Wojciech Pokora: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
drobne merytoryczne
drobne merytoryczne
Linia 1:
[[Plik:Wojciech Pokora.JPG|mały|<center>Wojciech Pokora</center>]]
'''[[w:Wojciech Pokora|Wojciech Pokora]]''' (1934–2018) – polski [[aktor]] i artysta [[kabaret]]owy, [[reżyser]] [[teatr]]alny.
* Ale trzeba lat doświadczeń, by zorientować się, co jest dla nas korzystne, a co nie. Kiedy ma się lat 25 czy 30, to wszystko jest dobre i pachnie przygodą. Może mniej pieniędzmi, bo nie w nich rzecz była. My, aktorzy, zarabialiśmy kiedyś naprawdę marne grosze.
** Opis: o sobie.
** Źródło: [https://www.onet.pl/film/onetfilm/wojciech-pokora-uwielbiany-polski-aktor-w-filmie-poszukiwany-poszukiwana-w-vodpl-i/7j7l1m5,681c1dfa onet.pl], 28 maja 2020
 
* (…) farsę gra się głośno, wyraźnie, przy pełnych światłach. (…) Widz musi wszystko widzieć i słyszeć. Ma być mądrzejszy od aktora, ale i dać się zaskoczyć.
** Źródło: Jacek Antczak, [http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/126585.html ''Życie z dwoma żonami i dwoma „Maydayami”''], „Polska Gazeta Wrocławska” nr 257, 4 listopada 2011.
** Zobacz też: [[farsa]]
 
* Kiedy Janusz Majewski do mnie zadzwonił, informując, że będzie to kręcił, na podstawie powieści Kazimierza Sejdy, i pytając, czy bym wziął w tym udział, naturalnie się zgodziłem. Chciałem tylko wiedzieć, kto w tym będzie uczestniczył. Bo ważne jest, w jakim towarzystwie będzie się film produkować. Kiedy wymienił mi nazwiska Marka Kondrata czy Wiktora Zborowskiego, a zwłaszcza dwóch Węgrów, wiedziałem, że muszę w to wejść. Von Nogay to w swym komizmie okrutny typ, znęcający się nad swoim ordynansem, zaglądający też do kieliszka.
** Opis: o granej przez siebie roli Franza von Nogaya w filmie "C.K. Dezerterzy"
** Źródło: [https://www.onet.pl/film/onetfilm/wojciech-pokora-uwielbiany-polski-aktor-w-filmie-poszukiwany-poszukiwana-w-vodpl-i/7j7l1m5,681c1dfa onet.pl], 28 maja 2020
 
* Posiadając obecną wiedzę, na pewno nie przyjąłbym roli Stanisława Marii Rechowicz w filmie „Poszukiwany, poszukiwana”. Ta rola na długo zapisała się w pamięci Polaków, ale i sprawiła, że nie mogłem się uwolnić od łatki „Marysi”. Wielokrotnie ludzie krzyczeli za mną na ulicy: – Te, Maryśka! Albo wołali na plaży: – Marysiu, zupa ci kipi! To była etykietka, której nie mogłem się pozbyć. I zresztą nigdy na dobre jej się nie pozbędę. Niechaj będzie i tak.