Leszek Kołakowski: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Pawelew (dyskusja | edycje)
Dodanie cytatu.
m format, dr Zmiana
Linia 1:
[[Plik:2007.10.23. -Leszek Kolakowski Foto Mariusz Kubik.jpg|mały|<{{center>|Leszek Kołakowski}}]]
'''[[w:Leszek Kołakowski|Leszek Kołakowski]]''' (1927–2009) – [[Polska|polski]] [[filozof]], eseista, publicysta i prozaik.
==Cytaty z publikacji==
===''Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań.'' ===
<small>(wyd. Znak, Kraków 2006)</small>
* Ruina wsi i ruchomość naszego życia oznaczają nie tylko postępującą zagładę względnie stałego i ''quasi''-naturalnego środowiska sąsiedzkiego, ale także rozkład owej ludzkiej przestrzeni, ongiś tworzącej system odniesienia, wokół którego świat nasz krok za krokiem się budował; same pojęcia domu rodzinnego, rodzinnego miasta czy wsi, rodziny kilku-pokoleniowej raptownie zanikają, a razem z nimi samo pojęcie dzieciństwa; ponieważ jesteśmy wszędzie, nie jesteśmy nigdzie, przestrzeń nasza jest czysto kartezjańska, niezróżnicowana i nieskończona, bez uprzywilejowanych punktów.
Linia 11:
 
* Uganianie się za nowymi formami religijności, sukcesy rozmaitych sekt charyzmatycznych, sondowanie głębi i legend wiecznie tajemniczego Orientu, rozmaite techniki kolektywnej psychoterapii – wszystko to są symptomy tego samego dziwacznego schorzenia, jakie wyrasta z niejasnego poczucia, iż utraciliśmy zdolność i miejsce tzw. bezpośredniej komunikacji.
** Źródło: s. 36. ''(Wieś utracona)''
 
* Krótko mówiąc, rozdarci jesteśmy między niedające się pogodzić pragnienia: chcemy coraz mniej państwa, którego nadzór i natrętne wtrącanie się w nasze sprawy odczuwamy z przykrością, względem którego przeżywamy niemiło własną swoją niemoc; jednocześnie chcemy coraz więcej państwa, by broniło nas przeciw wszystkim możliwym nieszczęściom, pochodzącym od natury, od społeczeństwa czy od nas samych, by zagwarantowało nam bezpieczeństwo totalne, zajęło się naszymi interesami i wspierało naszą szczególną sprawę przeciwko wszystkim innym.
** Źródło: s. 37. ''(Wieś utracona)''
*Ostatecznie ideologie polityczne obiecują nam coraz bardziej, jak się zdaje, społeczeństwo, które połączy harmonijnie raj anarchistyczny z rajem totalitarnym: państwo będzie niczym, a zarazem państwo będzie wszystkim, będzie zajmować się skutecznie wszystkim i odda całą władzę ludowi; każdy z nas będzie chroniony jak niemowlę w kołysce i każdy z nas będzie miał doskonałą wolność indywidualnego rozwoju, osobowej „realizacji” itd.
 
**Źródło: s. 38. ''(Wieś utracona)''
* Ostatecznie ideologie polityczne obiecują nam coraz bardziej, jak się zdaje, społeczeństwo, które połączy harmonijnie raj anarchistyczny z rajem totalitarnym: państwo będzie niczym, a zarazem państwo będzie wszystkim, będzie zajmować się skutecznie wszystkim i odda całą władzę ludowi; każdy z nas będzie chroniony jak niemowlę w kołysce i każdy z nas będzie miał doskonałą wolność indywidualnego rozwoju, osobowej „realizacji” itd.
*Nie ma wątpliwości, że społeczeństwo otwarte i pluralistyczne ma więcej szans (choć nie gwarancję), iż podejmować będzie ważne decyzje na przesłankach racjonalnych, a przede wszystkim, że będzie mogło naprawiać swoje błędy. Mimo to despotyzm, zwłaszcza w formie komunistycznej, ma także zalety: oferuje nam bezpieczeństwo za cenę serwilizmu i rezygnacji z uczestnictwa w sprawach publicznych; uwalnia nas od obowiązku posiadania opinii lub idei własnych i kołysze nas w oceanie optymistycznego kłamstwa (a któż udowodnił, że w prawdzie żyje się koniecznie lepiej niż w kłamstwie?).
** Źródło: s. 4238. ''(Wieś utracona)''
 
