Jadwiga Kaczyńska: Różnice pomiędzy wersjami
Usunięta treść Dodana treść
----- (nieistotne) |
- (powielenie) |
||
Linia 17:
* Dostaliśmy depeszę, że Jarek i Leszek będą grali, więc musimy przyjechać na zdjęcia do Łeby. Chłopcy byli zadowoleni, bo ten film strasznie ich wciągnął i bawił. Cieszyliśmy się wspólnie. W nocy poszłam z mamą do kościoła we Władysławowie, żeby podziękować za wszystko Bogu.
** Źródło: Jerzy Kubrak, ''Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia'',
* Dowiedziałam się o tej katastrofie późno, ponieważ gdy do niej doszło, byłam chora – od 18 marca leżałam nieprzytomna w szpitalu i dopiero w maju odzyskałam przytomność. Jarek powiedział mi o wszystkim w końcu maja. Ale ja nie w pełni to wówczas zrozumiałam. Leżałam na erce i dookoła następowały rozmaite zdarzenia – ktoś umiera, ktoś ciężko choruje, ciągle był jakiś szum. Dopiero jak przenieśli mnie do separatki, przyśnił mi się potworny sen: napaść na samolot w powietrzu. Opowiedziałam ten sen dwóm pielęgniarkom, z których jedna bardzo się przestraszyła. Pamiętam, że od tego momentu starałam się, by z nikim już nie rozmawiać o katastrofie, by nie wywoływać tego lęku. Chciałabym, żeby to była zwykła katastrofa. Nie bardzo chce mi się jednak w to wierzyć.
Linia 38:
* Kiedyś, gdy mieszkałam blisko kościoła, chodziłam czasem na msze również w dzień powszedni. To nie znaczy, że jestem jakąś działaczką kościelną. Bez przesady. Po prostu to lubię i wiara jest mi potrzebna. Tak jest również z moimi synami.
** Źródło: Jerzy Kubrak, ''Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia'',
* Koledzy przyjęli ich aktorstwo bardzo życzliwie. Nauczyciele gorzej. Niektórzy mówili, że film ich zdemoralizował. Synowie tak się tym przejęli, że poszli do spowiedzi. Trafili na bardzo dowcipnego kapłana. Ksiądz zapytał: „Byłeś amantem? – Nie? To nie masz grzechu”. Po ''Dwóch takich'' zapraszano nas na eliminacje do innych filmów. Synowie nie chcieli już występować. Mówili, że woleliby być reżyserami niż aktorami.
Linia 44:
* Mój pradziad walczył w powstaniu styczniowym, prapradziad w listopadowym. Były też w dziejach rodziny naszej strajki szkolne 1905 r. Na wojnie z bolszewikami w 1920 r. zginęli mój wuj ze strony matki i stryj – brat mojego ojca. Pierwszy Rusław Szydłowski, był harcerzem. Poszedł na wojnę razem ze starszymi braćmi i kolegami z gimnazjum. Zginął mając zaledwie 16 lat. Stryj, rotmistrz Edward Jasiewicz, poległ w wieku 25 lat. Mój przyrodni brat, Jan Fyuth, został zamordowany w sowieckim łagrze za próbę przedostania się na Zachód do polskiego wojska. Mąż był w AK i w powstaniu warszawskim, ja w Szarych Szeregach. W tym duchu wychowałam Jarka i Leszka.
** Źródło: Jerzy Kubrak, ''Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia'',
** Zobacz też: [[Armia Krajowa]], [[powstanie styczniowe]], [[powstanie listopadowe]], [[wojna polsko-bolszewicka]]
Linia 54:
* Także w każdą niedzielę jestem z Jarkiem w kościele. Również dla Leszka wiara jest bardzo ważna. Zazwyczaj chodzi na msze z żoną, ale jak Maryli nie ma w Warszawie, wybiera się razem z nami. I tak to trwa od lat. Dla nas jest rzeczą zupełnie normalną, że w niedzielę idzie się do kościoła.
** Źródło: Jerzy Kubrak, ''Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia'',
* Więc oczywiście trzymałam w pogotowi imię dla chłopca – Jarosław. Sama je wybrałam, chociaż było wtedy rzadkie. Wszyscy uważali, że się wygłupiam, ale uparłam się, bo mi się podobało. Przedtem miałam na polonistyce egzamin z językoznawstwa i zupełnie przypadkowo dostałam pytanie o genezę imienia Jarosław. Zdałam bardzo dobrze i pomyślałam, że to szczęśliwy znak. Gdy okazało się, że mam bliźniaki, starszy o 45 minut chłopiec został właśnie tym Jarosławem. Drugi był kompletną niespodzianką, więc czekał na imię dwa czy trzy dni. Tyle trwały rodzinne narady. W końcu stanęło na Lechu. Trochę podpowiedział mi mąż, trochę siostra. Słyszałam też, że to imię przynoszące szczęście.
** Źródło: Jerzy Kubrak, ''Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia'',
* Większość nie zdała egzaminu. Wyjątkiem jest tu „Gazeta Polska”. Mój syn Jarek powiedział, że „Gazeta Polska” pokazuje, iż można być przyzwoitym i mimo wszystko dać sobie radę. Ale muszę też wspomnieć o „Naszym Dzienniku”, który zaczęłam regularnie czytać, o pięknej postawie Radia Maryja. Są też inne odważne pisma, szczególnie katolickie, np. „Niedziela”. Interesujące i pisane bez bojaźni artykuły ukazywały się też w „Rzeczpospolitej”. Większości tego, co się pisze i mówi w mediach, nie biorę pod uwagę. Ciągle można wyczytać o gen. Błasiku, o moim synu, że jakoby wydawali jakieś polecenia. Nie bardzo sobie wyobrażam, by Leszek wydawał tego rodzaju rozkazy.
Linia 67 ⟶ 64:
* Z Jarkiem jest chyba łatwiej być. Zupełnie nie mogę zrozumieć, dlaczego mówi się o nim, że jest agresywny. Oni obydwaj nie są agresywni. Leszek jest bardziej towarzyski, a Jarek zamknięty w sobie, typ samotnika, ale wesołego samotnika. Ja też taka jestem. Być może Jarek w swoich wypowiedziach, ja przecież ich słucham, zachowuje się ostrzej, niż to wynika z jego charakteru. Sądzę, że denerwuje go niedostrzeganie pewnych oczywistości.
** Źródło: Jerzy Kubrak, ''Jadwiga Kaczyńska. Moja prawdziwa historia'',
===Film ''10.04.10''===
|