* W czasie tamtego zdarzenia mieszkańcy Jedwabnego w jednym z domów na górze znaleźli ukryte niemowlę żydowskie i, mimo próśb, jak zrozumiałem, bliskich tego dziecka, nie było „zmiłuj” i niemowlę wyrzucono na bruk. Zginęło na miejscu. To zdarzenie szczególnie utkwiło mi w pamięci.
** Opis: relacja Witolda M., Polaka, mieszkańca Białegostoku.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 160.
 
* W Rosji mieszkaliśmy obok rodziny żydowskiej R., w sowchozie nr 4. Była tam matka i trzech synów. Pamiętam imiona trzech synów: Mojsze, Szlome, Lejba. W 1945 r. można było już pisać listy i rodzina R. napisała do miejscowości, skąd pochodzili. Nie wiem, skąd oni pochodzili. Otrzymali oni odpowiedź od sąsiadów Polaków, nie wiem dokładnie, od kogo, o treści: „Z waszej rodziny Hitler zrobił kiełbasę, szkoda, że was nie było, bo z wami zrobiłby to samo”. Cała polska społeczność sowchozu była oburzona. Moja babcia Marianna K. pochodząca z Jedwabnego powiedziała mi wówczas: „Zapamiętaj sobie, że gdybyś kiedykolwiek coś takiego zrobiła, to nie będziesz godna leżeć w poświęconej ziemi. Ziemia cię wyrzuci i nie przyjmie”.
** Opis: relacja Aliny Barbary G., Polki, mieszkanki Jedwabnego wywiezionej na [[Syberia|Syberię]].
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 161–162.
 
* Widziałem Jerzego Laudańskiego jak szedł za żydami, jak pędzili ich na rynek, za Laudańskim szli gestapowcy. Ze współoskarżonych więcej nikogo nie widziałem. Żydów tych prowadziło gestapo i oni ich bili. Jestem analfabetą. Ja sam nie poszedłem, mnie wzięli niemcy pod przymusem.”
** Autor: Stanisław Zejer, oskarżony w procesie, wypowiedź przed sądem.
** Źródło: [[Tomasz Strzembosz]], Inny obraz sąsiadów, „Rzeczpospolita”, 31 marca 2001, cyt. za: ''Cena „Strachu”. Gross w oczach historyków'', red. R. Jankowski, Warszawa 2008, s. 116.
 
* Żydów trzymano w upale od godziny jedenastej rano do wieczora. Wybrano czterdziestu ludzi, którzy zostali wysłani na cmentarz, gdzie zmuszono ich do wykopania dołów, w których miano zakopać ich żywcem. Na rynku goje postawili na desce pomnik Lenina i zmusili Żydów, by go nieśli i śpiewali bolszewickie pieśni. Położyli duży kamień na głowie rabbiego Awigdora B. i zmusili go, by niósł go po całym rynku. Goje złapali córkę Judki N., Gidele, odcięli jej głowę i bawili się nią niczym piłką.<br />Nim zapadła noc, mężczyzna nazwiskiem W. przyszedł i wydał na wszystkich Żydów wyrok śmierci poprzez spalenie na stosie. (…) Goje, z bronią i nożami w rękach, bili i zabijali na prawo i lewo, aż wreszcie, po pokonaniu wszystkich, wepchnęli Żydów do stodoły Sz., która znajdowała się blisko cmentarza. Wtedy oblali benzyną stodołę i podpalili ją. Z miejsca, w którym ukrywaliśmy się, słyszeliśmy krzyki i lamenty ludzi, którzy cierpieli przed śmiercią.
** Opis: relacja Rywki F., Żydówki, mieszkanki Jedwabnego.
** Źródło: Akta śledztwa S1/00/Zn ws. spalenia osób narodowości żydowskiej 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, IPN Białystok; cyt. za: Mirosław Tryczyk, ''Miasta śmierci. Sąsiedzkie pogromy Żydów'', Wyd. RM, Warszawa 2015, s. 143.
 
==Zobacz też==