* Nie ma wątpliwości, że społeczeństwo otwarte i pluralistyczne ma więcej szans (choć nie gwarancję), iż podejmować będzie ważne decyzje na przesłankach racjonalnych, a przede wszystkim, że będzie mogło naprawiać swoje błędy. Mimo to despotyzm, zwłaszcza w formie komunistycznej, ma także zalety: oferuje nam bezpieczeństwo za cenę serwilizmu i rezygnacji z uczestnictwa w sprawach publicznych; uwalnia nas od obowiązku posiadania opinii lub idei własnych i kołysze nas w oceanie optymistycznego kłamstwa (a któż udowodnił, że w prawdzie żyje się koniecznie lepiej niż w kłamstwie?).
** Źródło: s. 3842. ''(Wieś utracona)''
 
===''Jezus ośmieszony. Esej apologetyczny i sceptyczny.''===
<small>(Wydawnictwo ZNAKZnak, 2014)</small>
 
* Przesłanie Jezusa było takie: w obliczu nieuniknionego Końca wszystkie dobra i rzeczy ziemskie są jeśli nie bezwartościowe, to w każdym razie drugorzędne i względne, nigdy nie powinny uchodzić za dobra same w sobie, a tym bardziej za wartości absolutne. Myśleć inaczej to idolatria, to oddawanie najwyższej czci temu, co nietrwałe, bez znaczenia, pozbawione wagi. (...) Jest tylko jedna rzecz godna bezwarunkowego pragnienia: to Bóg i jego Królestwo; jest tylko jedna rzecz, która jest złem absolutnym: utrata duszy, jej nieodwracalne zepsucie. ''(s. 21)''
* Uznanie własnej winy jest według nauczania Jezusa podstawowym warunkiem metanoi ''(przemiany duchowej)'', warunkiem życia w Bogu i, siłą rzeczy, warunkiem zbawienia. Dodajmy: zdolność do poczucia winy jest warunkiem bycia człowiekiem. Ta zdolność czyni nas istotami ludzkimi, mówi Księga Rodzaju, i słusznie. Słusznie dlatego, że nie mamy żadnej znajomości dobra i zła, jeśli nie odczuwamy ich w sobie; tak więc doświadczać zła jako stanu własnej duszy to czuć się winnym. Jeśli nie umiemy czuć się winni, nie jesteśmy zdolni do odróżnienia dobra i zła. ''(s. 26)''
 
* Uznanie własnej winy jest według nauczania Jezusa podstawowym warunkiem metanoi ''(przemiany duchowej)'', warunkiem życia w Bogu i, siłą rzeczy, warunkiem zbawienia. Dodajmy: zdolność do poczucia winy jest warunkiem bycia człowiekiem. Ta zdolność czyni nas istotami ludzkimi, mówi Księga Rodzaju, i słusznie. Słusznie dlatego, że nie mamy żadnej znajomości dobra i zła, jeśli nie odczuwamy ich w sobie; tak więc doświadczać zła jako stanu własnej duszy to czuć się winnym. Jeśli nie umiemy czuć się winni, nie jesteśmy zdolni do odróżnienia dobra i zła. ''(s. 26)''
 
===''Horror metaphysicus'' (1988)===
Linia 48 ⟶ 53:
** Źródło: s. 68.
 
* (…) wiemy tylko to, co zawsze było w nas. (…) Całość jest w nas i dlatego możemy w ogóle cokolwiek wiedzieć.
** Źródło: s. 90.
 
Linia 71 ⟶ 76:
* (…) jakiś zniewieściały inteligent, histeryczny płaksa powie może, że czy Abraham zabił syna, czy tylko podniósł miecz w zamiarze zabicia i ktoś go powstrzymał – to z punktu widzenia moralnego wszystko jedno. My jednak wraz z Abrahamem jesteśmy przeciwnego zdania – my, prawdziwi mężczyźni. My oceniamy wyniki i wiemy, że wszystko jedno – chciał zabić czy nie chciał zabić – skoro w końcu nie zabił. Dlatego śmiejemy się do rozpuku z fajnego kawału Pana Boga. Ostatecznie sami widzicie, że to morowy chłop.
 
* Liczmy na wzajemność, a nie dobroczynność. (…) Liczmy na to, że weźmiemy tyle, ile damy.
 
