Frank Zappa: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
format, dr Zmiana, --- (za długie)
Linia 3:
{{wulgaryzmy}}
{{IndeksPL}}
[[Plik:Zappa.jpg|mały|<{{center>|Frank Zappa}}]]
==B==
* Bez muzyki, która go ozdabia, czas jest tylko nudną produkcją terminów i dat, za które trzeba płacić rachunki.
Linia 12:
==G==
* Gail w swoich wywiadach mówi, że tym co sprawia, że nasze małżeństwo tak dobrze funkcjonuje jest to, że mało kiedy mamy okazję by ze sobą porozmawiać.
 
* Gdzieś w 1967 roku byłem pewnego dnia w sklepie Manny's Musical Instruments. Strasznie wtedy padało. Nagle do środka wszedł mały, nieco zmokły facecik, który przedstawił mi się jako Paul Simon. Powiedział, że chciałby, abym przyszedł dziś do niego na kolację, i dał mi swój adres. Powiedziałem, że przyjdę.<br />Kiedy wszedłem do mieszkania do Paula, on akurat tkwił na czworakach przed takim samym zestawem Magnavoxa, jaki miał Pląsacz z Sun Village. Miał ucho przyklejone do głośnika i słuchał płyty Django Reinhardta.<br />Po chwili Paul oznajmił mi ni stąd, ni zowąd, że jest wytrącony z równowagi, ponieważ musiał zapłacić w tym roku sześćset tysięcy podatku dochodowego. Pomyślałem sobie, żebym ja tylko mógł zarobić sześćset tysięcy dolarów! A w ogóle ile trzeba zarobić, żeby zapłacić taki podatek? I wtedy wszedł Art Garfunkel. Gadaliśmy razem bez końca.<br />Powiedzieli mi, że już od dawna nie byli na żadnym tournée. Wspominali z rozrzewnieniem stare dobre czasy. Nie wiedziałem, że nazywali się kiedyś Tom & Jerry i że mieli wtedy hit „Hey, Schoolgirl in the Second Row”.<br />Powiedziałem im: „Cóż, doskonale rozumiem waszą tęsknotę za rozkoszami życia w trasie, więc chcę wam coś zaproponować... Jutro wieczorem gramy w Buffalo. Co powiecie na to, żebyście pojechali z nami i otworzyli nasz koncert jako Tom & Jerry? Nikomu nie powiem, że to wy. Weźcie sprzęt, jedźcie z nami i zagrajcie «Hey, Schoolgirl in the Second Row» i inne stare kawałki, tylko nie przeboje Simona & Garfunkela”. Pomysł im się spodobał i powiedzieli, że pojadą.<br />Otworzyli nasz koncert jako duo Tom & Jerry. Potem przyszła kolej na nas. Kiedy bisowaliśmy, powiedziałem do publiczności: „Chciałbym, żeby nasi przyjaciele zagrali jeszcze jeden numer”. Wyszli i zaśpiewali „Sound of Silence”. Wtedy dopiero wszyscy zdali sobie sprawę, że to SIMON & GARFUNKEL. Po koncercie podeszła do mnie jakaś wykształcona pani i powiedziała: „Dlaczego pan to zrobił? Dlaczego żartuje pan sobie z Simona i Garfunkela?” Jakbym im naprawdę zrobił chamski dowcip! Co ona, kurwa, myślała? Że te dwie supergwiazdy spadły tu z nieba, a myśmy je zmusili do śpiewania: „OOO-boppa-loochy-bah, she's mine!”?
** Źródło: ''Takiego mnie nie znacie''
 
* Głupota ma pewien urok, ignorancja nie.
Linia 26 ⟶ 23:
 
* Istota chrześcijaństwa jest wypowiedziana w historii kuszenia Adama w Raju. Owoc zakazany był na drzewie wiedzy. Podtekst tego jest taki, że powodem wszystkiego naszego cierpienia jest to, że chcieliśmy dowiedzieć się co tak naprawdę się dzieje. Moglibyśmy wciąż być w Raju jeśli tylko trzymalibyśmy nasze pierdolone gęby zamknięte na kłódkę i nie zadawali żadnych pytań.
** Źródło: Wywiadwywiad dla ''Playboya''„Playboya”, 2 maja 1993
 
==J==
* Ja jestem człowiekiem rodzinnym. Kocham moją rodzinę. Moja rodzina to podstawa mojego społeczeństwa. Mówi się, że jestem dziwakiem, odmieńcem, ale żadne z moich dzieci nie bierze narkotyków, żadne nie było aresztowane przez policję, żadne nie popełniało samobójstwa, nie uciekało z domu...domu… Ilu z tych konserwatywnych rodziców może tak powiedzieć o swoich dzieciach?
 
