Wojna polsko-bolszewicka: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Wojczstan (dyskusja | edycje)
+1
Wojczstan (dyskusja | edycje)
+1
Linia 32:
* Rozumie się, że dotychczas nie nadarzyła mi się okazja do ujawnienia mych sympatji do Polski Piłsudskiego, czyli do Polski ucisku i gwałtu, przysłoniętego płaszczykiem frazesu patrjotycznego i bohaterskiego samochwalstwa. Bez zbytniego trudu można zebrać sporo moich oświadczeń, w których uprzedzałem, że nie zatrzymamy się w połowie drogi, jeżeli Piłsudski narzuci nam wojnę. Podobne oświadczenia wynikały z sytuacji ogólnej. Ale wyciągać z nich wniosek, żeśmy pragnęli wojny z Polską, albo przygotowywali się do takiej wojny, znaczy tyle, co zadawać kłam faktom i zdrowemu rozsądkowi. Pragnęliśmy uniknąć tej wojny za wszelką cenę. (…) Sikorski przyznaje, żeśmy nadzwyczaj „zręcznie” prowadzili propagandę pokojową. Nie rozumie tylko, albo udaje, że nie rozumie, iż tajemnica owej zręczności była zresztą bardzo przejrzysta i nieskomplikowana: pragnęliśmy gorąco pokoju nawet za cenę jak największych ustępstw. Właśnie ja pragnąłem może bardziej, niż ktokolwiek inny, aby do tej wojny nie doszło, gdyż zbyt dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, jak trudno będzie nam ją prowadzić po trzech latach nieprzerwanej wojny domowej. (…) Piłsudski narzucił nam wojnę.
** Autor: [[Lew Trocki]], ''Moje życie. Próba autobiografji'', przeł. J. Barski i S. Łukomski, wyd. Bibljon, Warszawa 1930.s. 507.
 
* W dniu 18 sierpnia 1920 r. Piłsudski wydał rozkaz o przegrupowaniu wojsk polskich i pościgu, którego zadaniem było zamknięcie drogi odwrotu dywizjom zdążającym na wschód i skierowanie ich na północ. Przyparte do granicy Prus Wschodnich mogły zostać zniszczone lub zmuszone do przekroczenia granicy. Ale gen. Józef Haller nie wykonał dyrektywy i doprowadził do wypuszczenia wroga z matni.
** Autor: [[Janusz Cisek]]
** Źródło: Janusz Cisek, ''Piłsudski'', wyd. Świat Książki, Warszawa 2007. s. 177.
 
* W tej bitwie [pod Chocimiem] zabito mi konia. (…) Gwiazdy wypełzły z chłodnego brzucha nocy i opuszczone wsie zapaliły się nad horyzontem. Objuczony swoim siodłem zacząłem się posuwać rozoraną miedzą i na zakręcie zatrzymałem się za swoją potrzebą. Załatwiwszy się zapiąłem rozporek i poczułem, że rękę mam obryzganą. Zapaliłem latarkę, odwróciłem się i zobaczyłem na ziemi trupa Polaka oblanego moim moczem. Notes i strzępy odezw Piłsudskiego poniewierały się obok trupa. W zeszyciku Polaka zanotowane były drobne wydatki, wykaz repertuaru krakowskiego teatru dramatycznego i data urodzin kobiety imieniem Maria Luiza. Odezwą Piłsudskiego, marszałka i dowódcy naczelnego, starłem cuchnącą ciecz z głowy nieznanego mego brata i odszedłem uginając się pod ciężarem siodła.