* Nie kocha się naprawdę człowieka przez jakieś jego własności lub przymioty określone, ale przeciwnie – przez niego kocha się jego własności i przymioty.
Linia 85 ⟶ 90:
* Śmierć może nas dotknąć na pustyni, ale hańba tylko wśród ludzi.
 
* (…) w sprawach moralnych (…) każda wiedza przychodzi za późno. (…) Moralna strona każdego działania – w przeciwieństwie do strony technicznej – jest absolutnie nieprzewidywalna i daje się zrozumieć i ocenić dopiero po fakcie.
 
* (…) wolno czasem ulegać służalczo możnym i zdradzać dla nich własnych przyjaciół – ale tylko wtedy, gdy wiemy na pewno i bez niejasności, że jest to jedyny sposób ocalenia całej ludzkości. Jak dotąd, Noe był jedynym, który stanął wobec takiego dylematu.
Linia 148 ⟶ 153:
* Na ogół jednak lepsi są ludzie, co o sławie nie myślą, ale zadowoleni są z tego, że są lubiani i szanowani choćby w niewielkim gronie przyjaciół i bliskich.
 
* Nadzwyczajna różnorodność zachowań seksualnych ludzkich jest jednak dziełem kultury, nie natury, i równie mało można ją z postanowień natury wydedukować, jak z faktu, iż natura kazała nam się odżywiać, można wydedukować menu wszystkich restauracji paryskich i reguł savoir-vivre'uvivre’u przy jedzeniu.
 
* (…) naród jest twórczą energią ducha ludzkiego, pięknym wynalazkiem natury czy Pana Boga i dzięki temu wynalazkowi ludzkość jest zbiorowiskiem zróżnicowanym i przez to zróżnicowanie pełnym siły. Chwalmy wielość, chwalmy różnice.
Linia 180 ⟶ 185:
* Religia nie umiera jednak, bo nie ma dokąd umrzeć. Proroctwa co do jej przyszłych losów będą przeto z konieczności ogólnikowe i mało ścisłe.
 
* Równość w ludzkiej godności i wynikająca stąd równość praw i obowiązków jest wymogiem, bez którego stoczylibyśmy się w barbarzyństwo. (…) Wiara w tę równość nie tylko chroni naszą cywilizację, ale czyni nas ludźmi.
** Zobacz też: [[równość]]
 
Linia 187 ⟶ 192:
* ''Szacunek dla wszelkiego życia'' jest hasłem absurdalnym, oznacza bowiem, że mamy szanować prątki gruźlicy i wirusy ospy: jesteśmy jednak żywymi organizmami, nie czystymi duchami, i nie możemy żyć, nie niszcząc innych form życia.
 
* Śmiech jest więc bardzo dobrym wynalazkiem natury czy Pana Boga (bo Bóg, przynajmniej wedle ''Talmudu'', ma poczucie humoru), jako że świat nie jest naprawdę nam przyjazny, lecz raczej wrogi, trzeba więc wrogość jego stępiać humorem.
 
* To, co możliwe w młodości, tego nie można na ogół mieć w pełnych rozmiarach i wszystkich formach. Dlatego niemal wszyscy są ofiarami złudzenia, że „utracili młodość”, która przecież mogła być o tyle lepsza. Nie, nie mogła.
Linia 296 ⟶ 301:
 
* Człowiek, jak wielki filozof powiadał, jest „bytem ku śmierci” i ona współokreśla naszą egzystencję. Jest przeto stosowne, by zaliczyć ją do filarów życia, chociaż jest końcem, a nie częścią. Ale pamiętanie o niej jest bardzo ważną częścią naszego życia.
** Źródło: ''List-komentarz do własnego artykułu'' („Tygodnik Powszechny”, nr 43/2004), ''Kompletna i krótka metafizyka'', „TP”, nr 48 (2890), 28 listopada 2004.
 