* Jedną z zasług lat 60. jest to, że nagrano i wydano wówczas trochę muzyki o niezwykłym czy też eksperymentalnym charakterze. Kim byli ci mądrzy, niezwykle światli menadżerowie, którym zawdzięczamy Złotą Erę Amerykańskiej Muzyki? Idący z duchem czasu młodzieńcy o kwiatowym oddechu? Nie – starzy, żujący cygaro faceci, którzy słuchali taśm i mówili: „ Bo ja wiem..., Co to, kurwa, jest? Dobra wypuść to, wiadomo? Nie wiadomo.”<br />Takie podejście do muzyki przynosiło znacznie więcej dobrego niż postawa dzisiejszych bossów. „Młodzi z głową na karku” są o wiele bardziej zachowawczy, a także o wiele bardziej niebezpieczni od swych poprzedników. Skąd się wzięli? Paru wylądowało w branży dlatego, że ich ojcami byli niektórzy z owych staruszków, od których jechało tytoniem. Inni sami utorowali sobie drogę na szczyty – pewnego dnia gość z cygarem mówił: „Posłuchaj Sherman. Zaryzykowałem, wypuściliśmy to i ani się obejrzałem, gdy sprzedaliśmy kilka milionów egzemplarzy. Ja wciąż nie mam pojęcia, co to, kurwa było, ale trzeba nam zrobić tak jeszcze raz. Posłuchaj, co ci powiem, Sherm. Ktoś nam musi dać cynk, co teraz wypuścić. Dlaczego nie przyjmiemy do roboty jakiegoś z tych hipisowskich skurwieli?”<br />Tak więc przyjmują do pracy jednego z hipisowskich skurwieli – nie żeby miał robić coś poważnego – przynosi kawę, listy, stoi z boku i patrzy, co się dzieje – wyrabia się. Pewnego dnia staruszek z cygarem mówi: „Posłuchaj Sherman, myślę, że możemy mu zaufać – wygląda na to, że się powoli otrzaskał. Zrobimy go naszym przedstawicielem – niech ON gada z tymi pojebami od tamburynu i kadzideł. On rozumie to całe gówno, przecież ma takie same włosy jak oni”.<br />Od tej chwili młodzian pnie się i pnie, nie mija wiele czasu, jak trzyma nogi na biurku i mówi: „Niech pan wywali Shermana panie Maxwell. Aha, ten nowy zespół... Nie możemy ryzykować... to po prostu nie to, czego chcą dzieciaki. Wiem, bo przecież mam takie same włosy
** Źródło: ''Takiego mnie nie znacie''
 
* Jeśli coś ci się podoba, to jest genialne; jeśli się nie podoba, jest do dupy.
Linia 50 ⟶ 44:
 
* Kiedy w końcu dostaliśmy kontrakt nagraniowy z MGM, jakieś półgłówki stamtąd zdecydowały, że The Mothers było złą nazwą dla grupy i że żadna stacja radiowa nigdy nie zagra naszej płyty ponieważ nazwa jest zbyt ryzykowna. W tamtym czasie, jeśli byłeś dobrym muzykiem, byłeś a motherfucker, i Mothers to był taki skrót od motherfuckers. Tak naprawdę, było to trochę aroganckie aby tak nazwać naszą grupę, bo wcale nie byliśmy dobrymi muzykami. Wedle standardów zespołów barowych w naszym obszarze, byliśmy całe lata świetlne przed naszą konkurencją, ale jeśli chodzi o prawdziwą muzykę, to sądzę, że byliśmy dokładnie w bagnie.
** Źródło: Audycjaaudycja dokumentalna o FZFranku Zappie w BBC, 1993
 
* Kompozytor to człowiek, który, częstokroć z pomocą niczego nie podejrzewających muzyków, łazi i narzuca swą wolę niczego nie podejrzewającym cząsteczkom powietrza.
Linia 64 ⟶ 58:
 
