Isaac Bashevis Singer: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
→‎Inne: drobne merytoryczne
m kat., dr Zmiana
Linia 3:
==''Biłgoraj''==
(tłum. Monika Adamczyk-Garbowska)
* Było tam coś w rodzaju otwartej szopy – dach oparty na czterech drągach, a pod tym dachem stało łóżko pokryte słomą. Usiadłem na łóżku i wydawało mi się, że nie ma i nie może być większego luksusu. Ptaszki śpiewały, cykały świerszcze. Powietrze przepełniały niezliczone głosy i dźwięki. W pobliżu przechadzały się kury i koguty. Kiedy uniosłem głowę, zobaczyłem biłgorajską bóżnicę i pola, które rozciągały się wokół aż po skraj lasu. Miały różne kształty i barwy: kwadraty, romby, trójkąty, zielone, ciemne, żółte. Byłem w raju i miałem tylko jedno pragnienie: żeby nigdy mnie stąd nie wygnano...wygnano…
 
* Wiedziałem, że moja matka nazywa się Baszewe, ale nigdy nie słyszałem, żeby zwracano się do niej po imieniu. Mój ojciec zwykle nie zwracał się do niej w ten sposób, tylko mówił: „Słuchaj no”. Zwracanie się do kobiety po imieniu uważane było u chasydów za frywolność.
Linia 10:
(tłum. Magdalena Sitarz)
 
* Trudno sobie dziś wyobrazić, jak wielka była w owych czasach chęć do nauki. Mali chłopcy i młodzieńcy studiowali dzień i noc. Wstawało się w środku nocy na „czuwanie” i szło się studiować do domu nauki. Dziadek ożenił się mając lat trzynaście, a w wieku lat czternastu czy piętnastu został ojcem (...).
 
* Wracam na chwilę pamięcią do mojego wielkiego dziadka, biłgorajskiego rabina. W pewnym sensie jest on dla mnie symbolem. Takich Żydów już dzisiaj nie ma i kto wie, czy jeszcze kiedykolwiek będą. Byli dziećmi epoki, która z pewnością już nie powróci.
Linia 19:
* Ci, których chciałam, nie chcieli mnie, a ci, którzy mnie wybrali, nie nadawali się do niczego. Czy to miłe iść do ślubu z mężczyzną, który ci się nie podoba? Ja, gdy ktoś nie przypadnie mi do serca, nie mogę znieść jego oddechu, a co tu dopiero mówić o życiu pod jednym dachem? Nie potrafię. Mdli mnie aż do obrzydzenia. Lepiej być osobą samotną, niż żyć w ten sposób.
 
* – Kochać, szmochać!... Wychodzi się za mąż i gotowe. Miłość – przychodzi, gdy się jest we dwoje.<br />– Nie, nie w moim przypadku. Nie mogłabym spędzić życia pod jednym dachem z kimś, do kogo odczuwałabym niechęć.
 
* Na swoje nieszczęście obie panny obdarzone były dobrym smakiem. Padły ofiarą tęsknoty za prawdziwą miłością.<br />Im były starsze, tym mniejsza była szansa, że kogoś pokochają. Już nie było dla nich kawalerów. Swatano im starych Żydów o siwych brodach, z dziećmi, wnukami. Każdy z tych prostych Żydów miał przezwisko: Abram Wół, Arcze Głąb, Jankiel Chwalipięta, Mordchele Pluskwa. Kobieta, która wyszłaby za jednego z nich, stałaby się panią Wołową, Głąbiną, Chwalipięciną, Pluskwiną...Pluskwiną… A na dodatek w parze z biedą i brudem szedłby wstyd i szyderstwo.
 
* Nie leży w męskiej naturze powtarzanie w kółko tego samego.
Linia 27:
* Ostatnimi laty dostajemy propozycje jedynie od starych Żydów, wdowców, rozwodników. Przychodzi Żyd, który mógłby być moim ojcem – ubranie niechlujne, dom pełen dzieci, broda większa od niego samego – i chce jednego: bądź służącą jego dzieci. A co ja będę z tego miała? Nikt nie kocha macochy, choćby była najlepsza. Czy mi się spieszy do takich problemów? Przynajmniej nikt w domu mnie nie przeklina, z godnością zarabiam na swój kawałek chleba.
 