* Filozofia jest wysiłkiem stałego kwestionowania wszystkich oczywistości, a więc stałego dezawuowania objawień istniejących; jednakże pokusa posiadania objawienia własnego niezmordowanie zastawia sidła na krytyków: każda filozofia, która ma aspiracje „systemu”, kwestionuje cudze objawienie po to, by natychmiast ustanawiać własne.
Linia 308 ⟶ 313:
** Źródło: ''Wolność i wolności'' (1970)
 
* Jeśli miecz kościelny chce mieć zwierzchnictwo nad państwowym i wydawać prawa, to po prostu przegra. Nie byłoby to złe, bo przegrać powinien. Chodzi tylko o to, by razem z nim nie przegrało chrześcijaństwo. (...)<br />Biskupi powiedzą, że dobrze jest się regularnie spowiadać, a źle – spowiedzi unikać. Nie żądają jednak, by państwo narzuciło przymus spowiedzi. Państwo nie potrzebuje tedy wyrażenia „wartości chrześcijańskie” jako formuły prawodawczej, gdyż mogłaby ona służyć głównie rozciąganiu prawa na te części odróżnienia dobra i zła, które są sporne albo wybitnie sporne, służyłaby tedy nietolerancji i opresji.
** Źródło: ''Amatorskie kazanie o wartościach chrześcijańskich'' (1996)
** Zobacz też: [[rozdział państwaKościoła od kościołapaństwa]], [[chrześcijaństwo]]
 
* Nie oburza mnie ani mnie nie irytuje irracjonalność wiary; nudzą mnie i niecierpliwią próby budowania fałszywych zasad racjonalizujących.
Linia 356 ⟶ 361:
 
* Ja jestem za swobodą dla par homoseksualnych, mogą zawierać jakieś umowy dla celów podatkowych czy spadkowych, które ułatwiałyby im życie, ale nie powinny żądać od państwa uznania takiego związku za małżeństwo czy przyznania im prawa do adopcji dzieci. Czy to są postulaty lewicowe? Nie wiem i nie bardzo mnie to obchodzi. Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Tradycyjnie małżeństwo było sakramentem, a potem wprowadzono śluby cywilne. Para homoseksualna może sobie urządzić taką ceremonię ślubu, ale nie powinna żądać od państwa uznania ich związku za małżeństwo w sensie ścisłym.
** Źródło: „Europa”, nr 207, 22 marca 2008
 
* Jestem po stronie chrześcijaństwa, ale nie jestem po jego stronie w sposób wojowniczy. Nie uczestniczę też naprawdę w chrześcijańskiej liturgii, chociaż ją lubię – lubię mszę trydencką, mszę łacińską starą, no, ale nie uczestniczę w mszach, nie chodzę do spowiedzi. Instytucję spowiedzi doceniam, bo myślę, że jest ważną rzeczą, żeby ludzie mieli poczucie, iż potrafią stawić czoło własnej grzeszności, to jest ważne. (…) Jestem przywiązany do tradycji chrześcijańskiej, do wielkiej siły Ewangelii, Nowego Testamentu. Uważam to za fundament naszej kultury. Ale nie tylko. Mam poczucie, że dla mnie samego jest to bardzo ważne. A więc w jakimś luźnym sensie mógłbym się chwalić, że jestem chrześcijaninem. Ale nie tylko chrześcijaństwo cenię, bardzo cenię także buddyzm.
** Źródło: ''Czas ciekawy, czas niespokojny. Z Leszkiem Kołakowskim rozmawia Zbigniew Mentzel'', Część 2, wyd. Znak, 2008, s. 176.
 
* Jestem nieufny wobec cywilizacji islamicznej.
** Źródło: „Europa”, nr 207, 22 marca 2008
 
* Każda poszczególna granica jest przekraczalna, nieprzekraczalne jest tylko istnienie granicy.
Linia 382 ⟶ 387:
** Źródło: ''Czas ciekawy, czas niespokojny. Z Leszkiem Kołakowskim rozmawia Zbigniew Mentzel'', wyd. Znak, 2007, s. 175.
 
* Odepchnąć ''sacrum'' to odepchnąć granice, które człowieka określają. (…) Religia jest sposobem, w jaki człowiek akceptuje swoje życie jako nieuchronną porażkę – jest to możliwe tylko pod warunkiem (…) uznania porządku sakralnego.
** Źródło: Magdalena Grochowska, ''Byłoby lepiej, gdyby był'', „Gazeta Wyborcza”, 3–4 listopada 2012.
** Zobacz też: [[religia]]
Linia 388 ⟶ 393:
* Przeciw absurdom, fanatyzmom, kłamliwym propagandom mamy tylko broń edukacji. Niestety, procesy w kulturze, które wydają się nam tak niebezpieczne, redukowanie naszych zainteresowań do tego, co sprawia, że życie jest zabawniejsze i obfitsze w dobra konsumpcyjne, pogarda dla wartości tradycyjnych, dla prawdy, dla bezinteresownej wiedzy, o ile nie powiększają one naszych bogactw i nie oferują rozrywek – wszystko to podważa te właśnie systemy edukacyjne, które mogłyby stanowić antidotum.
** Opis: podczas 66. Światowego Kongresu PEN Clubu.
** Źródło: [http://mbc.malopolska.pl/dlibra/docmetadata?id=61774 „Przekrój”], nr 28/2820, 11 lipieclipca 1999, s. 12.
 