==M==
* Moja najlepsza rada dla każdego, kto chce wychować szczęśliwe, zdrowe na umyśle dziecko: trzymajcie ją czy też jego jak najdalej od kościoła.[...] (…) Jeśli tylko zbliżycie się z dzieckiem do jakiegoś kościoła, popadniecie w tarapaty.<br />[...](…) budować całą tę desperacką socjologię na pomyśle, że istnieje Facet w Chmurach, który ma Wielką Księgę, który wie, czy jesteście źli czy dobrzy, i którego to obchodzi – budować to wszystko na tym, ludzie, to przecież myślenie godne szympansa.<br />Jeśli o mnie chodzi, to każdy, kto odczuwa potrzebę przynależenia do jakiejś religii, ma do tego prawo. Popieram to. Jednak byłbym wdzięczny, gdyby ludzie ci okazali więcej szacunku tym, którzy nie podzielają ich poglądów, religijnego entuzjazmu i wiary w nekroegzystencję.<br />Zastanówcie się przez chwilę nad regułami chrześcijaństwa. Dobra, co to było, co zjadł Adam, a czego nie powinien był zjeść? To nie było zwykłe jabłko – to był owoc z Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego.<br />Podtekst? «Jak„Jak będziesz chciał być za mądry, to ci tak wpierdolę, że się nie pozbierasz»pozbierasz” – mówi Pan. Bóg jest najmądrzejszy i nie życzy sobie żadnej konkurencji.<br />Czyż nie jest to wobec tego religia w najwyższym stopniu antyintelektualistyczna?
** Źródło: ''Takiego mnie nie znacie''
** Zobacz też: [[religia]], [[chrześcijaństwo]]
Linia 75 ⟶ 69:
** Źródło: Jacek Świąder, ''Zappa. Mistrz muzyki sarkastycznej'', „Gazeta Wyborcza”, 20 września 2013.
 
* Nie biorę narkotyków, wstaję wcześnie rano, jestem pracoholikiem, prowadzę własną firmę...firmę… Fałszywym założeniem jest, że trzeba wieść szalone życie by mieć oryginalne pomysły, i także fałszywe jest założenie, że prowadzenie normalnego życia oznacza dostosowanie się do większości.
 
* Nie ustawaj, aż to co dobre stanie się lepsze, a to co lepsze będzie twoim najlepszym.
Linia 88 ⟶ 82:
 
* Nigdy nie wyciągałem chuja na scenie, ani nikt z zespołu tego nie robił. Mieliśmy na scenie wypchaną żyrafę, uzbrojoną w wąż i przemysłową maszynę do robienia piany. Pod tym mieliśmy bombę wiśniową. Tak właśnie świętowaliśmy Czwarty Lipca 1967. Ktoś machał flagą, zapalał wiśniową bombę. Ona rozrywała dupę żyrafy. Ktoś inny sięgał pod żyrafę i naciskał guzik i wtedy to wszystko srało pianą po całej scenie. To z jakiegoś powodu bawiło ludzi.
** Źródło: Wywiadwywiad dla ''Playboya''„Playboya”, 1993
 
* Nowoczesna muzyka to chory, zepsuty szczeniak.
Linia 94 ⟶ 88:
==O==
* O moich solówkach mogę powiedzieć tylko to, że zawsze wymyślałem je na poczekaniu. Myślę, że mam talent do melodyjnych improwizacji. Dzisiejsi 'wielcy' gitarzyści grają solówki, które mogą być nuta po nucie przećwiczone na próbach i są potem wiernie odtwarzane w czasie koncertu. Nawet jeśli brzmi to jak wersja studyjna, to nikogo to już nie razi. Ja uważam, że jest to nudne. Jeśli jednak gra jest bardzo szybka, to każdy myśli, że tak jest dobrze. I uważam, że to również jest nudne.
 