* Panny nawet nie posiwiały, nie miały także zmarszczek. Ich włosy cały czas były czarne jak smoła, a twarze gładkie, tryskające energią. Mimo ciężkiej pracy wciąż brały na siebie nowe obowiązki. Cięły i rąbały drzewo, szorowały, prały, wycierały. Nawet komórki i spiżarnie w ich domu były czyste. W beczce na wodę obręcze lśniły jak srebro. Siostry zamawiały suknie u krawca, a także same szyły dla siebie. Nadawały się do wszystkiego. W ich domu stały ogromne kufry z wyprawą, a w nich pełno było wszystkiego. Obie miały w sobie dość sił i soków, by uszczęśliwić mężczyznę, lecz musiałby to być ktoś mądry, z charakterem, nie żaden rozmamłany ciamajda, niedojda, fajtłapa...fajtłapa…
 
* W dzisiejszych czasach być niezamężną kobietą w dużym mieście nie jest żadną tragedią. Ale gdy w małym polskim miasteczku Żyd miał trzy córki i żadna nie wyszła za mąż – to było nieszczęście i wstyd.
 
==''Sztukmistrz z Lublina''==
Linia 54:
 
==Inne==
* Azriel [...](…) zaobserwował – nie po raz pierwszy zresztą – że szaleństwa utajone w ludzkim mózgu zawsze się ujawniają w momentach krytycznych. Pierwsze lęki nie zanikły. W każdym człowieku pozostaje utajone pragnienie czczenia bożków i uprawiania czarnej magii. Piąta księga mojżeszowa surowo przestrzega przed takimi zabobonnymi skłonnościami. Ktokolwiek ją napisał, musiał dobrze wiedzieć, że najgłębiej sięgającą chorobą duszy jest wiara w fatalizm.
** Źródło: Singer, ''Spuścizna'' (''The Estate'', 1969)
 
* Bibliotekarz uśmiechnął się i zaznaczył coś na kartkach. Wręczył mi książki i ledwie powstrzymałem się przed pocałowaniem go w rękę. Wezbrała we mnie fala wielkiej czułości w stosunku do tego dobrego człowieka oraz dojmujące pragnienie przeczytania, co jest napisane w tych książkach.
** Źródło: Isaac Bashevis Singer, ''Miłość i wygnanie. Wczesne lata - Wspomnienia'', tłum. Lech Czyżewski, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1991, s. 62.
** Zobacz też: [[biblioteka]], [[książka]]
 
* (...) my, Żydzi, nie mamy przyszłości w diasporze. Nie tylko Hitler – cały świat był gotów roz­szarpać nas na strzępy. Miałeś rację, kiedy napisałeś, że współcześni Żydzi mają w sobie element samobójczy. Taki Żyd nie umie żyć bez antysemityzmu – jeśli go nie ma, gotów jest go stworzyć. Musi krwawić za całą ludzkość – walczyć z reakcjonistami, martwić się o Chińczyków, Mandżurów, Rosjan, nietykalnych w Indiach i Murzynów w Ameryce. Głosi rewolucję, a jednocześnie pragnie dla siebie wszelkich przywilejów kapitalistycznych. Usiłuje zniszczyć nacjonalizm w innych ludziach, ale sam szczyci tym, że należy do narodu Wybranego. Jak takie plemię może istnieć wśród obcych?
** Źródło: ''Przyjaciel Kafki, Nauczyciel'', s.ISBN 1138372008647, ISBNs. 83-7200-864-7113.
 
* Tylko to, co jest indywidualne, może być sprawiedliwe i prawdziwe.
** Źródło: ''Urząd mojego ojca'', tłum. Irena Wyrzykowska, Warszawa 1992, s. 6.
 
 
{{SORTUJ:Singer, Isaac Bashevis}}
Linia 73 ⟶ 74:
[[Kategoria:Polscy Żydzi]]
[[Kategoria:Żydowscy prozaicy]]
[[Kategoria:Wegetarianie]]