* To, że w traktacie ustanawiającym konstytucję dla Europy czy w obecnym traktacie lizbońskim nie ma ani słowa o przemożnym udziale chrześcijaństwa w historii Europy, w kształtowaniu europejskiej kultury i europejskich instytucji, jest w moim przekonaniu absurdalne. Nie mówię, że powinno być tam ''invocatio Dei'' w sensie jakiegoś aktu konfesji, bo to jest niemożliwe. Oczywiście Francuzi i ich rząd mają obsesję na punkcie laickości i dla nich każda wzmianka o chrześcijaństwie byłaby wyznaniem wiary. Tak być nie musi. Można uznać to, co jest historycznie niewątpliwe – że chrześcijaństwo należy do fundamentów naszej kultury. Historia Europy jest także historią chrześcijaństwa. To powinno być głośno powiedziane. Zgadzam się najzupełniej z krytykami wykluczania chrześcijaństwa z historii Europy.
** Źródło: „Europa”, nr 207, 22 marca 2008.
 
* W złej bowiem wierze żyje ten, kto twierdzi, że udowodnił coś, czego udowodnić niepodobna, nie zaś ten, kto oświadcza, że musi się na coś zdecydować, chociaż nie potrafi ugruntować swoich decyzji z pewnością właściwą sądom naukowym. Nie jest w złej wierze ten, kto powiada, że wierzy w Boga, lecz zdradza złą wiarę ten, kto twierdzi, że istnienie Boga jest naukowo udowodnione, a twierdzi tak bądź dlatego, że chce sobie samemu wmówić pewność, bądź dlatego, że wydaje mu się, iż twierdzić inaczej byłoby społecznie niebezpieczne.
Linia 399 ⟶ 404:
** Źródło: Magdalena Grochowska, ''Byłoby lepiej, gdyby był'', „Gazeta Wyborcza”, 3–4 listopada 2012.
 
* Wolność niczym nieograniczona staje się pojęciowo niemożliwa. (…) Państwo radykalnie liberalne to utopia, która obraca się przeciw sobie.
** Źródło: Jarosław Kuisz, Paweł Marczewski, ''Jak być liberałem w naszej części Europy'', „Gazeta Wyborcza”, 11–12 grudnia 2010.
** Zobacz też: [[liberalizm]]
Linia 416 ⟶ 421:
 
* Filozofia kościelna nader często korzysta z tej właśnie argumentacji: kto dowiedzie, że boga nie ma. Jest to rzeczywiście pytanie zabójcze dla ateisty. W istocie: kto dowiedzie, że nad głową księdza Wettera nie unosi się milion szatanów, kto dowiedzie, że w jego głowie, nie żyje tuzin niewidzialnych i nieprzestrzennych duchów, kto dowiedzie, że nie ma krasnoludków, kto dowiedzie, że nie istnieje we wszechświecie takie ciało niebieskie, gdzie żyją gryfy, chimery i centaury, kto mógłby dowieść, że nie ma bytów absolutnie niepoznawalnych? I nie znajdzie się mąż taki, który dowiódłby tej rzeczy, albowiem mógłby dowieść jedynie własnego nieuctwa. Nie można oczywiście na serio, poza murami klasztorów, spierać się o istnienie i nieistnienie obiektów nieprzestrzennych i pozaczasowych i nauka od dawna nie troszczy się o nie.
** Źródło: „Przekrój”, nr 26–52, 2009, Krakowskie Wydawnictwo Prasowe, 2009, s. 57.
 
* Język polityki jest językiem kłamliwym z natury rzeczy. Kłamliwym nie w tym sensie, żeby wszystko w nim było kłamstwem, ale w tym, że wszystko jest albo niedopowiedziane, albo tak powiedziane, żeby mogło uchodzić za coś ważnego i prawdziwego, chociaż tak nie jest.