* Oto dwie popularne legendy na mój temat.<br />Ponieważ w 1969 roku nagrałem na płycie Hot Rats piosenkę „Son of Mr. Green Genes”, ludzie przez lata wierzyli, że osobnik o tym nazwisku (grany przez Lumpy'ego Brannuma) z telewizyjnego show pt. Capitan Kangaroo, był moim prawdziwym ojcem. Otóz nie był.<br />Druga bajeczka głosi, że podczas koncertu wysrałem się kiedyś na scenie. Istnieje wiele wersji na ten temat, między innymi poniższe:<br />[1] Zjadłem gówno na scenie.<br />[2] Ja i Capitan Beefheart zrobiliśmy sobie na scenie „konkurs-obrzydlistwo” (co to, kurwa, jest konkurs-obrzydlistwo) i obaj zjedliśmy gówno.<br />[3] Ja i Alice Cooper zrobiliśmy sobie konkurs-obrzydlistwo na scenie i on rozdeptywał kurczaczki, a ja wtedy zjadłem gówno.<br />W lutym 1967 lub 1968 roku byłem w Londynie w klubie Speak Easy. Podszedł do mnie członek grupy Flock, nagrywającej wówczas dla Columbii, i powiedział: „Jesteś fantastyczny. Kiedy usłyszałem, że zjadłeś to gówno na scenie, pomyślałem, no ten facet to naprawdę odjazd”. Odpowiedziałem: „Nigdy nie zjadłem gówna na scenie”. Gość wyglądał na załamanego, jakby pękło mu serce<br />Zanotujcie to sobie, ludzie: nigdy nie zjadłem gówna na scenie, zaś w ogóle najbliższy zjedzenia gówna byłem w 1973 roku – spożywając posiłek w bufecie Holiday Inn w Fayetteville w Północnej Karolinie.
** Źródło: ''Takiego mnie nie znacie''
 
==P==
Linia 150 ⟶ 141:
 
* Złudzenie wolności będzie trwało tak długo jak długo będzie przynosiło zyski trwanie tej iluzji. Kiedy stanie się ona zbyt droga do utrzymania, po prostu zdejmą scenografię, rozsuną zasłony, poprzesuwają stoły i krzesła, i zobaczysz ceglaną ścianę z tyłu teatru.
** Źródło: cytowane przez Jima Ladd, ''Zappa na żywo'', „Nuggets”, nr 7, kwiecień/maj, 1977
 
==O Franku Zappie==
* Muzyką i tekstami próbował burzyć i wyśmiewać wszelkie skostniałe formy i przejawy zakłamania, występujące w codziennym życiu, demaskował obłudę, pyszałkowatość różnych osobistości publicznych, ich fałsz, obietnice bez pokrycia. Jego bronią było szyderstwo i ironia...ironia… Kpił z amerykańskiego społeczeństwa ślepo podążającego za przywódcami, wyśmiewał prostą naiwność pokolenia hippisowskiego, parodiował światowy show biznes, awangardowe poszukiwania pseudonowatorów. (...) A przy tym wszystkim był świetnym muzykiem – twórcą nietuzinkowym, otaczającym się doskonałymi instrumentalistami rockowymi i jazzowymi.
** Autor: [[Marek Gaszyński]], ''Czy wiesz? Zagadki. Muzyka rozrywkowa'', Warszawa 1996, wyd. Alfa, Warszawa 1996, s. 108, 109.
 
* W czasie koncertu z Zappą należało być przygotowanym na wszystko. Zdarzało się, że w trakcie trwania dawał ręką znak „pięć”, odliczał pierwszą i trzecią miarę taktu i po tym jednym takcie, a właściwie po dwóch, trzeba było być gotowym do wejścia. (…) Potrafił w połowie zmienić utwór. I mimo wszystko było zaaranżowane, cały koncert opierał się n a improwizacji. Właśnie to podobało mi się najbardziej we współpracy z nim. Miał różne znaki na różne okazje. Cały czas trzeba było mieć oczy szeroko otwarte i śledzić każdy jego ruch. Kiedy uznał, że publiczność nie reaguje tak, jak chciał, w połowie utworu zmieniał całą koncepcję, dawał nam znak, na przykład skakał do góry i gdy tylko jego stopy dotknęły podłogi, cały zespół musiał być gotowy, żeby zacząć grać inny utwór.
** Autor: [[Aynsley Dunbar]]
** Opis: z wywiadu dla [[Polskie Radio Program III|Radiowej Trójki]] – Warszawa, 7 maja 1998.
** Źródło: [[Piotr Kaczkowski]], ''Przy mikrofonie'', Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, [[Specjalna:Książki/8370528066|ISBN 83-7052-806-6]]8370528066, s. 330–331.
 
 
{{DEFAULTSORTSORTUJ:Zappa, Frank}}
[[Kategoria:Amerykanie włoskiego pochodzenia]]
[[Kategoria:Amerykańscy gitarzyści]]